niedziela, 14 marca 2010

Skarga robotników do prezydenta Bieruta - dokończenie

Piotr Kulatorowicz – członek egzekutywy i zarazem komendant powiatowy MO – tak zinterpretował powstałą sytuację: winny Przystupa, jego wybryki podrywają autorytet PZPR i rad narodowych. Pozostali członkowie egzekutywy przyjęli taką interpretację. Na zakończenie swojej wypowiedzi Kulatorowicz postawił wniosek:
„Trzeba się natychmiast ostro wziąć do oczyszczenia z niepożądanego elementu siedzącego na kierowniczych stanowiskach a szczególnie w B.P.P.-ie, którzy prowadzą wrogą robotę i przeszkadzają w wykonywaniu planu naszego a co gorsze starają się różnymi sposobami podrywać autorytet Partii i Rad Narodowych. Na ich miejsce należy wysuwać śmiało zdrowych robociarzy, którzy więcej nam dadzą i mogą uzdrowić stosunki na zakładach.”
Pozostałe osoby chętnie jego tok rozumowania podjęły. Szczególnie skwapliwie uczynił to A. Rusiecki:
„[...] trzeba natychmiast przeprowadzić szczegółową analizę na poważnych stanowiskach w tutejszym B.P.P.-ie, gdzie muszą stwierdzić, że jest wiele wrogów a wrogowie jak nam wiadomo w obecnej chwili stosują różne metody walki i napisanie listu do tow. Bieruta na pewno nie wypłynęło z inicjatywy robotników, ale przez podburzanie ich przez naszych wrogów. Co do samego pisma, muszę stwierdzić, że jest tu wroga robota, gdyż jak wiemy w piśmie tym napisali, że tow. Włoch ma hitlerowskie podejście do robotników. Musimy koniecznie dojść do tego, kto to pismo układał i kto był jego organizatorem, gdyż nie wierzę, by to zrobili sami robotnicy.”
Tym tropem poszli P. Kulatorowicz i St. Grzyb. Ten ostatni ubolewał, „dlaczego Przedstawiciel K.W. nie przyjechał z oryginałem a z odpisem, bo gdybyśmy widzieli oryginał i podpisy pod nim złożone, moglibyśmy szybciej dojść do tego, kto je pisał.” Mówił to szef PUBP. Możemy się domyślać, jakie konsekwencje by spotkały osoby, które tę skargę do prezydenta Bieruta napisały lub tylko się pod nią podpisały. Jednocześnie St. Grzyb dostrzegł pobłażliwość I sekretarza KP PZPR wobec członków partii: „nie były wyciągane wnioski dyscyplinarne w stosunku do winnych”. Zakończył swe wystąpienie wezwaniem, żeby „skończyć z ojcowskim podejściem do członków Egzekutywy, pracowników K.P.”
27 września 1951 r. egzekutywa wydała werdykt w sprawie skargi robotników do prezydenta Bieruta. Zarzuty wobec Przystupy – kierownika Powiatowego Przedsiębiorstwa Budowlanego uznano za zasadne. Dalsze piastowanie przez niego tego stanowiska mogło przynieść jeszcze większe niezadowolenie wśród robotników, co zmniejszyłoby ich wydajność. Egzekutywa postanowiła zdjąć Przystupę dyscyplinarnie z zajmowanego stanowiska i na posiedzeniu POP wykluczyć z szeregów PZPR.
Wobec A. Rusieckiego i Br. Włocha egzekutywa doszła do wniosku:
„[...] o ile rozchodzi się o tow. Włocha Bronisława to Egzekutywa K.P. nie dopatruje się by tow. Włoch był powiązany z Przystupą i razem z nim popijał za wyjątkiem jednego razu w jesieni roku ubiegłego regulując swój rachunek. Dalej Egzekutywa nie dopatrzyła się hitlerowskiego postępowania w stosunku do swych podwładnych przez tow. Włocha, jedynie stwierdzić można, że jest on nerwowy i wybuchowy, co miało miejsce. W związku z tym tow. Grzyb postawił wniosek, by ukarać tow. Włocha upomnieniem, by w przyszłości więcej uwagi zwracał na BPP i nie tolerował wybryki kierownika. W stosunku co do Tow. Rusieckiego Egzekutywa K.P. nie stwierdziła by między nimi istniały przyjacielskie stosunki i by tow. Włoch miał wielki wpływ na tow. Rusieckiego. Raczej było odwrotnie, że wpływ miał tow. Rusiecki na Włocha. Tow. Grzyb stwierdził, że jest tu i pewna wina tow. Rusieckiego, który tolerował te sprawy, w związku z czym postawił wniosek o zwrócenie uwagi tow. Rusieckiemu, by w przyszłości spraw takich nie tolerował a w stosunku do winnych wyciągał jak najdalej idące konsekwencje.”
Rozpatrywano też już kandydaturę na stanowisko kierownika BPP. Jednak z początkiem nowego roku przedsiębiorstwo zostało wchłonięte przez analogiczną jednostkę z Wołowa, być może z powodu skargi robotników do prezydenta Bieruta.
Jak się potoczyły dalsze losy bohaterów tej afery?
Przystupa zapewne po utracie stanowiska wyjechał z terenu powiatu górowskiego i nic więcej o nim nie wiemy. Kariery polityczne Br. Włocha i A. Rusieckiego załamały się. Dlatego można przypuszczać, iż postawione w skardze robotników zarzuty wobec tych dwu osób musiały mieć jakąś realną podstawę.
Podczas najbliższej konferencji sprawozdawczo-wyborczej PZPR w dniach 5 i 6 stycznia 1952 r. A. Rusiecki nie został ponownie wybrany na stanowisko I sekretarza KP, później w ogóle utracił pracę w PZPR („został wyprowadzony w ogóle z aparatu za jego nieudolność w pracy”). Zresztą nie tylko on, ale więcej towarzyszy z górowskiego KP straciło pracę, m.in. II sekretarz. Dowodem nieufności KW PZPR wobec lokalnej organizacji PZPR było objęcie funkcji I sekretarza przez Władysława Piłatowskiego po półrocznej pracy w POM’ie a pracownicy KP pracujący po trzy lata zostali pominięci w awansie. Zmiany kadrowe wyglądają na rozbicie kliki, która opanowała tamtejszy KP.
Br. Włoch od października 1948 r. pełnił funkcję przewodniczącego prezydium PRN w Górze Śląskiej. Po tej aferze karuzela nomenklaturowa ruszyła. 15 grudnia 1951 r. został przeniesiony na identyczne stanowisko do Jawora. Wygląda to na wymuszoną decyzję, w konsekwencji bowiem przez pół roku nie było przewodniczącego PPRN w Górze Śląskiej. PWRN skierowało z dniem 1 czerwca na teren powiatu Bolesława Rajcę, któremu PPRN powierzyło funkcję przewodniczącego. Dopiero na sesji PRN w dniu 18 października 1952 r. na to stanowisko go radni w głosowaniu zaakceptowali.
W ten sposób robotnicy skutecznie wywrócili układ rządzący w powiecie górowskim.

Brak komentarzy: