czwartek, 24 kwietnia 2008

Mydełko fa

Rozpoczęła się medialna ofensywa naszej - niestety - starościny "Bukietowej". Na portalu "Elki" ukazała się informacja zatytułowana "Znów poproszą o wsparcie". Starościna informuje w niej opinię publiczną, iż: "Jest to dla nas najlepsza forma, bo wsparcia finansowego, które nie obciąża wskaźników zarówno powiatu jak i gmin. Wystosuję pisma i udam się do gmin, aby dowiedzieć się, czy w tej formie będą mogły udzielić pomocy. Rozmowy na ten temat dadzą także odpowiedź, w jakiej ewentualnie formie samorządy będą chciały wspomóc nasz szpital". Przeciętny zjadacz chleba może z tej wypowiedzi wyciągnąć wniosek, iż gminom nic nie grozi w wypadku, gdy Szpital lub starostwo nie będą w stanie wykupić wyemitowanych obligacji w określonym umową czasie. Nic bardziej bzdurnego. Z obligacjami jest tak samo jak z wekslem in blanco. Gdy - przez lekkomyślność - zostaniemy żyrantem, to, gdy dłużnik nie spłaca zaciągniętego kredytu, bank egzekwuje go od nas. I nie ma nic do rzeczy, że gwarancje dane przez samorządy nie obciążają ich bezpośrednio. Nie obciążają bezpośrednio, ale wiszą nad łbem niczym katowski topór.
Finansowa kondycja starostwa jest powszechnie znana. Panuje tam finansowa mizeria. Przykład: posiedzenie Zarządu Powiatu z dnia 19 kwietnia 2008 roku. Rozpatrywana jest sprawa złożenia wniosku dotyczącego budowy boiska wielofunkcyjnego przy hali "Arkadia". W protokole czytamy: "Złożenie wniosku wymaga uwzględnienia w budżecie powiatu kwoty 200 tys. zł na realizację budowy oraz zabezpieczenie w postaci weksla in blanco. Termin złożenia wniosku upływa w dniu 30 kwietnia 2008 r. Bezspornym jest fakt, że istnieje uzasadniona potrzeba budowy takiego boiska, nie mniej jednak w budżecie powiatu nie ma wolnych środków w wysokości 200 tys. zł potrzebnych do realizacji projektu, stąd złożenie wniosku jest niemożliwe".
Jak Państwo widzą światła polityka obecnego Zarządu Powiatu doprowadziła do tego, iż budżetu nie można wysupłać najmarniejszych dwóch stówek. Jak więc starościna wyobraża sobie wykupywanie wyemitowanych obligacji? To jej słodka tajemnica. Myśli jednak cwanie. Wiadomo, że obligacje będzie się wykupywało nie wcześniej niż za kilka lat. Na razie będzie się tylko płaciło odsetki. Na odsetki od obligacji jakoś kasę się znajdzie. Nie będzie się inwestowało, rozwijało, ale wegetowało. I tak na tyłkach samorządów uda się - jakimś cudem! - dotrwać do końca kadencji z wypłatą o jakiej starościna pracując w szkolnictwie nie mogła nawet marzyć.
Tak naprawdę w zamieszczonej na portalu "Elki" informacji idzie o to, by społeczeństwu pokazać, że jednak coś chce się zrobić dla Szpitala. Wraca się więc do pomysłu, który skompromitował się totalnie rok temu. Nasze gminne samorządy nie wykazały wówczas entuzjazmu dla tego pomysłu i nie sądzę, by to się zmieniło. Zamysł starościny ma jeszcze jedno dno. W razie krachu Szpitala - a ten w obecnej sytuacji, gdy nie podejmuje się żadnych działań, jest nieunikniony - będzie można zwalić winę na samorządy. Już słyszę te żale: my chcieliśmy, mieliśmy pomysł, ale napotkaliśmy na mur obojętności wobec Szpitala. Najbardziej wystawiona jest na ten sztych burmistrz Góry - Irena Krzyszkiewicz - której ludzie popierają obecną koalicję i to dzięki nim utrzymuje się ona u władzy. Nikt z mieszkańców naszego powiatu w obliczu katastrofy nie będzie zważał na niuanse. Wniosek będzie prosty: popierała Ponę - jest winna! I z tym przyjdzie mi się zgodzić.
W wypowiedzi starościny widać stałość w uczuciach do czasu przyszłego, ale nigdy niedokonanego. Proszę zauważyć padające tam sformułowania: "Wystosuję pisma i udam się do gmin". Jak daleko pamięcią sięgam (a jestem pamiętliwy) nigdy nie usłyszałem czegoś takiego: "Pragnę Państwa poinformować, iż Zarząd zrobił ...".
Starościna - niczym tonąca, bo i tonie rzeczywiście - nawet brzytwy się chwyci, by tylko pozostać na posadce, na której wraz z koalicjantami, narobiła tyle złego.
Czego ja jednak od starościny wymagam?! Każdy dzień trwania tego Zarządu zbliża i Szpital, i powiat do nieuchronnej katastrofy. (x)

Brak komentarzy: