środa, 23 kwietnia 2008

Z czym do ludzi?!

Zamieszczona poniżej korespondencja w sprawie naszego Szpitala dowodzi niezbicie jednego: ta władza nigdy nie miała pomysłu na uzdrowienie Szpitala. Więcej - ona nie miała i nie ma żadnego pomysłu na rządzenie. Sojusz "Samoobrony" + Platformy Obywatelskiej + "Czasu na Zmiany" + cholera wie jeszcze czego zakończył się totalną klapą. Koalicja, która brała władzę mając na sztandarze wypisane wolimi literami ratowanie Szpitala, zmarnowała tak cenny czas i znajdujemy się w sytuacji gorszej niż poprzednio. To co otrzymali radni jest ciekawą makulaturą i niczym więcej. Okazuje się, że to opozycja miała rację twierdząc, iż koalicja nic nie robi. Opublikowana korespondencja wskazuje jasno: król jest nagi!
Uważne wczytanie się w te "oferty" pozwala jednak na prześledzenie sposobu sprawowania rządów. Proszę zauważyć, iż w miesiącu lipcu 2007 roku zaciągnięto kredyt dla Szpitala na kwotę 11 mln. Od lipca do grudnia czyli przez 5 miesięcy wokół Szpitala nie działo się nic. Szpital żył z kredytu - spłacanego przez Starostwo - i wszyscy byli szczęśliwi i weseli, że na razie nie ma problemu. Starościna liczyła na rozwiązania systemowe czyli że rząd i rządząca partia oddłuży szpitale i nastanie era powszechnej szczęśliwości. Rząd i partia wypięły się jednak na oczekiwania starościny. Było też czekanie na "biały szczyt", który miał zmienić sytuację w służbie zdrowia, ale okazało się, że liczenie na to, było szczytem naiwności i prostej niewiedzy, która to cecha jest charakterystyczna dla członków obecnej koalicji.
I tak mam to, co mamy czyli - przepraszam za kolokwializm - gówno! I wszyscy w nim siedzimy po uszy. Szpital ma 42,5 mln długu, Starostwo - 8 więc razem 50 mln. Oto efekt działań koalicji, która przy swoich umiejętnościach psucia wszystkiego nawet kwitnący burdel zamieniłaby w ruinę. Pamiętam jak kiedyś krzyczałem, że w Polsce jest burdel, na co starszy pan odpowiedział mi, że wyprasza sobie takie sformułowania. - A czemuż to? - spytałem. - Słuchaj chłopcze - odrzekł. Mój dziadek przed wojną miał burdel i tam panował wzorcowy porządek - usłyszałem w odpowiedzi.
Nasz knotowa koalicja ma się jednak dobrze. Według jej członków wszystko jest OK., czyli: kaczo, byczo i indyczo. Zresztą mają oni w sobie cechy drobiopodobne. Jak tylko zauważą jakieś przysłowiowe ziarno (posadka dla dziecka, znajomej, kolegi) raz dwa i już ziarenko dziobnięte! Wciąż trzeba im patrzeć na dzioby! A sił coraz mniej (chyba ckm z ogródka odkopię). Ale i wśród koalicjantów nie brak modeli nie z tego świata. Taki np. towarzysz Stefan Mrówka. Odzywa się na sesji, coś tam usiłuje mówić i najwyraźniej sam nie wie co. Jednak w każdym zdaniu, które wypowiada brzmi zawsze kilkakrotnie nieśmiertelne: "proszę was". I aż mam ochotę - parafrazując Fredrę - zakrzyknąć: "Hej Niedźwiedziu, daj gwintówkę, niechaj strącę tę ...." . Inny członek koalicji - Edward Męczennik od 2 zł za metr kwadratowy z urodzenia Szendryk - ma inną przypadłość. Ten okaz koalicyjny, zwany również Hipciem, ma drobny defekt psychiczny. Zauważono, iż co jakiś czas ma period. To znaczy nie dosłownie, żeby ktoś nie pomyślał, że z tamponami gania. Okresowo przypomina on sobie o tym, że jest na świecie dr Stanisław Hoffmann. I rozwodzi się nad krzywdą swoją, jakiej rzekomo doznał z jego strony. Wtajemniczeni twierdzą, iż jest to związane z okresową niewydolnością pewnego organu zwanego wstydliwym. A ponieważ nie działają już na niego żadne afrodyzjaki - tak przynajmniej utrzymuje prosty lud - więc jedynym afrodyzjakiem jest dla niego tenże Hoffmann. I ponoć to go skutecznie rajcuje na jakiś czas. A jak przestaje to Edward znowu ma period na Hoffmanna.
Inny z kolei radny koalicyjny - Jan Bondzior - ma tę cechę, że milczy jak zaklęty. Co prawda ostatnio usłyszałem jego głos, gdy pokornie meldował przewodniczącemu - w kuluarach - iż pomiot diabła czyli opozycja rokosz szykuje. A przejęty przy tym jaki był! Fakt, mógł chłop coś pożytecznego chociaż raz zrobić to i zrobił. Obserwując radnego Jana "Milczka" Bondziora podczas sesji nieodmiennie popadam w zdumienie. Szczególnie gdy spozieram mu w oczęta. W nich bowiem widać zawsze las, nie las, co ja plotę - knieje! Knieje ta występuje w lewym oku, prawym zaś pojawia się kobitka. I raz udało mi się podsłuchać jak Jan "Milczek" sobie podśpiewuje: "Szumi dokoła las, Jasiek na babę Jagę wlazł..". A tak naprawdę to ja mu zazdroszczę tych czarnych włosów bez śladu siwizny. Jak on to zrobił, że nie posiwiał? Żadnych zmartwień?! Szpital go nie martwi?!
Jak więc Państwo widzicie wcale to a w cale nudno na sesji nie jest. Ta kolacja i jej poszczególni przedstawiciele, to mówiąc językiem młodzieżowym, niezłe agregaty. Szkoda tylko, że nie prądotwórcze. a tak: cała para w gwizdek.
P.S.
Acha! Zapomniał bym. Radny Marek B. może zgłosić się do mnie po receptę na viagrę. Wiem, że dla pana radnego to bardzo ważne, bo skończył mu się zapas, ale naprawdę nie miałem czasu, by to załatwić wcześniej. (x)

Brak komentarzy: