Podczas dzisiejszej sesji Rady Powiatu, już po przyjęciu przez radnych „Programu reorganizacji”, rozpoczął się zwyczajowy atak opozycji na Zarząd ze szczególnym uwzględnieniem „Bukietowej”. Męki „Bukietowej” nie trwały dzisiaj długo, ale jedna ciekawa sytuacja zaistniała.
Ale zacznijmy po kolei.
Radny Marek Hołtra rozpoczął od przywołani ś.p. programu restrukturyzacji wykonanego na zamówienie Starostwa przez Gajtkowskiego, któremu za ten trud i znój (nigdy nie wdrożony do realizacji) zapłacono 21.000 zł.Chwilę później dobrał się do omówionej już wcześniej umowy z „młodym Bręczewskim”, który z tytułu jeszcze nieznanych powodów został zatrudniony m.in. w celu „asystencji prawnej” przy podpisywaniu umów i dokumentów związanych z wejściem naszego szpitala do „planu B”. Zatrudniono go z dniem 1 kwietnia (to chyba żart primaaprilisowy) i zwolniono we wrześniu. Dorobku naukowego tego pana nikt z radnych nie widział, ale pozostały fraktury, które opiewają na kwotę - 21.960 zł.Radny Hołtra pragnął poznać tajemnicę, która opiewa ów dorobek. I nic w tym dziwnego, bo jak już Państwo wiedzą, kto inny przygotował „Program reorganizacji” naszego szpitala i stało się to nieomal w ostatniej chwili.
Drugie pytanie radnego Hołtry dotyczyło zwrotu przez Macieja Papieża i Wacława Berusa pieniędzy, które pobrali ze Starostwa na wydawany przez siebie „Biuletyn Regionalny”, który był tandetną rurą rozsiewającą głupoty wypowiadana przez idiotów z pewnej zdechłej partii.Radnego Hołtrę interesowały kroki, jakie podjął Zarząd Powiatu, by odzyskać nieprawnie pobrane przez w/w osoby, z których jedna – pierwsza – już została osądzona przez Sąd Rejonowy w Głogowie a wyrok się uprawomocnił.
„Trzeba zbadać czy Zarząd kierował się należytą ostrożnością i starannością przyznając dofinansowanie dla tego nielegalnego czasopisma” – powiedział radny Hołtra.
Nic nie zapowiadało niespodzianki do chwili, gdy radny Hołtra zainteresował się… uczestniczeniem „Bukietowej” w posiedzeniach Rady Nadzorczej Polskiego Radia Wrocław. Tu należy się Państwu przypomnienie, iż w ramach podziału łupów powyborczych w państwowych spółkach, członkowie pewnej zdechłej partii zasiedli w radach nadzorczych. I tak jak ślepej kurze uda się dziobnąć ziarnko, tak i „Bukietowej” trafiła się fucha w PR Wrocław. Została przewodniczącą rady nadzorczej i kwitła tam do 30 lipca 2009 roku.
Radny Hołtra zainteresował się udziałem „Bukietowej” w posiedzeniach radny nadzorczej. Zadał pytanie: czy „Bukietowa” jeździła na te posiedzenia służbowym samochodem Starostwa? Oraz czy brała ze Starostwa delegacje na ten wyjazd?
Spytał tylko tyle i aż o tyle. A „Bukietowa” zbladła. "Bielszy odcień bieli". I z tą bladością pozostała już do końca sesji.
Widać, że radny Hołtra coś wie, bo jak go znam, to bez powodu nie zdałby tego pytania. Zobaczymy, co wie i co odpowie „Bukietowa”. Odpowiedź ma być na piśmie.
Radny Kazimierz Bogucki upomniał się o zbadanie przez Komisję Rewizyjną sytuacji w internacie. „Nie może tak być, że na byłą dyrektorkę i obecną zwala się winę za wynajmowanie pomieszczeń bez opłacania dzierżawy” – mówił. „To wicestarosta i starościna są winni tej sytuacji a nie dyrektorzy szkoły. Oni pozwolili i zalecili dyrektorom działania niezgodne z uchwałą” – podsumował radny Bogucki. Radny zażądał całościowej kontroli w internacie.
Głos zabrał Edward Kowalczuk, członek Rady Społecznej SP ZOZ i były przewodniczący Rady Powiatu. Powiedział: „Dobrze się stało, że przyjęto „Program reorganizacji”. Jeżeli da się skorzystać z tej pomocy, planu B, to będzie wielki sukces. Żeby jednak działać w tym kierunku, by odnieść sukces trzeba się do tego bardzo starannie przygotować. Na razie ja takiej staranności nie widzę. Rada Społeczna SP ZOZ zwoływana w pośpiechu, na telefon, na wariata. Tak nie może być. Rada Społeczna nie może być zwoływana pod przymusem, bo już coś trzeba, natychmiast. Starosta nie zwołała nas z własnej woli, ale właśnie pod przymusem. Na razie nie będę wymieniał nazwisk osób winnych temu stanowi rzeczy”.Następnie Edward Kowalczuk zwrócił się bezpośrednio do swojego następcy na tym stanowisku – Władysława Stanisławskiego: „Mam do pana prośbę. Niech pan osobiście czuwa nad prawidłowym i terminowym dostarczaniem i wypełnianiem dokumentów. Trzeba panie Przewodniczący wszystko przygotować tak, by nikt nic nam nie zarzucił. Potrzebny jest większy nadzór nad działaniami starosty. Przypominam, że źle robiono w sprawie powołania nowej spółki. Mamy prezesa a nie mamy członków Zarządu. Tak naprawdę to tej spółki nie ma, bo żaden radny w niej być nie może. To niezgodne z prawem” – zakończył swoje wystąpienie Edward Kowalczuk.
Wystąpienie Edwarda Kowalczuka przyjęto ze zrozumieniem. Proces wchodzenia w „plan B” jest bardzo skomplikowany i jedno niedopatrzenie może spowodować niewyobrażalnie fatalne skutki.
Przygniatająca większość obecnych na sali obrad nie wierzy, że „Bukietowa” i ten Zarząd są w stanie intelektualnie sprostać wezwaniu, przed jakim staje nasz powiat. „Bukietową” odwołać będzie można już od 1 lutego 2010 roku. Być może wcześniej „odwoła” ją wyrok sądowy, albo orzeczenie Regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu, która też prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Jedno jednak jest pewne – jej pozostawanie na stanowisku starosty znacznie zmniejsza nasze szanse na przystąpienie do „planu B”. O wstydzie nie wspominam.
piątek, 18 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz