wtorek, 15 grudnia 2009

Po raz czwarty

Późny sobotni wieczór 12 grudnia w Starej Górze. Nie widać ludzi a po wsi hula ostry i zimny wiatr. Pogoda nie sprzyja spacerom i mogłoby się wydawać, iż jakiekolwiek życie na wsi zamarło.
To jednak tylko pozory. Na przykościelnym placu palą się ostre światła i już z daleka słychać stukot i widać cienie ludzkich postaci. W ten nieprzyjazny dla większości ludzi wieczór, w centrum Starej Góry wre praca. Zbliżają się święta. Dla mieszkańców Starej Góry to czas, by ponownie – po raz czwarty- zbudować „żywą szopę”.

Praca przebiega sprawnie. Już na pierwszy rzut oka widać, iż pracuje zgrana i dobrze rozumiejąca się ekipa. Stukają młotki, warczą piły motorowe. Z minuty na minutę konstrukcja rośnie i nabiera kształtów.
Po placu budowy energicznie uwija się sołtys Waldemar Bartkowiak. Nie daje ekipie ani chwili odsapnąć. Ciągnie grube i długie żerdzie. Bogdan Surmacz, Bartłomiej Grochowiak, Tadeusz Żmijewski, Robert Kurzawa, Stanisław Banaszkiewicz i zawodowy stolarz Robert Kurzawa wznoszą w iście stachanowskim tempie szkielet tej wielkiej atrakcji Starej Góry w okresie świątecznym.

Nie ma czasu na odpoczynek. Jeden pogania drugiego, ale po nikim poprawiać nie trzeba. Sołtys doznaje chwilowej kontuzji, gdy gruba i długa żerdź spada mu na kolano. „Waldek!” – wołają współpracownicy – „Ty już do pracy fizycznej się nie nadajesz! Intelektualista, wiadomo!” Robi się wesoło. Ale praca nie traci tempa i nikt nie zwalnia.

W chwilę później sołtysowi nadarza się okazja, by zażartować sobie z kolegów. Pokazuje nierówno przycięte żerdzie i komentuje ten fakt: „Wy chyba strita macie w oczach!”
Robert Kurzawa z zapałem wbija gwoździe i żaden mu się nie wygina. Trzy uderzenia i ćwieka nie ma. Szwagier sołtysa - Stanisław Banaszkiewicz – tnie piłą żerdź. Nagle snop iskier. W ciemnościach trafił na gwoździa. Narzeka. A sołtys - szwagier do niego: „co, gwoździa ci żal?”

Nie minęło 3 godziny i konstrukcja stanęła na przykościelnym placu. Jeszcze trzeba będzie pokryć ją strzechą, ale to już w następnym tygodniu. Najważniejsze będzie przywiezienie aktorów „żywej szopy”. Bo, jak natura to natura. Ci, przybędą dopiero w ostatniej chwili. Nie mogę zdradzić co będzie w „żywej szopie”, ale na pewno spodoba się to najmłodszym.

Żywa szopa” cieszy się wielkim wzięciem nie tylko wśród mieszkańców Starej Góry, ale też i wśród górowian. Sam widziałem w zeszłym roku dziesiątki ludzi z Góry, którzy przyjechali, by zobaczyć coś, co jest inne od plastikowej tandety, która zdominowała najbliższe i zarazem najpiękniejsze święta.

Wizytę w Starej Górze w ten wyjątkowy wieczór polecam wszystkim. Pasterka zaczyna się tam o 21,00. Zdążycie więc Państwo do górowskich kościołów. Zobaczycie jasełka w starogórowskim kościele, poczujecie zapach siana w kościele. Mieszkańcy Starej Góry częstują wszystkich tego wyjątkowego wieczoru herbatą z domieszką rumu i pysznymi piernikami. Na przykościelnym placu rozpalane są ogniska. Wszystko to czyni ten wieczór wyjątkowym i niezapomnianym.
24 grudnia w Starej Górze jest nie tylko „cicha noc”, ale jest też to noc pełna serdeczności i wielkiego spokoju dla naszych skołatanych codzienną krzątaniną i troskami ciał i dusz.
















Brak komentarzy: