niedziela, 27 kwietnia 2008

Z pustego w próżne

W sobotę (26 kwietnia) odbyło się spotkanie władz powiatu z lekarzami. Przypomnieć należy, iż pomysł tego spotkania wyszedł od opozycji. Znany jest problem z obsadą etatów w naszym Szpitalu. Brakuje nam lekarzy a to może spowodować zagrożenie dla funkcjonowania placówki, gdyż np. brak lekarza z II stopniem specjalizacji powoduje nieobsadzenie stanowiska ordynatora i w konsekwencji prowadzi do zamknięcia oddziału. W przypadku niepełnej obsady Narodowy Fundusz Zdrowia zrywa kontrakt.
Nie można powiedzieć, iż frekwencja dopisała. Z Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej przybyli Stanisław Hoffmann, Andrzej Parzonka, Grażyna Zygan - Zeid, Lech Jaruga. Na spotkanie przyszli też lekarze pracujący w Szpitalu i niezawodny - jak zwykle w trosce o placówkę - Wacław Grzebieluch. Czego możemy wymagać od lekarzy jeżeli spotkanie zbojkotowali członkowie Zarządu. Nie stawili się: Jan Sowa, Stefan Mrówka, Tadeusz Birecki.
Spotkanie prowadził przewodniczący Rady Powiatu Władysław Stanisławski. W cieniu jego wielkości zasiadała starościna. Uczestnicząca w spotkaniu dyrektorka Szpitala Czesława Młodawska przedstawiła sytuację kadrową Szpitala. Poinformowała, iż intensywnie poszukuje lekarzy. Poszukiwania te mają zasięg ogólnopolski. Ogłoszenia z ofertą pracy w naszym Szpitalu ukazują się w "Gazecie Lekarskiej", "Gazecie Wyborczej". Oprócz tego dyrekcja dzwoni do innych Szpitali i kusi lekarzy do podjęcia pracy w Górze. Dyrektorka Szpitala zapewniła zebranych: "iż w chwili obecnej nie ma zagrożenia dla funkcjonowania placówki z powodu braku lekarzy. Jeżeli Szpital przestanie funkcjonować, to tylko z powodów ekonomicznych, czyli braku pieniędzy" - stwierdziła Czesława Młodawska.
Radny Kazimierz Bogucki stwierdził w swoim wystąpieniu, iż: "to spotkanie będzie miało sens jeżeli powiemy sobie prawdę. Pani dyrektor przedstawia sytuację zbyt optymistycznie. Czy lekarze będą czy nie, to też zależy od stanu finansów. Lekarze to też ludzie i chcą stabilizacji, mają własne ambicje, plany. Dlatego wśród lekarskiej kadry nie ma stabilizacji i jest ciągły ruch. Uważam, iż każda pomoc ze strony naszych górowskich lekarzy jest cenna" - zakończył radny. Przewodniczący Rady powiedział: "nie liczmy na spadochroniarzy. Górowscy lekarze są bardzo dobrzy. Pracują w Rawiczu, Lesznie i zabierają nam pacjentów. Liczymy na pomoc w dyżurach, by nie przekraczać limitu godzin pracy lekarzy wprowadzonych przez dyrektywę unijną". Na wypowiedź przewodniczącego zareagowała Grażyna Zygan - Zeid, która powiedziała, że określenie "spadochroniarz" jest dla niej obraźliwe, bo ona też przyjechała tu pracować.
Radny Marek Hołtra wymienił nazwiska kilku lekarzy, którzy w ostatnim czasie odeszli z pracy w naszym Szpitalu lub zapowiadają, iż zrobią to w najbliższym czasie. Radny przypomniał, iż w najbliższym czasie zmienią się przepisy i na każdym oddziale szpitalnym, wymaganych będzie trzech lekarzy z II stopniem specjalizacji (obecnie wymaga się dwóch. Bardzo trafne pytanie zadał radny Tadeusz Podwiński, który postawił następujące pytanie: jaki ma być nasz Szpital? Czy to ma być spółka, dzierżawa czy też ma funkcjonować w innej formie?
Radna Teresa Sibilak stwierdziła, iż należy się zastanowić nad nową formą organizacyjną Szpitala, bo w obecnej placówka nie może już funkcjonować. Zaapelowała do uczestniczących w spotkaniu lekarzy, by podpowiedzieli, w jakim kierunku mają iść zmiany.
Stanisław Hoffmann w swoim wystąpieniu stwierdził, iż należy zastanowić się, jaki ma być nasz Szpital. "Czy warto i trzeba utrzymywać aż cztery oddziały? Kiedy od ZOZ - u odcięty zostanie ogon w postaci 42 mln. zadłużenia?" Odpowiadając na apel o współpracę ze Szpitalem Stanisław Hoffmann powiedział: "my z wami współpracujemy, ale to pacjent wybiera szpital, w którym chce się leczyć. Czasy są dzisiaj takie, że wypisuje się o wiele mniej zwolnień niż np. 1o lat temu, bo ludzie nie chcą iść na chorobowe. To im się po prostu nie opłaca". Odnosząc się do zmiany formy organizacyjnej Szpitala Stanisław Hoffmann kontynuował: "Trzeba powołać zespół 4 - 5 osób, które w krótkim czasie opracują program takiej zmiany. Nie ma sensu sadzać za stołem 50 związkowców i o tym rozmawiać, bo nic z tego nie wyniknie". Mówca nawiązał także do przeszłości mówiąc: "największą krzywdę zrobiono Szpitalowi wpuszczając "Temed". Szpital stracił na tym ok. 300 - 400 tys. miesięcznie". Na koniec swojej wypowiedzi wyraził zdziwienie wysokością stawek za dyżury: "dyżury w naszym Szpitalu są najlepiej opłacane w całym województwie dolnośląskim".
Katarzyna Andrzejewska - Kapłon obwieściła wszystkim, iż z dniem 30 maja odchodzi z pracy w Szpitalu i w związku z tym: "reforma Szpitala odbędzie się 30 maja". Doktor Kapłon jest jedynym anestezjologiem w naszym Szpitalu i szefową bloku operacyjnego. Kiedy odejdzie, a my nie znajdziemy następcy, to rzeczywiście Szpital się "zreformuje" w sposób samoistny - poprzez zamknięcie. Doktor Kapłon powiedziała, iż ma 18 dyżurów miesięcznie i w ten sposób łamie obowiązujące przepisy dotyczące czasu pracy lekarzy. Mąż doktor Zygan - Zeid zaapelował, by w żadnym wypadku nie pozbywać się majątku szpitalnego. Przytoczył przykłady szpitali przekształconych, ale w których majątek nadal pozostał w rękach organu założycielskiego. Doktor Andrzej Parzonka stwierdził: "formuła finansowania Szpitala się wyczerpała. Optuję za spółką. Życzę owocnych obrad w tej sprawie Radzie Powiatu".
"Szpital górowski ma swój okres świetności za sobą" - od tych słów rozpoczął swoje wystąpienie Wacław Grzebieluch. Należy ubolewać, iż Szpital upada od początku reformy. Samorząd liczył na centralne rozwiązania, które nigdy nie przyszły. Najważniejsza dla Szpitala i pacjentów jest dobra jakość świadczeń". Następnie były dyrektor Szpitala nawiązał do wydarzeń z listopada 2006 roku kiedy to do władzy doszła obecna koalicja. Przypomniał, że: "nie siedliśmy wówczas do stołu porozmawiać o tym, o czym dzisiaj mówimy. Była propozycja "Euromedicalu", która to firma chciała wydzierżawić Szpital za 90 tys. złotych miesięcznie. Rok czasu zmarnowaliśmy. Wzięto bardzo duży kredyt, ale odeszło bardzo dużo lekarzy". W wystąpieniu Wacława Grzebieluch nie zabrakło również gorzkiej refleksji: "Najlepsze dyrekcje Szpitala, to były te, które chwaliły się sukcesami. Kiedy ja dałem podwyżki dla młodych lekarzy zaczęła się awantura. A podwyżki te były rzędu 100 - 200 zł. Ucierpiała sprawa - mniejsza o mnie. Trzeba przeprowadzić konkretne rozmowy w sprawie Szpitala, jego przekształcenia. Balast zadłużenia musi wziąć na siebie powiat. Nie ma innego wyjścia. Brakuje nam szczerych rozmów, bo my nie rozmawiamy z sobą szczerze".
Raz jeszcze zabrał głos Stanisław Hoffmann, który opowiedział się za utworzeniem spółki prawa handlowego z udziałem samorządu powiatowego. Spółka taka mogłaby zarabiając pomagać również Starostwu w obsłudze długu.
Na koniec przewodniczący wprawił wszystkich w zdumienie mówiąc: "Wyleczyliście mnie Państwo z myśli o sprzedaży Szpitala". (x)

Brak komentarzy: