poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Nadzwyczajnie zwyczajnie

W programie dzisiejszej nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu znalazły się dwa punkty. Pierwszym była analiza stanu finansów Szpitala, natomiast w drugim - finanse samorządu powiatowego. W obu tematach panuje lipa. O ile w przypadku Szpitala na nikim nie robią już wrażenia sumy idące w dziesiątki milionów, o tyle zadłużenia powiatu na kwotę ok. 8 mln stanowi rzecz nową. Radni opozycyjni (plus koalicjant Marek Biernacki), bo to na ich wniosek zwołano sesję w trybie nadzwyczajnym w dniu dzisiejszym zdominowali pytaniami obrady. Kazimierz Bogucki powtórzył wszystkie zarzuty, jakie ma wobec rządzących. Wygarnął złą politykę informowania radnych i społeczeństwa o pracy Zarządu, brak decyzji w sprawie Szpitala, mówienie półprawd, które według słusznej opinii radnego są niczym innym niż kłamstwami. Następnie bez zbędnych ceregieli przystąpił do ataku na przewodniczącego Rady - Władysława Stanisławskiego. Radny Bogucki stwierdził pod adresem szefa Rady: "to co pan robi, jest szkodliwe dla Szpitala, powiatu, starostwa". Po wygłoszeniu tego krótkiego, ale dobitnego stwierdzenia Kazimierz Bogucki zabrał swoje krzesło i usiadł w miejscu przeznaczonym dla obserwatorów sesji. Obrady potoczyły sie dalej. W odpowiedzi dla radnego Boguckiego przewodniczący stwierdził, iż są niedociągnięcia, ale on stara się je wyeliminować. Jednoczenie zapewnił, iż ze swojej strony haruje w samorządzie jak dziki i pretensje o to, że nic się nie robi są nieuzasadnione.
Do akcji przystąpiła starościna. Jej wypowiedź - tradycyjnie bez ładu i składu - streścić można następująco. Istnieją projekty wielu rozwiązań, które przygotowujemy. Projekty te radni otrzymają w najbliższym czasie. Wielkim błędem było wg starościny nieprzystąpienie Szpitala do programu restrukturyzacji zadłużenia. Starościna z dumą pochwaliła się, iż rozmawiała z wieloma fachowcami, którzy nawet stwierdzili, że to zaniechanie może być karalne (nie muszę wspominać, iż patrzyła przy tym wymownie na byłego dyrektora SP ZOZ - Marka Hołtrę). Staramy się, myślimy, zastanawiamy, szukamy rozwiązań - to najczęstsze określenia o wysiłku czynionym przez Zarząd Powiatu. Będąc na sesjach jeszcze nigdy nie usłyszałem - zrobiliśmy!
Przewodniczący Rady Władysław Stanisławski podczas swojej mowy stwierdził, iż on nie musi być przewodniczącym. Radny Hołtra wszedł mu w słowo i powiedział, iż stawia wniosek o odwołanie przewodniczącego Rady Powiatu z zajmowanej funkcji. Obecna na sali obrad pielęgniarki stwierdziły półgłosem, że czas najwyższy na jego odejście. A potem rozpoczął się kabaret.
Przewodniczący przekazał prowadzenie obrad swojemu wickowi - Edwardowi Szendrykowi. Okazało się bowiem, iż wiceprzewodniczący ma tak mętne pojecie o prowadzeniu obrad jak bimber z czterodniowego zacieru! Zaczęło się mącenie, postękiwanie, głośne zaczerpywanie i wypuszczanie powietrza. A wszystkiemu temu towarzyszyły dźwięki paralingwistyczne typu: yyyyy! aaaaaaaa! hhhhhhh! Widząc, iż blamaż rysuje się okrutny z odsieczą pospieszył sam przewodniczący porzuciwszy deklarowaną wcześniej neutralność, jako ze sprawa jego dotyczyła. W międzyczasie oczywiście wice Edward Szendryk zdążył spieprzyć jedno głosowanie. Po przerwie rozpoczęto głosowanie nad wnioskiem radnego Marka Hołtry w sprawie odwołanie przewodniczącego. Przeprowadzono głosowanie. Na obecnych 14 radnych (Anna Berus była nieobecna) 7 radnych głosowało za jego przyjeciem. Ponieważ stanowiło to 50% składy Rady, na tym zakończono głosowanie i przewodniczący ocalał.
Radny Edward Szendryk również zabrał głos i swoim odwiecznym obyczajem zaapelował do opozycji, by ta przestała być opozycją, stwierdził, iż trzeba razem, wspólnie, itd. następnie odreagował swoją frustrację wspominając swojego "kata" - Stanisława Hoffmanna. Motyw Hoffmanna gości bardzo często na ustach Edwarda Szendryka, dla którego ten lekarz jest gorszy od Belzebuba.
Wracając do głosowania muszę opowiedzieć o pewnej dziwnej rzeczy. jak wspomniałem wcześniej jedno głosowanie zarządzone przez Edwarda - Męczennika od 2 zł za m kwadratowy - zostało na skutek jego dyletanctwa unieważnione. W głosowaniu tym za przyjęciem wniosku o odwołanie przewodniczącego wziął udział radny Marek Biernacki. Optował wówczas za przyjęciem wniosku Marka Hołtry. Podczas powtórnego głosowania Marek Biernacki już był przeciw. Ktoś coś z tego rozumie? Bo ja nie. Kiedyś w rozmowie z radnym Janem Kalinowskim usłyszałem takie oto zdanie: Panie, ja tu takie cuda widziałem, że mnie już nic nie zdziwi! Ale dzisiaj pan Jan był zdziwiony. Kiedy ja z kolei spytałem: czym pan jest zdziwiony i przypomniałem wypowiedziane przez niego zdanie - w odpowiedzi usłyszałem: Miałem na myśli wytrawnych macherów, ale żeby młody chłopak...?! Oczywiście radny Marek Biernacki ma prawo zmienić zdanie, kiedy mu się tylko podoba i nikomu nic do tego. Mamy wolność i demokrację. Honor radnego Biernackiego czy jego brak jest tylko i wyłącznie jego sprawą, chociaż uważam, ale to prywatnie, proszę tego nie czytać, że zamiast być członkiem PO winien wstąpić do "SamejBronki", bo tam takich nad wyraz cenią a i publika nie ma wtedy żalu. Wiadomo - członek "SamejBronki" sprawny jest odmiennie. Po tym wyczynie radnego Biernackiego przyjmą tam z otwartymi ramionami i może nawet krawat w paski mu dadzą. I portret z autografem Leppera do umieszczenia na stoliku nocnym.
Potem były wolne głosy i wnioski. W tym punkcie z wielką nieśmiałością ośmieliłem się zabrać głos w kilku drobnych sprawach. Po pierwsze zgodziłem się z radnym Szendrykiem, iż ja również jestem zdegustowany przebiegiem dzisiejszej sesji. Niestety z całkiem odmiennych powodów. Powiedziałem, że jak jest się wiceprzewodniczącym Rady i za pełnienie tej funkcji bierze się od 17 miesięcy po 820 zł, to należałoby zadać sobie trud i nauczyć się regulaminu Rady Powiatu. W imieniu doktora Stanisława Hoffmanna wygłosiłem oświadczenie, iż doktor Hoffmann jest winien również: "trzęsieniom ziemi, erupcjom wulkanów, trądowi, cholerze, dżumie i temu, iż jest Pan doktorze Szendryk winien Szpitalowi 50 tysięcy zł".
Później starałem się dokonać czynu heroicznego, czyli uświadomić starościnie kto jest winien temu, iż Szpital nie wszedł do programu restrukturyzacji zadłużenia. Wskazałem na dwóch członków poprzedniego i obecnego Zarządu Powiaty - Stefana Mrówkę i Jana Sowę - którzy powinni wyjaśnić jej kulisy nieprzystąpienia do programu, bo to właśnie oni decydowali o tym, że Szpital nie skorzysta z tej ustawy. Jak wiadomo - w nagrodę - zostali ponownie członkami Zarządu.
Starościnie przyznałem również rację, bo człowiek przecież nie może cały czas być na nie. Otóż wielokrotnie starościna podkreślała, iż nie wszystko leży w jej kompetencjach. Tu się z nią zgodziłem sie, ale zauważyłem, iż brak jej przede wszystkim kompetencji. Jako przykład wskazałem nieprawidłowo prowadzone protokoły z posiedzeń Zarządu, o którym to braku prawnym informowałem z 5 miesięcy temu bez efektu. Spytałem również starościnę jacyż to inni interesują się naszym Szpitalem. Pytanie było zbędne, bo odpowiedzi nie usłyszałem.
Później zająłem się wyjaśnianiem sprawy dezinformacji, której ofiarą padłem ja a wraz ze mną Państwo. Otóż okazało się, iż napisałem bzdurę na temat cen obiadów w internacie należącym do LO. Bzdura ta narodziła się z mojego nadmiernego zaufania do wiedzy przewodniczącego. To z jego ust padła podczas posiedzenia Komisji Budżetu i Finansów kwota 4 zł za obiad. Prawdę poznałem dzisiaj przed sesją. Poinformowano mnie, iż ceny za obiady w internacie są następujące:
- 6 zł uczeń;
- 6,42 zł nauczyciel;
- 7,42 pozostali.
Przy okazji dowiedziałem się również pewniej ciekawej rzeczy. Otóż obecnie cena wynajęcia pokoju wynosi 15 zł/dobę. Stawka ta obowiązuje od roku 2006. Stawkę ustala Zarząd Powiatu. Do zmiany, czyli roku 2006 obowiązywała stawka 25 zł/dobę. Dlaczego ją obniżono? Nieoficjalnie mówi się - i ja to na sesji powtórzyłem - że powodem byli brydżyści, którzy dość często tam mieszkali. A wiadomo, że nasza władza kocha brydża, ale brydż władzę jakby mniej. Dowód: podczas ostatniego mityngu brydżowego zapalony gracz "Urodzony Dyrektor" zajął w klasyfikacji ogólnej miejsce w 4 dziesiątce. Prosiłem ówczesnego i obecnego członka Zarządu, by wyjaśnił tę sprawę, ale zbył on mnie głuchym milczeniem.
Na zakończenie sesji wstała przedstawicielka pielęgniarek, która zwróciła się do radnych z pytaniem - co dalej? Odpowiedziało jej głuche milczenie. Prowadzący sesję Szendryk przystąpił do zamknięcia sesji i wówczas poderwał się chór głosów pielęgniarek, które żądały odpowiedzi na kolejne pytanie: czy dostaną wypłaty? Zapadło kilkunastosekundowe milczenie, które przerwała starościna stwierdzając: dostaniecie.
Sesja dzisiejsza niczego nie przyniosła, bo przynieść nie mogła. Pokazała jednak jasno, iż ta władza nigdy nie nadawała się do sprawowania rządów a koalicja jest bardzo kosztowną pomyłką, za którą przyjdzie zapłacić nam wszystkim. Tę władzę należy pogonić w kibini mater! Nie ma co zawracać sobie nimi dupy. Niczego nie zrobili i nie zrobią. Z nimi jest jak w odwiecznym rosyjskim przysłowiu: chcieliśmy dobrze a wyszło jak zwykle. (x)

Brak komentarzy: