niedziela, 20 kwietnia 2008

Rozmowa

Czytając wpisy na forach internetowych dotyczących naszego powiatu, odnoszę wrażenie, iż niewielu z forumowiczów wierzy, jeżeli idzie o samorząd powiatowy, w jakiekolwiek zmiany na lepsze. Wszyscy jakby pogodzili się z tym, że jest beznadziejnie a nawet liczą się z pogorszeniem sytuacji. Okazało się, że mieszkańców naszego powiatu nie bardzo interesują problemy samorządu. To, że obecna władza powiatowa jest do luftu, nie może być dla nikogo zaskoczeniem. Od wielu lat można zaobserwować zjawisko selekcji negatywnej, jeżeli chodzi o wybory do organów samorządowych. Dzięki temu trafiają tam ludzie całkowicie przypadkowi i kompletnie nic nie wnoszący do działalności organów samorządowych . Ta Rada Powiatu jest najbardziej płaska, pozbawiona poczucia odpowiedzialności, jaką przyszło mi obserwować od 1999 roku. Mówi się, że do trzech razy sztuka. To powiedzenie nie ma żadnego odniesienia w stosunku do miłościwie panującej nam Rady, która nie potrafi uporać się z żadnym problemem, bo każdy problem ją przerasta. W koalicji nie ma radnych, którzy nadaliby ton działaniom swoich koalicjantów, potrafili sprecyzować oczekiwania mieszkańców, ich problemy i wyznaczyć kierunki rozwoju. Dominuje doraźność, apatia, żyje się od sesji do sesji. Rządzący koalicjanci za jedyny cel uznali utrzymanie się przy władzy a nie rozwiązywanie problemów. Osobiście uważam, iż nie mają żadnego pomysłu na poprawę stanu Szpitala a zapowiedzi przedstawienia planów traktuję z dużym przymrużeniem oka. Nie takie to ja numery widziałem w praniu, nie taką bito pianę w tej kadencji, abym nagle uwierzył w to, iż Duch Święty zstąpił i natchnął trwających przy władzy wiedzą, odwagą i rozumem. Z pustego nawet przewodniczący nie naleje.
Tak jak zagadką jest dla mnie upór przewodniczącego w utrzymaniu tej koalicji, tak absolutnie nie rozumiem postępowania trójki radnych. Bardzo dziwiłem się radnej Teresie Sibilak, że zgodziła się zostać członkiem Zarządu. Każdy zna panią Teresę jako człowieka odpowiedzialnego, oddanego temu co robi bez reszty oraz kryształowo uczciwego. Radna Sibilak wstępując do Zarządu wykazała się daleko posuniętym idealizmem, który w zderzeniu z rzeczywistością okazał się bezradny. Trafiła bowiem na starych politycznych krętaczy, którzy niejednego idealistę już wykiwali. Wchodząc do Zarządu radna Sibilak miała złudzenie, iż coś zmienni na lepsze. Okazało się jednak, że zmienić niczego nie można, bo nikt nie wie jak się do tego zabrać. Zresztą nawet gdyby radna Sibilak chciała coś zmieniać, to i tak nie ma co. Zarząd bowiem ma tę właściwość, iż nie zajmuje się żadnymi istotnymi problemami, co widać po protokołach z jego obrad. Toteż z dużym zdumieniem przyjąłem informację, iż istnieją propozycje jakichś rozwiązań w sprawie Szpitala. Pozwolę sobie zapytać: a gdzie je przygotowywano? Kim są autorzy tych wirtualnych projektów? Kogo - z imienia i nazwiska - będzie można rozliczyć, gdy okaże się, iż są one mniej warte, niż papier na którym je spisano? Inaczej mówiąc: kto beknie?
Postawa pani Teresy mnie nie dziwi, bo jest ona człowiekiem nowym w górowskiej polityce i praktykowane ogólnie machlojki polityczne są jej obce i wstrętne. Powiem tak: gdyby w koalicji były jeszcze przynajmniej z dwie osoby o charakterze choćby zbliżonym do pani Teresy sprawy miałyby się zgoła inaczej. Ale to raczej pobożne życzenie.
Niepokojąca natomiast jest postawa radnych, których - czego nie ukrywam - darzę dużą sympatią, chociaż jest ona sporo na wyrost. Mowa o młodzieży: Pawle Niedźwiedziu i Marku Biernackim. Nie tak dawno zwrócono mi uwagę, iż oceniając ich postępowanie za bardzo im "folguję". Osoba, która mi to wytknęła stwierdziła, iż rozdmuchuję do nieprawdopodobnych rozmiarów pozytywne epizody z ich działalności w Radzie, tracąc z pola widzenia - a więc i rażenia - całość ich aktywności. Rozmówca zarzucił mi, iż tak naprawdę, to obaj panowie dmuchają "w jedną trąbkę". Koniunkturalizm, interesowność, brak własnego zdania, odruch stadny - to tylko niektóre z zarzutów czynione moim radnym. Najważniejsze były dwa pytania: czy oni rozumieją, że wdepnęli w g... ? I pytanie drugie: czy już są pełnoprawnymi członkami sitwy? Ta postawione pytania wydały mi się mocno tendencyjne. Odrzekłem, iż nie można np. porównywać "Urodzonego Dyrektora" z Pawłem Niedźwiedziem, bo ten ostatni, to jednak całkiem co innego. Inny życiorys - argumentowałem - nieporównywalna inteligencja, większa znajomość spraw związanych z samorządem... . Rozmówca przerwał mi mówiąc: życiorys, to on ma już po części wspólny z "Urodzonym Dyrektorem". Ba! "Urodzony Dyrektor po części swoje stanowisko zawdzięcza twojemu pupilkowi. Co do inteligencji, to musisz przyznać, iż trudno będąc inteligentnym człowiekiem uczestniczyć w czymś z czym się nie zgadzamy, bo rozum mówi nam inaczej. Chyba - ciągnął niestrudzenie - że mamy do czynienia z osobnikiem, który wobec ciebie i innych przywdziewa maskę, za którą skrywa się całkiem inny człowiek i charakter a raczej jego brak. Popatrz na postępowanie drugiego swojego faworyta. Marek Biernacki przykłada się rzetelnie do pracy w samorządzie czy też traktuje to jako dodatkową fuchę, za którą dostaje tyle, że starcza mu na opłacenie ZUS - u? Powiedz mi, proszę, ale szczerze - ile razy Katalizatorek zabierał głos podczas sesji?! Co on takiego zrobił, że zasłużył sobie na ulgowe traktowanie przez ciebie?
W tym miejscu popełniłem straszną gafę i odrzekłem: - Pomaga liczyć głosy Przewodniczącemu! - A ile jest tych głosów do podliczenia? - spytał rozmówca. - Całe piętnaście - odrzekłem z wielką złością. W tym momencie rozmówca zniknął pod stołem i wybuchnął tak szyderczym śmiechem, iż zwarzyło się piwo, zaczął padać grad a temperatura wewnątrz lokalu wzrosła o 25 stopni.
Kiedy przeminął śmiech mojego towarzysza rozmowy a ja siedziałem niczym skamieniała z bólu Niobe usłyszałem takie oto słowa:
- Tuwim pisał, że kiedy wieje wiatr historii, tchórzom trzęsą się portki. Zapamiętaj to sobie Kanalio, która nie wyzbyłaś się jeszcze naiwnej wiary w przyrodzoną dobroć i szlachetność twoich "przyjaciół" (to rzekł z drwiną i lekceważeniem). Chcesz ich obdarować przymiotami jakich oni nie mają i nie chcą mieć. Idealizujesz ich głupcze! W godzinie próby zawsze podwiną oponki pod siebie, bo odpowiedzialność to słowo im obce. Egoizm - to jest to co ich rajcuje! Wolność od posiadania własnych sądów, odpowiedzialności za los innych, wygodnictwo, beztroska, to są grzechy im przyrodzone. Ale ja cieszę się z tego! - zakończył tryumfalnie Rozmówca.
- A czemuż to? - spytałem zdumiony. Czemuż cieszy cię kondycja ludzka, która prowadzi do zguby sumienie?
- Albowiem oni klientami moimi będą! Marek, gdy przyjdzie czas jego, będzie niczym Syzyf wciągał na górę katalizator. A kiedy będzie już prawie u celu, katalizator ten spadał będzie mu z góry. I tak po kres czasu i świata będzie pokutował za to, że mając lat 28 zachowywał się niczym rozkapryszony przedszkolak. Niedźwiedziowi zaś los zgotuję następujący: w zgodzie z nazwiskiem takim sie stanie, gdy Parki przetną nić jego żywota. W krainie gdzie się znajdzie szczuty będzie sforą psów, dotąd dokąd ze strachu przed psami nie zrobi kupy tak wielkiej jak najwyższy szczyt świata.
Zamurowało mnie z przerażenie i krzyknąłem:
- Tyś Szatan!
- Jestem kwintesencją zamordowanych ludzkich marzeń o lepszym życiu i karą za oszukiwanie bliźnich.

Brak komentarzy: