poniedziałek, 29 października 2007

Żądam krwi!

Odezwali się na forumgora.prv.pl zaciekli przeciwnicy nowego kierownika Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jak Państwo pamiętacie, pierwszy poinformowałem, że został nim wójt Niechlowa w latach 1990 - 94 Krzysztof Danielewicz. I od razu odezwał się chór oburzonych i poirytowanych! Bardzo zdenerwował ich ten fakt. Nie słyszałem co prawda tego oburzenia, gdy ARiMR zarządzała "SamaBronka". Nikt jakoś się nie gorączkował, że "partia" ta, nie posiadająca zasobów o odpowiednim potencjale intelektualnym, ma czymś rządzić. Nikt nie krytykował obsadzania stanowisk przez nieuków i karierowiczów, którzy dla posady stawali się członkami paskowanej paskudy. Aż nadszedł Krzysztof Danielewicz! Straszny człowiek! Wpisy internautów dawały nawet podstawę do sądzenia, że w chwilę po objęciu funkcji tenże Krzysztof Danielewicz rozpocznie jatkę zatrudnionych tam pracowników wydając okrzyk: "Zwalniajcie wszystkich! Pan Bóg pozna niewinnych!" A tu nic takiego się nie stało! Praca toczy się tak jak toczyła, nikogo nie zwolniono, nikomu premii nie walnięto. Ja nad tym osobiście boleję! Wszystko, co związane z "SamąBronką" winno być wytępione ogniem, mieczem z dodatkiem bakterii dżumy! I tu Krzysztof Danielewicz zawiódł zarówno mnie, jak i swoich krytyków. Pan tak robić nie możesz! Postępując w ten mało krwawy sposób, niszczysz Pan legendę i mitologię, która z takim wysiłkiem budowali wokół pańskiej osoby adwersarze. Ja i oni oczekujemy od Pana rzezi! Rżnij Pan równo - przy samej glebie. Czepiaj się Pan, opieprzaj bez powodu, karaj bez umiaru, trzymaj Pan krótko za mordę i wymyślaj Pan różne, nawet najdziwniejsze, przyczyny swojego brutalnego postępowania. Muszę stwierdzić, że nie jestem z Pana zadowolony. A jaki zawód przeżywają Pana nieprzejednani krytycy? Przecież nie możesz Pan stracić wrogów! Człowiek bez wrogów jest niczym! Tylko typy bezbarwne, pozbawione jakichkolwiek zalet intelektualnych cieszą się zimną obojętnością. Niech Pan zapamięta: dzień bez nowego wroga jest dniem bezpowrotnie straconym! Wracając do wrogów. Pana łagodne postępowanie może wprowadzić ich w depresję, wyrobić poczucie krzywdy, niesprawiedliwości a nawet doprowadzić do rozlicznych schorzeń o podłożu psychicznym. Zachodzi nawet obawa, że niektórzy mogą targnąć się na życie! A nie o takie ofiary mi chodzi. Powiem więcej. Na skutek niezrozumiałej dla mnie łagodności Pana traci Pan reputację dzierżymordy! A raz straconej reputacji nic nie przywróci. Musisz Pan koniecznie zwolnić z trzy osoby (to minimum, aby zachować dobre imię), wręczyć z 5 upomnień i nagan, (proporcje pozostawiam do Pana uznania), bo stracisz Pan twarz u wrogów i może być im głupio wobec tych wszystkich, których Pana skromną osobą tak wytrwale straszyli i straszą. Pamiętaj Pan: niech matki dzieci swoje straszą krzycząc - Danielewicz nadchodzi! Dorośli i samodzielnie myślący nastraszyć sie bowiem nie dadzą.

niedziela, 28 października 2007

Nocni spiskowcy

Wczoraj (27 października, sobota) odbyło się konspiracyjne spotkanie władz powiatu: starościna Beata Pona, wiceprzewodniczący Edward Szendryk a całość spajał przewodniczący Władysława Stanisławski. Konspiratorzy spotkali się w gabinecie lekarskim doktora E. Szendryka. Jak jeden z pacjentów nas poinformował debata dotyczyła finansów. Mówiono także o roli Zarządu w omawianej kwestii, licząc na jego ignorancję. Brano0 natomiast pod uwagę "Mazulewicza i jego gangu", jak to raczyła uroczo określić jedyna kobieta w tym gronie. Uczestnicy narady opuścili gabinet E. Szendryka o godzinie 22,57, wsiadając w samochody, których sylwetki skryły nocne ciemności.

Sprawę wyjaśnimy w najbliższym czasie.

Chłopka - filantropka


Po walecznej obronie przez "Czas na zmiany" pod wodzą Ireny Krzyszkiewicz podatku gruntowego podczas ostatniej sesji, jeden z moich Czytelników nadesłał mi propozycję plakatu wyborczego przeznaczonego dla tego Komitetu Wyborczego. W liście do mnie stwierdził: Ponieważ wyraźnie widać, iż "Czas na zmiany", czyli Irena Krzyszkiewicz szykuje się do wyborów na burmistrza przesyłam plakat (powiększ zdjęcie), który, jak sądzę, powinien zadowolić lidera tego Komitetu Wyborczego. Może być on przeznaczony do rozplakatowania w miejscowościach wiejskich. W ten sposób Irena Krzyszkiewicz może trafić do wyborców wiejskich wypełniając lukę jaka powstała po zgonie "SamejBronki". Rzecz jasna plakat ten może ulec dalszym udoskonaleniom, jeżeli wyrazi Pan na to swoją aprobatę. Dysponuję całą gamą pomysłów. Proszę o szybką odpowiedź.
Szanowny Panie D, jestem jak najbardziej zainteresowany. Pan malujesz - ja publikuję!

piątek, 26 października 2007

Świąteczni rolnicy


Odbyta w dniu dzisiejszym sesja Rady Miasta i Gminy trwała 6 godzin. Nie jej długość jest jednak istotna a to, iż ujawniło się podczas obrad potężne lobby prorolnicze. Nigdy bym się nie spodziewał istnienia czegoś podobnego w naszej z reguły zatomizowanej radzie. Jednym z punktów obrad była zmiana stawki podatku gruntowego - niezmienianego od dwóch lat - z 69,70 zł od hektara na 72,50 zł, czyli o 2,70 zł. Motywując podwyżkę w takiej wysokości burmistrz Tadeusz Wrotkowski rozwinął szeroki wachlarz argumentów przemawiających za dokonaniem zmiany. Wyjaśniał radnym, że w gminie Góra gleby mają dość wysoką klasę bonitacyjną a podatek rolny jest najniższy spośród wszystkich gmin powiatu górowskiego, gdzie wynosi on nieco ponad 80 zł za 1 ha. Mówił również o dysproporcji pomiędzy wkładem miejscowości wiejskich a miastem w budżet gminy z tytułu podatków. Dysproporcja ta wynosi 76,9% do 23,1%. Przypomniał również o dużych nakładach inwestycyjnych jakie przeprowadzono w miejscowościach wiejskich w ostatnich latach właśnie dzięki pieniądzom pochodzącym z podatków ściąganych w mieście.
Wydawało się, że argumentacja burmistrza, jasna i przejrzysta, oraz niewielka skala podwyżki nie powinny stać się przedmiotem sporu. A jednak... . Do akcji przystąpiła opozycja spod znaku "Czas na zmiany" oraz "SamejBronki". Okazało się, iż opozycja chce pozostawienia stawki podatku na niezmienionym poziomie. W imieniu opozycji walczyła o to jej szefowa Irena Krzyszkiewicz. Apelowała ona do burmistrza o pozostawienie dotychczasowej stawki podatku z troską pochylając się nad ciężkim losem małorolnych, średniorolnych i obszarników. Martwiono się o wielkość zbiorów, tym i przyszłym roku, rynkami zbytu, nadwyżkami płodów rolnych. Najbardziej dziwiło mnie to, że o rolników przeważnie zatroskanie wykazywali bardzo małorolni - hodowcy kaktusów, pelargonii, storczyków oraz innych tego typu roślin. Nie to było jednak ważne. Sądzę, że obrona dotychczasowej stawki podatkowej podyktowana została poczuciem wstydu za ciężki los chłopa pańszczyźnianego w I Rzeczpospolitej. Po zażartych polemikach ogłoszono przerwę. Opozycja udała się na obrady. Po wznowieniu obrad okazało się, że opozycja jest gotowa zawrzeć kompromis. Zgadza się na podwyżkę tego podatku o 30 groszy! Od 1 stycznia 2008 roku nasi rolnicy płacili więc będą podatek w wysokości 70 zł za 1 ha. To wielkie zwycięstwo "SamejBronki", której dwójka przedstawicieli wymogła na Komitecie Wyborczym "Czas na zmiany" Ireny Krzyszkiwicz i Platformie Obywatelskiej (swoim najwierniejszym sojuszniku w gminie i powiecie) tak symboliczną podwyżkę. No bo jak to wytłumaczyć? Przecież nie tak niskimi pobudkami jak zemsta za przegrane wybory na burmistrza w 2006 r.
Początkowo sądziłem, iż opozycja chce utrzymania dotychczasowej stawki podatku pod wpływem obecnych na sali sołtysów. Kiedy jednak podczas przerwy spytałem ich o to, oświadczyli, że oni się zgadzają na podwyżkę w wysokości 2,80 zł od 1 ha i są bardzo zdziwieni i zaniepokojeni ich obroną przez opozycję. Niektórzy nawet posuwali się do tego, że sugerowali rozpoczęcie kampanii wyborczej na burmistrza przez opozycję. Ja tam się na górowskiej polityce nie znam i głosu w tej sprawie zabierał nie będę.
Były jednak na tej sesji dwa momenty bardzo zastanawiające. Pierwszy miał miejsce wówczas, gdy przy głosowaniu nad przyjęciem uchwały o zaciągnięciu przez gminę kredytu w wysokości 5,6 mln., część radnych opozycji przez moment, wystarczająco długi, by można go było zaobserwować, wahała się z podniesieniem ręki na "tak". Widać było wyraźnie, że nie zadziałały wcześniejsze uzgodnienia lub zmieniono decyzję w ostatniej chwili i fakt ten nie dotarł do wszystkich radnych opozycji.
Drugi fakt wstrząsnął mną dogłębnie. Kiedy tak z otwartymi oczami (dla niepoznaki) drzemałem sobie usłyszałem następujące słowa: "pani burmistrz". z miejsca obudziłem się, bo myślałem, że wybory na burmistrza przespałem. Patrzę a to nie ja przespałem wybory, tylko były radny Ryszard Górski namaścił szefową opozycji na burmistrza! Kamień spadł mi z serca!
Tak jak pisałem na górowskiej polityce kompletnie sie nie znam. Dziwny mi się jednak wydaje ta nagła miłość do roli opozycji. Mogę zrozumieć, że obudziły się geny, tęsknota za obcowaniem z przyrodą i pęd do natury. Ale żeby tak wbrew interesom żywicieli naszych występować. Toż za jakiś czas podatek będzie trzeba urealnić i wtedy zamiast 2,80 wyjdzie z dycha. Jak widać opozycja kocha rolników i zaciąga kredyt, który rolnicy ci spłacą z odsetkami. Szlachetność musi kosztować!

czwartek, 25 października 2007

Madame de Pinokio

Trwa spór o aferę z finansowaniem nielegalnych czasopism przez Zarząd Powiatu. Starościna Beata Pona, rozwódka polityczno - taktyczna z "SamejBronki") udzieliła wywiadu TV MASTER, w którym bagatelizuje sprawę (co zrozumiałe), i nadaje jej wymiar polityczny. To ostatnie też nie dziwi, bo jak pamiętamy członek "SamejBronki" Stanisław Łyżwiński również kreował się na więźnia politycznego i przy okazji wyznał, że jest impotentem. W jego ślady podążyła starościna Beata Pona wykazując się przed kamerą również impotencją, tyle że intelektualną. Nawiasem mówiąc, nic w tym dziwnego, bo do nieboszczki "SamejBronki" należały przede wszystkim osoby o bardzo skromnych możliwościach intelektualnych.
W wywiadzie, z którym Państwo mogą zapoznać się klikając tutaj, starościna Pona w rozbrajający sposób udaje, że tak naprawdę nie ma sprawy i tylko wredna i wroga jej światłym rządom opozycja wyprawia najdziksze brewerie w związku ze zbliżającymi się wyborami.
Starościna twierdzi, iż "nie jest do końca prawdą" finansowanie kampanii wyborczej za pieniądze Starostwa Powiatowego. Jest więc postęp! W końcu dowiadujemy się, że jednak finansowanie nastąpiło. Co jednak oznaczają słowa "nie do końca"? Tego nie wie nikt. Być może z kwoty 2240 zł miesięcznego dofinansowania na reklamy kandydatów "SamejBronki" przeznaczano tylko 1999,99 zł? Może to ma na myśli starościna. Zresztą słyszeli Państwo eufemizm "prawda nie do końca"? Czyli, ile jest prawdy a ile kłamstwa w słowach starościny Pony?
Usłyszeliście Państwo również takie zdanie: "my kupiliśmy wycinek gazety". To już ordynarne kłamstwo i bezczelność. Nic w tym dziwnego. Starościna jest z "SamejBronki". Osobiście widziałem tą umowę. Płacili hurtem, bez określenia wielkości tekstu. Tak! Co miesiąc 2440 zł! Bez szczegółowego określenia warunków. Jak na temat Starostwa Powiatowego było 1/2 strony - 2240 zł. Jak strona, to też 2240 zł. W cywilizowanej prasie istnieje coś takiego jak moduł reklamowy, czyli wielkość ogłoszenia wyrażona w centymetrach kwadratowych. Ale to dotyczy prasy cywilizowanej! "Biuletyn Regionalny" był pismem "SamejBronki", w którym bohaterami byli działacze tej żałosnej partii.
Zawsze czułem podskórnie, że dopuszczenie do władzy ludzi nieświętej pamięci "SamejBronki", będzie dla nas kompromitacją. Starościna jest żywą skamienieliną, która pozostała nam po zgasłej nieboszczce. Mentalność starościny, jej dukanie, wymuszony uśmiech i te smutne oczy, które wyrażają tęsknotę za rozumem mogą śmiało służyć do wyrzeźbienia zbiorowego posągu będącego symbolem "SamejBronki". Starościna jest idealnym modelem dla takiego rzeźbiarza.
Zastanawia tylko jedno: dlaczego Komitet Wyborczy "Czas na zmiany" Ireny Krzyszkiewicz, Platforma Obywatelska tak wytrwale utrzymują Ponę przy politycznym życiu. Coraz głośnie mówi się o tym, iż dzięki protekcji Ireny Krzyszkiewicz starościna - rozwódka wstąpi w nowy związek małżeński z Komitetem Wyborczym "Czas na zmiany". Ten doniosły akt obiecuję uwiecznić na fotografii i pokazać Czytelnikom. Przecież zimą na wsi też jest kupa zajęć. Np. dojenie krów po zdojeniu kasy Starostwa na nielegalne gazety może być równie pasjonujące i nie powodować otarcia się o prokuraturę.

środa, 24 października 2007

Ludzie listy piszą

Ludzie listy mi na e - maila piszą. Różne. Np., że cham i prostak jestem i nic świętego dla mnie nie ma. Życzą mi też. Na przykład, żeby mnie szlag trafił. Inni martwią się o mnie. Interesuje ich kiedy kończy mi się przepustka z psychiatryka. Wsystkim im dziękuję, z całego serca, za dobre słowo. Piszą też tacy, którzy nie pozdrawiaja, nie życzą, ale dzielą się przemyśleniami. Epistolografia ta dotyczy zazwyczaj spraw bieżących, spostrzeżeń korespondentów i ich uwag.
Otrzymałem list od sympatyka lewicy, który prosił mnie bym poświęcił nieco uwagi tej formacji. Motywował to tym, iż bardzo dobry wynik tej partii obliguje mnie niejako do zajęcia się tą sprawą. Niniejszym życzliwie pochylam się nad tą prośbą, bo życzenia Czytelników są dla mnie święte.

Drogi Panie D. Pragnę zauważyć, iż w każdych wyborach tzw. lewica uzyskuje coraz gorszy wynik. Sytuacja uległaby poprawie gdyby przedłużyć życie sympatykom lewicy. Przy obecnym stanie medycyny w naszym kraju jest to mało prawdopodobne. Wyjściem z tej sytuacji byłaby zbiorowa wycieczka do Transylwanii na zaproszenie hrabiego Drakuli. On zna sposób na kolosalne wprost przedłużenie życia. Wymagałoby to zmian w ordynacji wyborczej, np. godzin pracy komisji wyborczych - od zachodu do wschodu słońca. Ale czego się nie robi dla sprawy?! A kiedy już kadry (pamięta Pan Lenina - "kadry decydują o wszystkim") wrócą z wizyty u hrabiego można się podłączyć pod pierwszy lepszy punkt honorowego krwiodawstwa (np. na hali "Arakadia" ). I wówczas już przyszłość będzie należała do lewicy. !00% głosów. Pan sobie to wyobrażasz?! Tak więc: do dzieła!
Pan W. napisał dość nieładny tekst o sposobie sprawowania funkcji przez radnych wszystkich szczebli. Użył w nim bardzo grubego (jak jelito) wyrażenia "najlepiej opłacane nieroby". Z takimi tezami nie mającymi pokrycia w rzeczywistości muszę polemizować!
Drogi Panie W. Nie jest tak, jak Pan stwierdza. Taki radny powiatowy ma np. ok. 650 zł diety + 150 dodatku, jeżeli jest przewodniczącym jakiejś komisji. Razem - 800 zł. Czy wg Pana za te pieniądze opłaca się cokolwiek robić?! Czytać dokumenty, zabierać głos, wysilać umysł aż do spalenia komórek mózgowych? Nie taka rola jest radnego Panie W. A kedy on będzie miał czas pobiegać i załatwić tak istotne problemy, jak praca dla krewnych? Przecież powszechnie wiadomo, że w chwili obecnej jest trend na politykę prorodzinną. W tej sytuacji radny nie może nie poddać się obowiązującej tenedencji. Odpowiesz mi Pan, Panie W., iż wielu ludzi żyje za znacznie mniej. No i co z tego? Ktoś im nie daje być radnym? - odpowiem ja Panu. Albo chociaż mieć w rodzinie z jednego radnego. Można się wżenić, dać adoptować. Sposobów jest wiele. O! Teraz nowe perspektywy sie rysują. Liberalna Platforma pozwoli na zawieranie małżeństw gejom. No, nie trzeba mieć takich skłonności! Lipny ślub przecież wziąść można. Za kasę. Jak znam naszych radnych niejeden da się do USC zaciągnąć. Dla przerwania bezruchu w kwestii bezrobocia, oczywiście!
Pan P. zwrócił mi uwagę, iż wobec chłopców z górowskiej Platformy Obywatelskiej, jak ulał pasowałoby określenie "chłopcy z ferajny". Nie bardzo mi to leży - przyznam szczerze. Twarze mają takie mało gangsterskie. A i wprawy w tym fachu żadnej.
Drogi Panie P. Jak pisałem wcześniej, ja ich lubię. Naprawdę! Ten mój tekst o ich wodzu, to czystą sympatią podyktowany został. Chlopcy mało obyci są w polityce. Ślepe kocięte w mgle! Mają taką dziwną wrażliwość, która polega na pochyleniu się nad bidulką (została nią na własne życzenie) i zajęta pozycja nie pozwla im widzieć niczego poza czubkami pantofli, damskich zresztą. Nie, żeby zaraz pantoflarzami ich nazywać! Broń Boże! Ale oni nie znają podstwowej zasady: zmiana pozycji - zmiana satysfakcji. To ich zubaża. Ferajna, o której Pan piszesz, jak dobrze pamiętamy, szła na całość. Nasi chłopcy to mistrzowie ruchów pozornych. W herbie strusia mają. Za żadne skarby niczego nie zaryzykują. Właściwie to powinni należeć do konserwatystów, i to dojrzałych. Sami zreszta przyznają, że mało ich jest w powiecie - kilkanaście osób, czyli większy narożnik. A to może wbijać w kompleks. Kiedyś pytałem ich, żartem oczywiście, co liczy sie w pożyciu damsko - męskim. Duży prąć czy technika?
Usłuszałem - technika! Odrzekłem - następni z małymi narządami! Tak więc ja jestem winny, bo wbiłem ich, chyba nieodwracalnie, w kompleks małego prącia. A wiadomo, że Freud dawno stwierdził, iż to rzutuje na całe życie. Mea culpa.






wtorek, 23 października 2007

Wódz a za wodzem nic


No to mamy powiatowy pasztet a raczej kaszanę a'la Platforma Obywatelska w Górze wypichcony. W odpowiedzi na propozycję złożoną PO przez PiS szef powiatowy PO Piotr Wołowicz udziela "wyjaśnień". Niemal dwa tygodnie musiało minąć nim po omraczającym ciosie zawartym na kartce papieru formatu A4 Piotr Wołowicz doszedł do siebie (nawiasem mówiąc w pierwszy dzień po zainkasowaniu ciosu Piotr Wołowicz był zamroczony do tego stopnia, że nie zauważył, iż minął Urząd Gminy w Niechlowie. Dopiero wójt Głuszko dogonił go w okolicach Kietlowa i wskazał właściwy kierunek). Wódz powiatowy tej partii, w wydaniu zaściankowym, właśnie bierze pod siebie uszy i daje nogę od odpowiedzialności. W wywiadzie udzielonym "Panoramie Leszczyńskiej" szefuncio Platformy takie publice zasuwa dyrdymały: "Uważamy, że przenoszenie wyników wyborów parlamentarnych na samorzady jest łamaniem zasad demokracji i brakiem szacunku dla wyborców. Nie godzimy się na to". Jakaż głębia myśli! A ile poczucia humoru! I takie rzeczy wygaduje politolog z wykształcenia. Potem Wodzunio kieruje Czytelników w najgłębsze maliny i krzewy cierniste mówiąc: "Niestety, wyborcy w ubiegłym roku zdecydowali o takim kształcie rady. My to szanujemy, być może w przyszłości będziemy mieć szansę rządzenia powiatem". Ta ekwilibrystyka słowna Wodza ma zadanie ściemnić i zaciemnić, to co dla każdego jest jasne. Wódz Platformy lekko się zagalopował. Czy radny Kazimierz Bogucki proponując pakt o zmianie na stanowisku starosty wspominał coś o zmianie Rady Powiatu? Wodzu, to dotyczyło tylko zmiany Zarządu Powiatu! I proszę nie wciskać ciemnoty, że o składzie Zarządu Powiatu zadecydowali wyborcy. Bo ubliża pan mojej i Czytelników inteligencji. I pan i ja dobrze wiemy, jak to się odbywa. Pod stołem! I absolutnie wtórną rzeczą są przy tym wyniki wyborów samorządowych. Sprawa ma wymiar handlowy i towarzyski. Z chwilą wyboru na radnego wszyscy zapominają o przedwyborczych obietnicach. Każdy chce upichcić coś dla siebie. To wówczas pojawiają się tak durne pomysły, jak ten który padł ze strony Komitetu Wyborczego "Czas na zmiany". Pamięta Wódz? Na 15 radnych w Radzie Powiatu wszyscy mieli być w koalicji! Fenomenalne! "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!" Co, może tak nie było? Wódz stwierdza: "(...) wyborcy w ubiegłym roku zdecydowali o takim kształcie rady. My to szanujemy(...). A od ubiegłego roku się nic nie zmieniło? Życie i polityka to procesy statyczne? Słyszał coś Wódz o śmiertelnym zejściu z tego padołu łez "SamejBronki"? Wiem, że to boli! W końcu koalicjant "Czasu na zmiany" w powiecie (i gminie) wykorkował, ale współczuł nie będę. Trzeba sobie Wodzu powiatowy wyraźnie powiedzieć: Platforma wchodząca w skład "KW "Czas na zmiany" solidnie, bardzo solidnie, przyłożyła rękę do katastrofalnej systuacji w Starostwie Powiatowym. Nawarzyliście piwka a teraz w sposób bardzo dziecinny, by nie rzec gówniarzowaty, migacie od jego wypicia. Wiesz to Wodzu a publikę chcesz otumaniać. Nie przystoi, nie przystoi! Tym bardziej, ze w perspektywie tak wyczekiwane przez Was wybory na burmistrza. Pewnie będziecie odgrywali tam role ludzi odpowiedzialnych, zatroskanych losem miasta i gminy, których serca przepełnione są poczuciem miłości do pięknej ziemi górowskiej. Słowa te będziecie odmieniać we wszystkich możliwych przypadkach. I będziecie tak lać to pustosłowie (może nawet sami uwierzycie w to co mówicie) i krzyczeć "Czas na zmiany"! Już sobie wyobrażam sojuszników! Zombie, wampiry i upiory przeszłości - wracajcie z politycznego niebytu! Ten i ów pewnie nawet posadkę znajdzie. Respirator na plecach, stojak na kroplówkę pod pachą, akumulator do rozrusznika w walizeczce, ale wciąż młodzi, wciąż dobrze zapowiadający się wieczni juniorzy. A co? Czego sie nie robi, by osiągnąć cel? Przykład: w Radzie Gminy Wodzunio ("Czas na zmiany") pospołu z "SamąBronką" (cenny intelektualnie sojusznik - gratuluję!) głosowali za zmniejszeniem burmistrzowi poborów. To takie wzniosłe! A ile w tym sprawiedliwości! Zapomnieli, że nieco wcześniej głosowali za ich podwyższeniem. Ale to drobiazg, szczegół nie wart wzmianki. Widzi Wódz - bywa, że ludzie pamiętają. Reasumując te rozważania, wypada na koniec powiedzieć jedno. Egoizm, egocentryzm i zasklepianie się w sobie, w tej specyficznej dla Was, ludzi Platformy, klikowatości jest mi wstrętne. Z Wami fajnie można się napić piwa, pożartować i pójść pobawić się w piaskownicy (na co jestem za stary). Jeżeli natomiast idzie o troskę o sprawy publiczne, wizję sprawowania władzy, to musicie się Wodzu dużo nauczyć od PiS - u. Bywaj zdrów Wodzu. I pamiętaj: spokój i cisza panują na cmentarzach, tylko absolutnie nic z tego nie wynika dla żywych.



poniedziałek, 22 października 2007

Piotrusiowi do poduszki

Z dużym niedowierzaniem czytałem drogi Piotrze Twoją wypowiedź zamieszczoną na internetowych stronach radia "Elka". Trzeba przyznać, że dokonałeś rzeczy wielkiej: wbiłeś mnie w zdumienie. To duża sztuka. Twoje słowa: "zdeklasowaliśmy PiS, to cieszy i napawa optymizmem", jakoś mnie śmieszą. Spoglądanie na procenty, to jedna rzecz, ale patrząc z perspektywy znikomej ilości uprawnionych do głosowania - triumf nie wygląda już tak imponująco, jak twierdzisz. Policz, przelicz na procenty a perspektywa Ci się zmieni. Sprawa druga. W swoim wywiadzie dla "Elki" stwierdzasz: "Mam nadzieję, że teraz nikt nie będzie mógł powiedzieć, iż w Górze myśli się inaczej niż w całej Polsce". Nic bardziej błędnego Piotrusiu! I najgorsze, iż sam wiesz, że tak jest a wodę z mózgu usiłujesz robić Czytelnikom. Opowiedz lepiej, jak to jest, że partia do której należysz popiera w Zarządzie Powiatu "SamoBronkę" u władzy? Opowiedz o kulisach strusiej polityki, którą prowadzicie i jej długofalowych celach. Opowiedz Piotrusiu o niechęci do zmian w Zarządzie Powiatu. Spójrz na załącznik do tego tekstu, którymi są "dyskusje" prowadzone przez Zarząd Powiatu. Budująca lektura? Tobie, mój przyjacielu to wystarcza? Nie poraża Cię ta lektura? Zarząd Twojej partii też w ten sposób dyskutuje? Acha, zapomniałem. Wy nie dyskutujecie, wy wyczekujecie aż ktoś pozwoli Wam coś zrobić. Opowiedz szczęśliwy Piotrusiu o zniewoleniu, któremu uległa Twoja partia na szczeblu gminnym i powiatowym.
Chcecie być partią nowoczesną a udajecie, że nie czytaliście przedwyborczej propozycji górowskiego PiS, zamieszczonej we wszystkich dostępnych środkach masowego przekazu. Wszyscy o tym mówili, ale Panowie oczekiwali na przybycie pocztyliona, który wręczy Wam oficjalne pismo. Obawiam się, że gdyby pocztylion przybył, to okazałoby się, że jest nieregulaminowo ubrany. Taki już Wasz strusi urok. A wiadomo, co spotyka strusi, które mają głowę w piasku... . Pozwolę sobie na koniec mojego listu zapytać Cię jeszcze, czy przesłać Ci go umyślnym? A może gołębiem pocztowym? Broń Boże nie chcę robić z Was analfabetów, chyba że taktycznych. Na zakończenie tego listu daję Ci Piotrze, wart 1589 głosów, taką oto bajeczkę A. Waligórskiego do przemyślenia:
Raz chory niedźwiedź pierdział, budząc miłosierdzie
A suseł mu oklaski bił po każdym pierdzie.
Czy ten suseł zwariował? - s
pytał dzięcioł śledzia.
Nie - śledź odparł - to rzecznik prasowy niedźwiedzia.

PS. Na zdjęciu poniżej szef Piotra Iskry - Piotr Wołowicz. Wielki zwolennik nieczynienia niczego w powiecie, radny gminny z Komitetu Wyborczego "Czas na zmiany".





Nasza Troja

Piękny dzień dzisiaj mamy! Wczoraj konsylium narodowe dokonało dwóch jakże udanych zabiegów aborcyjnych, co było do przewidzenia. Dzisiaj radość w obozie zwycięzców, umiarkowane rozczarowanie u przegranych. Triumfatorzy, w naszej skali gminnej i powiatowej, aż zachłysnęli się wygraną. Dominują nastroje radości (co zrozumiałe) i oczekiwanie na rychły cud (to już mniej zrozumiałe). Ludzie, nie pozbawieni poczucia humoru, witali się dzisiejszego poranka słowami: "Witaj w Irlandii". W powiecie jednak nie widać ani Irlandii, ani też zmian, które mogłyby nas do tej mitycznej już krainy przybliżyć. Platforama do dnia dzisiejszego nie podjęła rozmów z PiS na temat zawiązania ewentualnej koalicji. Chłopaki cieszą się ze zwycięstwa, ale martwią odpowiedzialnością jaką przyszłoby im ponosić na wypadek wzięcia władzy leżącej na ulicy. Na razie upajają się zwycięstwem, jak dzieci, które pierwszy raz łyknęły procentów i nie wiedzą co się z nimi dzieje. Kac zamelduje się później. W chwili obecnej na swoją wymówkę mają fakt, iż starościna nie jest już w nieboszczce "SamejBronce", tak jakby można było być w czymś co praktycznie nie istnieje. A PiS czeka. Platforma zresztą też, tylko nie bardzo wie na co. Może na komisarycznego zarządcę powiatu górowskiego? No, wtedy rzeczywiście będą mieli władzę, bo komisarz będzie ich. Tylko co nam z tego? Nieboszczykowi jest obojętne kto go grzebie. Chłopcom z Platformy widocznie nie! Niech chowa, byle był swój! I nie przemówisz do rozumu! Odnosi się wrażenie, że czekają na grabarza. Dół zresztą też pomogli wykopać. Nieświadomie czyli przez głupotę, źle pojętą lojalność i wrodzony im talent do spychania wszystkiego w oczekiwaniu na lepszy moment. Na wybory burmistrza się szykują. Spalić mostów nie chcą. Kandydata mają, a że ambicji niewiele, to gmina im w zupełności wystarczy. Bo to jest Platforma taka bardziej zaściankowa. Oni tacy bardziej towarzyscy są, by nie rzec - klikowi. A uczuciowi jacy! Raz przyrzekną i nie ma mocnych! Niech się wali i pali! Uradzone, że pożar ma się rozprzestrzeniać do wyborów na burmistrza, więc niech się pali! A co? W Radzie Powiatu są w koalicji, ale udają że nie są! A pod takim szczytnym hasłem do wyborów samorządowych startowali: "Czas na zmiany". Widział ktoś te zmiany? Są, tyle że na gorsze. W rankingu dotychczasowych starostów starościna Beata Pona kwalifikuje się na 8 miejscu! Wiem, że dopiero 5 było, ale Beata Pona jest gorsza nawet od tych, których można sobie w najczarniejszym śnie wyśnić, a których nie było. Zarząd? Mój Boże! Ale o tym później. Ktoś słyszał o środkach unijnych ściągniętych przez ten Zarząd do powiatu? A co jest w chwili obecnej najważniejsze? Ktoś słyszał o sensownych planach ratowania szpitala, ale nie na zasadzie - od pożyczki do pożyczki? Ktoś słyszał o poważnych inwestycjach przeprowadzanych przez powiat, choćby drogi? Ale nastawionemu przecież na zmiany "Czasowi na zmiany" i Platformie to absolutnie nie przeszkadza. Dla nich najważniejsze jest jedna zmiana - burmistrza. Przy swoim kandydacie będą zwolnieni od myślenia. I to im odpowiada. Po klęsce będą się tłumaczyli, że cierpieli na "kompleks Heleny trojańskiej". Niby duże chłopaki, a takie naiwne.

sobota, 20 października 2007

Siedzę i kombinuję. Na kogo to jutro oddać głosy? Myślę oczywiście po cichu, aby Państwowa Komisja Wyborcza nie zarzuciła mi złamania ciszy wyborczej. Ale aby nie zapomnieć do rana co wymyśliłem, to spisuję sobie te myśli. W moim wieku do rana zapomnieć mogę a co słowo pisane, to słowo pisane. Ale tu też problem, bo piszę a sąsiad ze szklanką przy ścianie nadsłuchuje. A ma cholera wprawę, bo całe życie dla tych, no ..., tych, .... O wiem, co w "Lidlu" kupują pracował. No to na nich nie, bo jakieś takie gęby szkaradne powywieszali, tam jeden chory ciągle jakiś i z tej choroby opuchnięty jakiś. Nie, nie! Niech oni sobie odpoczywają. W Pokoju. Piętro niżej mam sąsiada. On cholera za paskowanymi krawaciarzami optował. Zaczepny jaki! A jak babę swoją lał, jak ta ostatnio powiedziała, że na partię krawaciarzy dwukolorowych nie zagłosuje. Cała ulica słyszała, jak kobita krzyczała: "Bij, zabij a ja nie zagłosuję! Kurewstwem mnie zrazili, głupotę bym wybaczyła!" Na nich raczej nie zagłosuję, bo po cholerę w małżeńskie kłótnie się wpychać. Na przeciw mnie mieszka wielbicielka włóczki. Ona ciągle odbiornik radiowy ma włączony. Sympatyczne kobieta, tylko nie podchodź. Nie żeby tam zaraz grubym głosem człowieka sklęła, albo uderzyła. Ale pytania ma takie dziwne, np. "A mamusia szanownego pana z domu Zylbernstain nie była?", albo: "A słyszał pan jak dzisiaj ojciec Rydzoń o naszej 1 kurze domowej się wyraził Ale babsztylowi dołożył!". I pytanie dobijające: "A pan to czemu nie chce się dołożyć do toruńskiego piernika?". Na targu dzisiaj jeden taki też mnie namawiał: "Głosuj pan na bractwo strażackie, bo panie oni każdy pożar ugaszą". Kiedy odrzekłem mu, że i też nie jeden wywołują usłyszałem: "Podpalają i gaszą! Żyć trzeba!". No i w ten sposób dobrnąłem do końca przeglądu. Bo co mi pozostało? Zostali ci, co to skazani byli rok temu na zamieszkanie w jednej chacie. Chata była, służba czekała, pokoje posprzątane, naród czeka a oni łup, cup i wspólnie nie zamieszkali. Awantura jakaś między nimi wybuchła, dali sobie po razie i poszli. Teraz też nic nie wskazuje, by ci od Disneya dogadali się z tymi od Nielotów Pierzastych. To znaczy Nieloty Pierzaste mają naszego lokalnego kandydata, który mim podchodzi, bo i 6 st

piątek, 19 października 2007

Tanio wydzierżawię


Przed dwoma tygodniami zwróciłem się do Przewodniczącego Rady Powiatu Władysława Stanisławskiego z prośbą o udzielenie mi na piśmie informacji dotyczącej wysokości stawek dzierżawy za pomieszczenia znajdujące się w budynku "starej przychodni", jak mówią górowianie. Dzisiaj otrzymałem w tej sprawie pismo, które swoim podpisem uświetniła była członkini "SamejBronki" starościna Beata Pona. Najkrócej całą rzecz opisać można tak. Wysokość stawek ustala Rada Powiatu. Określa je na podstawie uchwały. W tej sprawie mamy do czynienia z dwiema uchwałami. Pierwsza z nich pochodzi z 5 listopada 1999 r. W interesującym mnie punkcie, który mówi o stawce dzierżawy z przeznaczeniem na: "zajmowane na działalność oświaty, kultury, ochrony zdrowia", uchwała nakazuje stosować stawkę czynszu w kwocie 2 zł za m kw. Nowelizacja tej uchwały nastąpiła 15 marca 2006 r., nieomal po 7 latach. Trzepnięto wówczas znaczną podwyżkę, bo przecież o 25%. Stawkę podniesiono na 2,50 zł za metr kw. dla prowadzących działalność w ochronie zdrowia. W załączonym do tego postu linku znajdziecie Państwo wykaz dzierżawców zajmujących pomieszczeń w przychodni. Zaskakujące są dla mnie pozycje zaznaczone w tabeli kolorem czerwonym. Moje zaskoczenie zwiększa się wprost proporcjonalnie do zdania , które wyczytałem w przesłanym mi dokumencie sygnowanym przez rozwódkę z "SamąBronką". Oto one: "Ogólnie koszty poniesione przez Starostwo na utrzymanie budynku wyniosły 18.204,32 zł". Starostwo dokłada do budynku przychodni. Nawet nie chce mi się analizować przyczyn tego stanu rzeczy. A są one proste o czym przekonać się mogą Państwo, klikając tutaj

czwartek, 18 października 2007

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

W związku z dzisiejszą rezygnacją starościny Beaty Pony z przynależności do "SamejBronki", na terenie naszego powiatu pojawiły się dziwne konstrukcje. Z wiarygodnych źródeł udało mi się dowiedzieć, że są to wieże wiertnicze. Ich pojawienie sie na terenie naszego powiatu wiąże się z poszukiwaniami zagubionej legitymacji jakiejkolwiek partii, byle była to partia o w miarę niezszarganej reputacji. W ostateczności starościna zadowoli się przynależnością do jakiegoś Komitetu Wyborczego, najchętniej "Czas na zmiany". Zakres poszukiwań jest ogromny. Można to jednak zrozumieć biorąc pod uwagę fakt, iż starościnę posunął "staruszek Czas" i ma (jak każdy z nas) za sobą liczne okresy, w tym wzlotów i upadków. Stąd ogromna skala poszukiwań. Eksploratorów oczekuje przedzieranie się przez liczne okresy geologiczne.

środa, 17 października 2007

Dojarze

Sesja się odbyła wczoraj. Nadzwyczajna i powiatowa zarazem. Z tą nadzwyczajnością to bym nie przesadzał. Nic nadzwyczajnego, o czym szanowni Czytelnicy, by nie wiedzieli, nie było. Komisja Rewizyjna odczytała protokół z dochodzenia, jakie przeprowadziła w sprawie nielegalnych czasopism i wyszło na moje. A nawet więcej. Nowe było to, iż Komisja Rewizyjna zgłosiła do prokuratury 12 października kolejne doniesienie w tej sprawie. W doniesieniu owym mówi się o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na finansowaniu kampanii wyborczej przez władze powiatu górowskiego. Komisji idzie o to, iż w ostatnim numerze "Biuletynu Regionalnego" pojawiły się zdjęcia działaczy "SamejBronki" mających apetyt zostać posłem lub senatorem. Znaleźć tam można fotki Wacława Berusa, jego szanownej małżonki Anny, Macieja Papieża (też z "SamejBronki"). I niby co w tym nadzwyczajnego?! Phi! Nadzwyczajne to jest to, że oni chcą być politykami. Aberracja zupełna! Państwo (ale tylko zdrowi na sercu) powtórzą za mną: senator Wacław Berus. Bajecznie brzmi! Nieprawdaż? Ale wróćmy do czasopism. Zarząd Powiatu, który zdoił budżet na ponad 30. tyś, finansując te nielegalne twory, poszedł w zaparte. Dojarze absolutnie nie mieli zamiaru się tłumaczyć, przepraszać i czegokolwiek wyjaśniać. Przyjęli najprostszą z możliwych taktyk - milczeli jak zaklęci. Kazimierz Bogucki czytał a oni słuchali. Zresztą niektórzy z dojarzy miny mieli takie, jakby pierwszy raz o całej sprawie słyszeli. Na przykład starościna Beata Pona robiła bardzo okrągłe oczy. W niektórych momentach były one okrągłe niczym spodeczki pod filiżanki. Miałem nawet obawę, że ze względu na spodeczkowatość ocząt zamieni się ona w UFO i uleci z sali! Każdy wie, że starościnę Ponę darzę nieodmiennie najczystszym i niezwykle gorącym uczuciem, toteż usiadłem koło drzwi, by w razie jej zerwania się do lotu pochwycić ją. Do lotu na ostatniej sesji nie doszło, bo jak mi potem wyjaśniono, starościna należy do gatunku nielotów, które latają tylko wówczas, gdy je się rzuca. I to w miarę gwałtownie! Na sesji zabrał głos radny sejmiku wojewódzkiego i szef struktur "SamejBronki" Wacław Berus. Coś usiłował powiedzieć, dużo chrząkania było, jąkania. Z trudem mówienie mu przychodzi. Fakt. Żartował, że w trybie wyborczym pozwie radnego Kazimierza Boguckiego do sądu, bo musi jechać do Głogowa a pan Kazimierz ma samochód, to na rozprawę razem pojadą. Nie powiedział jednak, czy dołoży się do benzyny. To znaczy ja tego nie słyszałem, bo siusiu poszedłem zrobić, ale ludziska na mieście tak gadają. Kiedy już odczytano protokoły, zaczęła się dyskusja. Wtedy taki jeden wredny typ wlazł bezczelnie na trybunę, ryja wetknął w mikrofon i bez ceregieli (cham, zwykły pospolity cham!) spytał dojarzy, kiedy oddadzą kasę wydaną z budżetu powiatu na finansowanie gazet? I ta kanalia kompletnie popsuła nastrój na sali! Ludzie! Kogo to obchodzi, że wydali? A obiecywali nie wydawać?! Nie! A ten bydlak krzyczeć na nich zaczął i wypominać różne rzeczy. Pamiętliwy jaki?! W polityce to on kariery nie zrobi! Pamięć ma za dobrą. No i mówi do nich, jak można?, kiedy oddadzą?, co to za koalicja "SamejBronki" z Platformą?, gadał coś, że nie wypada popierać takiego Zarządu. Na dodatek pomiatać "SamąBronką" zaczął! Mówił, że konsylium 21 października się zbierze i zgon tej partii ogłosi. A na koniec ten typ powiedział starościnie, że ją też stąd wyniosą, a celem jego jest zgnojenie ukochanej parii starościny - "SamejBronki". Nic cham delikatności w sobie nie miał! Za grosz! A najgorsze to było to, że Wacek Berus, szef tej partii, nawet nie stanął w jej obronie. Nie zaprotestował, nie pomógł, głosu nie zabrał! Z dojarzy też nikt starościny nie bronił! Taka to ludzka wdzięczność! Razem doili, ale przed obliczem chama to zostawili biedaczynę samą. Dżentelmeni, psiakrew! I tu trzeba ich napiętnować. Taki dojarz Stefan Mrówka np. w tym czasie zamiast bronić dojarki-starościny liczył lampy na suficie. co doliczył do trzech mylił się i zaczynał od nowa. A dieta leci! Dojarz Tadeusz Podwiński ćwiczył trudną sztukę czytania tekstu do góry nogami. Też dieta leci! Jan Sowa myślał. Również dieta leci! Dojarz wicestrosta Tadeusz Birecki błagalnym i pełnym uwielbienia wzrokiem patrzył na Panującego i myślał tylko o tym, jak zachować jego ciepłe uczucia dla swojej osoby. A pensja leci! Starościna robiła spodeczkowe oczy i różne minki, z których tylko jedna zasługiwała na uśmiech z trójką minus. Pensja cieknie na konto!
No i niech mi ktoś powie: co takiego nadzwyczajnego było na sesji? Było jak zwykle, czyli milczenie 80% radnych (a dieta leci!). Mi dieta nie leci, więc w tym momencie kończę.

wtorek, 16 października 2007

Bicz na "SamąBronkę"

Z bardzo wiarygodnych źródeł dowiedziałem się, iz nastąpi zmiana na stanowisku kierownika Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictw w Górze. Jak każdy wie dotąd ARiMR była domeną a to SLD, a to PSL i ostatni "SamejBronki". Dzięki tej ostatniej "partii "(he, he, he) stała sie ona czyms na kształt folwarku. Wraz z tym rozprzestrzenił się tam kąkol genetycznie modyfikowany nazwany w świecie nauki: "głupolus samoobronus". Chwast ów szkodliwy w każdej postaci rozprzestrzenił sie tak nadmiernie, iż w celu jego fizycznej eksterminacji9 trzeba było powołać wybitnego fachowca-wyrwichwasta. Zaszczytna ta rola przypadła znanemu i doświadczonemu fachowcowi Krzysztofowi Danielewiczowi. Jemu to właśnie przypadnie rola killera chwastów. W standardowym repertuarze killera leżą:
1. Pytania o wykształcenie;
2. Pytanie: czy pan/pani umieją pisać i czytać w sposób powszechnie uznawany za przyzwoity?
Kierownik - killer ma w zanadrzu herbicydy w postaci wypowiedzeń umowy o pracę.
Jeszcze jedno - nowy kierownik wykazuje istotne braki w zrozumieniu pospolitej głupoty.

poniedziałek, 15 października 2007

Prowokatorzy

Coraz głośniej mówi się, że skandal związany z finansowaniem nielegalnych gazet jest obrzydliwą prowokacją Platformy skierowaną przeciw gó Ponoć w papierach PO figurowała ona pod pseudonimem "Wiewióra" a o jej przynależności do Platformy wiedziała jedynie grupka najbardziej wtajemniczonych. "Wiewiórka" skierowana została do "SamejBronki" celem wewnętrznej penetracji tej partii i rozłożenia jej od wewnątrz. Prowadzącym TW "Wiewiórę" był nieznany z nazwiska wysoko postawiony w strukturach partyjnych funkcjonariusz Platformy o pseudonimie operacyjnym "Katalizator" (nazwiska nie udało się dotąd ustalić).
Wg znawców tematu przed TW "Wiewiórą" postawiono następujące zadania:
1. Penetracja lokalnego środowiska "SamejBronki".
2. Zajęcie wysokiej pozycji w tej partii.
3. Uzyskanie zaufania niejakiego W.B (w aktach operacyjnych "Katalizatora" występuje on pod pseudonimem "Burak").
4. Zajęcie ważnego stanowiska w strukturach samorządowych i zorganizowanie afery, która doprowadzić miała do kompromitacji "SamejBronki" i jej działaczy.
Trzy pierwsze cele TW "Wiewiór" zrealizował w bardzo szybkim czasie. Zadanie ostatnie tenże TW wykonywał razem z zakonspirowanym od dawna członkiem "SamejBronki" TW "Krecikiem".
Tenże TW "Krecik" (nazwisko nieustalone) prowadzony był przez bardzo wysoko postawionego funkcjonariusza Platformy o pseudonimie "Cielęcina". Wieść gminna niesie, że intryga była tak misternie przygotowana, iż funkcjonariusze "Katalizator" i "Cielęcina" nie mieli pojęcia o swojej działalności. Nad całością czuwał niezidentyfikowany z płci, nazwiska i roli na lokalnym rynku politycznym osobnik o pseudonimie "Iris". To ta tajemnicza postać, której istnieniu nie bardzo wierzę pociągała za wszystkie sznurki w tejże super-intrydze. W efekcie tych działań TW "Wiewiór" i "Krecik" doprowadzili do wybuchu skandalu , który w chwili obecnej znany jest jako "afera gazetowa".

sobota, 13 października 2007

Recepty na reanimację

Górowskie PiS rzuciło wyzwanie lokalnym konkurentom z PO. Szef PiS-u w Górze zgłosił publicznie pomysł, który nie pozostawia Platformie zbyt dużego pola manewru. Jednocześnie Kazimierz Bogucki przeciął plotki o rzekomym nawiązaniu koalicji z "SamąBronką". Więcej, dla każdego jest wiadomym, że "SamaBronka" zabiegała o względy szefa PiS, ale do stołu obrad nie została dopuszczona, jako że na salony wszystkich się nie wpuszcza. Tak było dotychczas. Obecnie nastała w Górze moda na w miarę przyzwoite polityczne prowadzenie się. Renegaci, politycy gumowi i elastyczni jak prezerwatywa cieszą się słabym popytem.
W chwili obecnej szerzą się w naszym politycznym światku różnorodne teorie. Większość z nich dotyczy losu starościny Beaty Pony. I tak przewiduje się trzy wersje politycznego żywota.
1. Rozwódka: występuje z "SamejBronki" i ponownie udaje powabną, młodą i inteligentną polityczną dziewicę. Co prawda polityczną błonę niewinności zszywać się będzie za pomocą szydła i sznurka od snopowiązałki, ale jak twórcy tego cudu natury zechcą uwierzyć, to uwierzą. I zaprezentują nam całkiem nową, polityczne niezużytą nową-stara starościnę. Czysta atrakcja!
2. Zdradzona: wersja ta opiera się na założeniu, iż "SamaBronka" wyrzuca ze swoich szeregów starościnę, przestaje ją popierać i to powoduje jej upadek. Ta wersja żywota politycznego starościny opiera się na założeniu, by wzbudzić współczucie w prostym ludzie. Szczególnie liczy się na ludzi z zaawansowaną sklerozą, demencją starczą i pierwszych naiwnych.
3. Wdowa: ten wizerunek zakłada wywołanie powszechnego współczucia dla niedoli starościny, opuszczonej i zdradzonej przez wszystkich. Ona skamieniała z bólu (po utracie wysokiej pensji), z zapłakanymi oczyma, falującą od bólu piersią z której wyrywają się westchnienia za bezpowrotnie straconymi dniami blasku i chwały, oczekuje na powrót.
Tu rodzą się dwie podwersje:
1. Powrót do wykonywanego zawodu.
2. Siedzenie w Radzie Powiatu i dalsze robienie wielkich oczu, gdy ktoś o coś spyta.
Dlaczego o tym piszę? A dlatego, gdyż są w Radzie Powiatu i poza nią ludzie zainteresowani utrzymaniem za wszelką cenę starościny Beaty Pony na dotychczasowym stanowisku. Mają oni własne kalkulacje, interesy i ambicje, których nie porzucą za żadną cenę. Pomimo skompromitowania się Zarządu Powiatu nie zechcą oni dopuścić do radykalnych zmian. A zmiany te są nam niezbędne jak tlen do życia! Hamulcowi zmian, których nie brakuje powinni przemyśleć sobie taka oto bajkę:
Chomik, zbierając plony, do swej norki ganiał,
A obok dobry niedźwiedź chomika ochraniał.

Potem zjadł mu te plony, wytarł łapą mordę,

Wydupcył biedne zwierzę i przypiął mu order
.

Kandydat PiS


Kandydat na posła do Sejmu RP znany jest jako działacz "Solidarności" od 1980 roku, ławnik w sądzie pracy i radny powiatowy Rady Powiatu. Bardzo uczciwy i sympatyczny człowiek. Życie zna z różnych stron. Mógł być etatowym członkiem Rady Powiatu, co łączy się z sutą pensją, ale odmówił, gdyż zasady nie pozwalały mu rządzić w towarzystwie oszołomstwa, które władzy chce dla samej władzy. Odegrał główną rolę w rozszyfrowaniu finansowania nielegalnych czasopism prze z samorząd powiatowy. Gdyby został wybrany posłem nigdy by się od nas nie odwrócił, bo honor i sumienie by mu na to nie pozwoliły.

Jestem pewien, że będzie nas - mieszkańców powiatu górowskiego - skutecznie reprezentował.

piątek, 12 października 2007

Bomba na spotkaniu


Dzisiaj w górowskim Domu Kultury odbyło się spotkanie wyborcze zorganizowane przez PiS. Do naszego miasta przybyli z tej okazji posłanka PiS Aleksandra Natalii - Świat, przewodnicząca Sejmowej Komisji Finansów Publicznych oraz wiceprzewodnicząca Klubu Parlamentarnego PiS. Posłance towarzyszył dr Kornel Morawiecki, bezpartyjny, kandydujący do Senatu z ramienia PiS. W spotkaniu wziął również udział kandydat na posła z PiS, górowianin Kazimierz Bogucki. Zebrani w sali klubowej DK goście odpowiadali na pytania przybyłych na spotkanie mieszkańców miasta i gminy Góra. Z sali padały pytania o sposób na rozwiązanie problemów służby zdrowia, oświatę, waloryzację emerytur i rent, dożywianie dzieci w szkołach, dostępu do internetu, zmianę ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową (każdy powiat wystawia 1 kandydata na posła) .
"Gwoździem programu" okazało się oświadczenie jakie wygłosił kandydat na posła i radny powiatowy Kazimierz Bogucki. Oto jego pełna treść.
"Koalicja w Radzie Powiatu zbankrutowała. Sposób rządzenia i jego efekty prowadzą do upadku Starrostwa. Brak jest wizji sprawowania władzy. Motywem przewodnim działania rządzących są doraźne korzyści koalicjantów.
»Tęczowa koalicja« składająca się z byłych członków PZPR, »Samoobrony«, Komitetu Wyborczego »Czas na zmiany« (PO) oraz »RCN« Władysława Stanisławskiego nie znajduje rozwiązań, które doprowadziłyby do polepszenia sytuacji instytucji podległych powiatowi. Pogłębiono trudną sytuację szpitala poprzez zaciągnięcie wielomilionowego kredytu, a nie dokonano zmian w jego funkcjonowaniu. Poziom zadłużenie budżetu powiatu stanowi zagrożenie dla jego bytu .
Finał procesu z »Chemeko – System«, niekorzystny dla powiatu, doprowadzi do wzrostu zadłużenia samorządu i końca funkcjonowania powiatu.
W chwili gdy brak jest pieniędzy na oświatę dziesiątki tysięcy złotych wydaje się na niezarejstrowane czasopisma, w tym partyjne czasopismo »Samoobrony«»Biuletyn Regionalny«. Oto jeden z przykładów niewłaściwego wydawania publicznych pieniędzy. Do ogólnego obrazu sytuacji należy dodać zatrudnianie osób spokrewnionych z członkami koalicji i tworzenie fikcyjnych etatów na ich użytek.
W związku z powyższą sytuacją proponuję: Niech o nowej koalicji w powiecie zadecyduje wynik wyborów parlamentarnych. Na terenie powiatu górowskiego dominują dwa ugrupowania: PiS i PO. W związku z tym jeżeli 21.10.2007 r., okaże się, iż wybory wygrał PiS – w co nie wątpię – to wówczas funkcja starosty Powiatu Górowskiego przypadnie PiS. Jeżeli wyborcy zdecydowaliby o wygranej PO , wówczas funkcję tą obejmie osoba rekomendowana przez to ugrupowanie. Sądzę, że propozycja ta jest uczciwa, uwzględnia układ sił i równocześnie pozwoli na wyeliminowanie z zarządzania powiatem patologii i odsunięcia od władzy »Samoobrony«. Oczekuję od naszych oponentów zajęcia jednoznacznego stanowiska w tej sprawie."

czwartek, 11 października 2007

W szPONAch samolubstwa

Z różnych stron dochodzą do moich uszu jęki nad ciężką dolą starościny Beaty Pony. Jej godny pożałowania los jest efektem zdrady radnego Tadeusza Podwińskiego, radnej Anny Berus i w ogóle całej powiatowej "SamejBronki". Ze smutkiem muszę jednak skonstatować, iż ja nie podzielam tego bólu i boleści. Jako cynik rzeknę więcej - ja się cieszę jak jasna cholera! Wszystkim współczującym starościnie też współczuję - piramidalnej głupoty. Proszę ich również o to, by zadali sobie trud odpowiedzenia na następujące pytania:
1. Jak człowiek po wyższych studiach może wstąpić do czegoś takiego jak "SamaBronka"?
2. Jak człowiek, z jako taką wiedzą o życiu politycznym naszego powiatu, może nie wiedzieć, iż zasady takie jak lojalność, honor, dotrzymywanie danego słowa są pojęciami z gruntu obcymi członkom "SamejBronki"?
3. Jak można nie mając żadnego przygotowani zgadzać się na objęcie stanowiska starosty?
Ponieważ zauważyłem u obrońców starościny tendencję do zamazywania rzeczywistości pomogę odpowiedzieć na te pytania.
Odp. 1. Może, jeżeli jest to podyktowane chęcią robienia kariery za wszelką cenę, bez oglądania się na zasady, zdobytą wiedzę i bycie człowiekiem przyzwoitym. To są podstawowe warunki, które musi spełnić człowiek wykształcony, by zostać członkiem tego dziwoląga.
Odp. 2. Może, ale pod warunkiem, że sam ma te zasady w najgłębszym "poważaniu". Każdy wie, że koalicja z "SamąBronką" jest jak pocałunek śmierci. Jakikolwiek kontakt z Wacławem Berusem czy Tadeuszem Podwińskim jest mniej przyjemne niż np. nekrofilia (nie jestem zwolennikiem tego typu uciech).
Odp. 3. Można! Pod warunkiem, że ma się dość samolubne spojrzenie na siebie i zbyt wysokie mniemanie o własnych umiejętnościach. Powstawaniu tego typu przekonania sprzyja pęd na kasę. Starościna dzięki "SamejBronce" odkryła w sobie nawet talent do zasiadania w Radzie Nadzorczej Polskiego Radia Wrocław. Jest przewodniczącą tejże Rady. Doświadczenie ma. W szkole wiejskiej, gdzie niosła kaganek oświaty, jest przecież radiowęzeł. A zauważmy, że w słowie tym występuje słowo - radio i nomen omen - węzeł.
Słyszy się obecnie, że starościna zamierza opuścić "SamąBronkę". Inna wersja głosi, iż przewodniczący Wacław Berus wraz z rodziną (tzw. Zarząd Powiatowy) wyleją ją sami. I jedno wyjście i drugie bardzo mi się podobają. To dla starościny najlepsze wyjście. W końcu będzie mogła rozpocząć bez obciążeń karierę. Za jakieś 20-25 lat jak zatrze się w ludzkiej świadomości jej romans z "SamąBronką".

Żywa legenda

Dnia 12 października 2007 r. w sali klubowej Domu Kultury w Górze (I piętro), o godz. 18,00 odbędzie się spotkanie z Kornelem Morawieckim - kandydatem PiS do Senatu.

Kornel Morawiecki (ur. 1941) w Warszawie jest z zawodu fizykiem - teoretykiem. Od roku 1963 związany jest z Wrocławiem. W roku 1968 brał udział w strajku studentów Politechniki Wrocławskiej. Od roku 1979 współredagował "Biuletyn Dolnośląski", który ukazywał się poza zasięgiem cenzury i drukowany był w zakonspirowanych drukarniach. Po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce Kornel Morawiecki zszedł do podziemia. Wydawał wówczas wraz z grupą współpracowników nielegalny biuletyn "Z dnia na dzień". Na przełomie maja i czerwca 1982 r. m.in. wspólnie z Pawłem Falickim założył organizację "Solidarność Walcząca", która była polityczną organizacją opozycyjną w Polsce oraz krajach bloku sowieckiego, ponieważ od momentu powstania (czerwiec 1982 r.) jako jedyna w swoim programie głosiła upadek komunizmu, niepodległość Polski i innych narodów zniewolonych przez komunizm, niepodległość republik sowieckich, zjednoczenie Niemiec przy zachowaniu narzuconych jałtańskim porządkiem granic powojennych. Po 6 latach konspiracyjnej działalności podziemnej został zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa we Wrocławiu. Natychmiast został przetransportowany helikopterem do Warszawy (SB obawiała się próby odbicia) i osadzony w areszcie na Rakowieckiej. W wyniku gry operacyjnej SB został zmuszony w kwietniu 1988 r. szantażem moralnym do wyjazdu do Włoch. Po trzech dniach podczas próby powrotu został deportowany z lotniska w Warszawie do Wiednia bez prawa powrotu. Powrócił konspiracyjnie do kraju w sierpniu 1988 r. Aktualnie pracownik dydaktyczny Instytutu Matematyki Politechniki Wrocławskiej.



środa, 10 października 2007

Wnioskodawcy

Na liczne zapytania mieszkańców Góry o nazwiska wnioskodawców podpisanych pod żądaniem zwołania sesji w trybie nadzwyczajnym informuję, że są to:
1. Marek Hołtra
2. Kazimierz Bogucki
3. Jan Kalinowski
4. Grażyna Zygan - Zeid

Sesja nadzwyczajna




Dnia 16 października 2007 r., o godz. 10,00 odbędzie się Nadzwyczajna Sesja Rady Powiatu. W planie obrad jest tylko jeden punkt: odczytanie protokołu komisji Rewizyjnej Rady Powiatu z kontroli przeprowadzonej w sprawie finansowania niezarejstrowanych czasopism.
Obrady zapowiadają się nadzwyczaj interesująco.

wtorek, 9 października 2007

Koryto w niebezpieczeństwie

Koalicja w górowskiej Radzie Powiatu się chwieje! Takie informacje możemy przeczytać na portalu "Elki" i "Panoramy Leszczyńskiej". Oto jeden z członków Zarządu Powiatu Tadeusz Podwiński składa rezygnację a przewodnicząca Komisji Prawa i Porządku Anna Berus złożyła rezygnację z pełnionej funkcji. Bardzo egzotyczna jest motywacja przedstawiona przez radnego Podwińskiego, który "był niezadowolony z pracy starostwa". Mamy tu do czynienia z najoczywistszym aktem samokreacji Tadeusza Podwińskiego, której celem jest wyjście obronną ręką z afery, jaką zafundował Zarządowi Powiatu, wnosząc wniosek i go realizując w sprawie finansowania nielegalnych czasopism. Mając dostęp do protokołów z posiedzeń Zarządu Powiatu ,mogę stwierdzić, iż Tadeusz Podwiński przez dłuższy okres czasu zajmował się:
1. Polowaniem z nagonką na kierownika hali sportowo - widowiskowej "Arkadia";
2. Promowaniem czasopisma "Biuletyn Regionalny", który jest organem "SamejBronki";
3. Rzeczami trzeciorzędnymi, jak np. przypominaniem członkom Zarządu o obowiązku zachowania tajemnicy przedmiotu obrad (!!!).
Czytając protokoły nie spostrzegłem tam żadnej świeżej i odkrywczej myśli, która miałaby doprowadzić do poprawy pracy starostwa, wg opinii Tadeusza Podwińskiego, złej. Nigdy żadnego słowa krytycznego. Żadnej krytycznej uwagi, spostrzeżenia, analizy! Nic! Więc gdzie radny Podwiński wyrażał swoje niezadowolenie? Na sesjach Rady Powiatu? Też nie!
Tadeusz Podwiński znalazł się w sytuacji bardzo niekorzystnej. Zwolniony przez burmistrza Tadeusza Wrotkowskiego znalazł się bez pracy i bez perspektyw. Dni obecnego Zarządu Powiatu i tak są policzone, więc postanowił znaleźć się znowu po właściwej stronie, stronie, która może coś zaoferować i dać coś w zamian za jego głos. Najlepiej pracę, nie nużącą i dobrze płatną. Zagrał jak doświadczony polityczny szuler, którym , zresztą jak mówią znający go radni, jest.
Wydaje mi się jednak, ze kalkulacje Tadeusza Podwińskiego oparte są na piaskach. Żadna nowa, zdrowa moralnie koalicja nie będzie potrzebowała Tadeusza Podwińskiego, gdyż rachunek wystawiony przez radnego zawsze przewyższa korzyści. W każdej koalicji zawsze pod znakiem zapytanie będzie stała jego lojalność a atmosferę będzie psuła wrodzona zdolność do snucia intryg.
Nieco inna motywacja występuje w przypadku Anny Berus, która zrezygnowała na wniosek zarządu powiatowego "SamejBronki", co oznacza męża, dziadka, babkę i dzieci państwa Berusów. Rezygnacja Anny Berus stanowi rozpaczliwy akt mający na celu zmuszenie starościny Beaty Pony oraz Władysława Stanisławskiego do uznania przewodniej roli Wacława Berusa, którego Władysław Stanisławski już dawno pozbawił jakichkolwiek wpływów na pracę Rady Powiatu, zwłaszcza na obsadę stanowisk spośród nieuków z "SamejBronki". Ten ból właśnie znajduje ujście. Szkoda, że Anna Berus nie zrezygnowała z mandatu radnego. Przysłałbym jej za to kwiaty!
Reasumując można powiedzieć tak. Rezygnacja Tadeusza Podwińskiego nie osłabi potencjału intelektualnego Zarządu Powiatu, bo ten dalej będzie miał znak ujemny. Mówi się, że "nieszczęścia chodzą parami". Ja powiem tak: "takie rezygnacje najlepiej, żeby chodziły piątkami! Pięciu członków Zarządu Powiatu i wszystkim rzec: do widzenia! To będzie piękna sprawa.

Nadzwyczajna sesja - zwyczajne pogróżki

W dniu dzisiejszym grupa radnych powiatowych złożyła wniosek o zwołanie Nadzwyczajnej Sesji Rady Powiatu w Górze. Podczas sesji ma być odczytany protokół Komisji Rewizyjnej dotyczący finansowania nielegalnych czasopism ("Biuletyn Regionalny" oraz "Życie Powiatu") przez Starostwo Powiatowe w Górze. W myśl artykułu 15 punkt 7 "Ustawy o samorządzie powiatowym" (...) "przewodniczący obowiązany jest zwołać sesję w ciągu 7 dni od daty złożenia wniosku".
I patrzcie Państwo jeszcze się sesja nie odbyła a już spotykam się z pogróżkami. Około godziny 11,30 spotkał mnie pod Starostwem Powiatowym w Górze Maciej Papież, który wraz z Wacławem Berusem redagowali niezarejestrowany nigdzie "Biuletyn Regionalny". Rozmowa a raczej monolog Macieja Papieża był krótki i polegał na miotaniu przez Macieja Papieża obelg (śmieć", "skurwysyn") oraz gróźb uchodzących za karalne: "pożałujesz tego co zrobiłeś" oraz "już nigdy niczego nie napiszesz". Tak więc szanowni Czytelnicy gdybym już nic nie napisał, to wiadomo, że nie ja się lenię tylko siły ciemności mi pisanie na wieczność całą uniemożliwiły. O zajściu tym powiadomię odpowiednie organa.

sobota, 6 października 2007

Panujący

Konspira

Na ostatniej sesji Rady Powiatu zwróciłem również uwagę, iż na stronach Starostwa Powiatowego mamy zastanawiająco wysoką liczbę kadencji samorządu powiatowego (http://www.bip.powiatgora.pl/dokumenty/11). W całym kraju trwa trzecia kadencja (I kadencja lata 1998-2002, II - 2002-2006, III - 2006-2010). W naszym powiecie natomiast mamy piątą kadencję Rady Powiatu. Jest to wyczyn historyczny. Na sesji publicznie wysnułem przypuszczenie, iż być może istniała konspiracyjna Rada Powiatu, o działalności której nic nie wiemy. Moje przypuszczenie podzielił przewodniczący Rady Władysław Stanisławski. Dzisiaj przypadkowo odnalazłem dokument świadczący o tym, że nasze przypuszczenia były prawidłowe. Natrafiłem na pismo, w którym Starostwo Powiatowe w Górze informuje jednego z górowian o decyzji podjętej przez starostę powiatu w roku 1994. Pismo swoim autorytetem i wiedzą z zakresu administracji sygnuje sam Tadeusz Birecki obecny wicestarosta. Jednym słowem ekspert! Rodzi się więc pytanie: dlaczego Tadeusz Birecki ukrywa przed radnymi i opinią publiczną fakt istnienia konspiracyjnych struktur Starostwa Powiatowego w latach 1990=1998? Pytam o to nie bez przyczyny, gdyż ja wnoszę żale od Wydziału Rozwoju Gospodarczego i Promocji a oni niewinni jak oseski! I kiedy tak sobie rozmyślałem nad powodem nieujawnienia przez wicestarostę bliższych szczegółów olśniło mnie! To ze skromności! Tak, proszę Czytelników. Starosta nie znosi kombatanckiego etosu! Czy ktoś słyszał, by Tadeusz Birecki szczycił się przynależnością do PZPR? A przecież tam niezły kawał jego życiorysu leży. Tak np. X sesja Rady Narodowej Miasta i Gminy w Górze z 8 listopada 1885 r., wybrała Tadeusza Bireckiego na stanowisko przewodniczącego komisji rozwoju gospodarczego i gospodarki finansowej. I od razu było lepiej! Na rynku pojawiła się wówczas parówka o II kategorii świeżości. W uznaniu zasług już 31 grudnia tego samego roku obecny wicestarosta Tadeusz Birecki otrzymuje "Medal 40-lecia Polski Ludowej". Już nie wspomnę o ścisłym udziale w kierownictwie PZPR szczebla gminnego, gdzie nasz wicestarosta należał do egzekutywy. Tak proszę Państwa, to wrodzona skromność nie pozwala wicestaroście na podkreślaniu swoich zasług w konspiracji! Nie chce podkreślać swoich zasług w utworzeniu Starostwa Powiatowego w konspiracji. Nie idzie tu o skromność wicestarosty. Rzecz w prawdzie historycznej. Proszę zauważyć, że nikt z Rady Powiatu, z Zarządu Powiatu nie protestował w kwestii pięciu kadencji Rady Powiatu, które występują na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Starostwa Powiatowego. Ktoś złośliwy może powiedzieć, że radni nie czytają stron starostwa. Tu muszę zaprotestować! Podejrzenie takie kala dobre imię naszych radnych. Wiadomo, że dla naszego dobra się poświęcają. Dzień i noc, świątki, piątki i niedziele tylko o szczęściu naszym myślą. Nawet jak baby chędożą to też myślą. Wystarczy przecież przyjść na sesję i zobaczyć ich oczytane twarze, aby wiedzieć, że tak jest. Zresztą nawyk konspiracji pozostał im do czasów obecnych. Proszę zauważyć jak mało mówią, zgoła milczą. To podstawowa zasada konspiracji, aby jak najmniej wiedzieć i mówić. Bo gdy wróg weźmie na tortury.... I proszę zauważyć, że im wyżej postawiony w strukturach władzy radny, tym mniej lub nic ni9e mówi. Starościna tylko się uśmiecha, wicestarosta nawet na uśmiech się nie zdobędzie, członkowie Zarządu Powiatu tez nic nie mówią. I tylko jeden przewodniczący Władysław Stanisławski mówi za nich wszystkich. Podejrzewam, że nie należał do konspiracji i stad ten brak wstrzemięźliwości słownej podczas seji, gdy tyra za wszystkich a reszta udaje, że śpi a tak naprawdę konspiruje.

Człowiek sukcesu












piątek, 5 października 2007

Sen nocy jesiennej


Sen dzisiaj miałem. No koszmar po prostu! Śniła mi się impreza, huczna, obficie oblewana, organy grały, "Ave Maria" pięknie śpiewana była. Ja tam nic przeciwko imprezom nie mam. Na początku sen przyjemny nawet był. Wiadomo - impreza! Ale jak się przebudziłem, jak znalazłem zdjęcie, które jakimś cudem ze snu na jawę się się przedostały... No szok przeżyłem! Na psa urok!!! Tfu! Tfu! Tfu!

Władza i groza

Otrzymałem dzisiaj pismo od Jaśnie Panującego nam Władysława Stanisławskiego. Pismo owo informuje mnie, iż Panujący skierował do starościny Beaty Pony poruszone przeze mnie na ostatniej sesji sprawy.
1. "W budynku byłej przychodni jest firma "Temed", dzierżawi ona tam pomieszczenia. Jaki jest koszt utrzymania tego budynku, ile firma "Temed" płaci za pomieszczenia, ile tych pomieszczeń dzierżawi, jaka jest cena za metr kwadratowy, kiedy ostatnio była negocjowana umowa"?"
2. "Mam informację, że pani dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Górze, pani Barbara Murlik w poniedziałki, w godzinach pracy od godz. 12,45 do godz. 15,20 ma zajęcia w Zespole Szkół w Górze. Wcześniej miała 3 dni w tygodniu od 13,40. Prosiłbym o wyjaśnienie sprawy"?
Tak wygląda władza absolutna i jednocześnie oświecona. Rach! Ciach! Bach! Nie minęło 48 godzin i sprawa w toku. Maszyna poszła w ruch. Zresztą nic w tym dziwnego. Panujący nam miłościwie przerasta wszystkich oponentów i sojuszników o.... On jest po prostu jak komputer full wypas a cała reszta jak powielacze na denaturę. Można rzec też tak: bez Panującego nie ma tego Zarządu Powiatu, nie ma tej starościny. To znaczy oni fizycznie istnieją, posiadają w końcu powłokę cielesną, ale są pozbawieni nawet nielicznych przymiotów intelektualnych. Bez rexa są jak bębenki bez dobosza. To Panujący nadaje ton, to z jego łaski są u koryta, to on dzieli i rządzi. Żadnej samodzielności! Zresztą oni nawet nie wiedzieliby co z nią zrobić! Byliby jak ślepe kocięta we mgle. Zarządowi zresztą nie ma się co dziwić. Tam średnia wieku podchodzi pod trzycyfrową liczbę. To ludzie z innej epoki - kałamarzy, gęsich piór, co najwyżej stalówek. Tak mentalnie posunięci w epokach, że niektórzy z nich mogą pamiętać dinozaury, albo dinozaury ich. Szkoda jedynie, że nasza polityczna młodzież nie rozwija się w sposób należyty. Bywając na sesjach widzę raczej jak się intelektualnie zwija. Wystarczy, że Panujący spojrzy, lekko okaże zniecierpliwienie i już nikt nic nie mówi. A jeśli dochodzi do sytuacji, że Panujący się groźnie zmarszczy nasza młodzież prawie mdleje. Zaraz obfity pot ścieka po czole, młodzian drży cały, rumieńcem lica jego pałają. Sam widziałem jak raz młodzian jeden walerianę wyssał z buteleczki! A ssał z taką mocą, iż denko się do środka wessało! Taka to groza panuje w obliczu gniewu rexa! I słusznie! Tak trzeba rządzić masami. Szczególnie jeżeli korzenie tych mas sięgają paleontologii. Nikt nie podskoczy! U nas jest jak w tej bajce:
Raz lubieżny lis niecnota
Dorwał małą mysz u płota.
Ale poczuł się bezsilny,
Bo był niekompatybilny.

środa, 3 października 2007

Milczenie owiec


No i po sesji Rady Powiatu. Poszło szybko, składnie i zgodnie z uświęconą tradycją. Tradycja ta polega na tym, iż przygniatająca większość naszych wybrańców nie ma pytań. Zawsze oświeceni i wszystko wiedzący. Podczas obrad czoła zmarszczone (symbolika głębokiego myślenia), gorączkowe wertowanie materiałów na sesję (dopiero się czyta o ile potrafi), odhaczanie z ulgą kolejnych punktów sesji (już blisko końca!). I tak to leci! Nie od dziś a od lat wielu. Po co zresztą się odzywać jak dietka leci? Siedem stówek miesięcznie + komisje! Na dzisiejszej sesji nieco inicjatywy przejawiała radna Teresa Sibilak, przewodniczący Władysław Stanisławski, coś tam bąknął radny Tadeusz Podwiński, ale ten wciąż sądzi, że mamy wrzesień, toteż i bąknięcie to zasługuje raczej na nazwę bąka niż zabrania głosu. Radnemu Tadeuszowi Podwińskiemu zresztą wybaczyć należy. Jest członkiem "SamejBronki".
Królem sesji był przewodniczący Władysław Stanisławski, który w popisowy sposób ograł Komisję Rewizyjna i nie dopuścił do czytania protokołu z wyników dochodzenia Komisji Rewizyjnej w sprawie finansowania nielegalnych gazet. Komisja stuliła uszy, podwinęła ogony i straciła apetyt na konsumpcję Zarządu Powiatu.
Sam Zarząd Powiatu to też dziwożon rzadko spotykany. Na jego czele tkwi Beata Pona, członkini "SamejBronki", która popierana jest przez (UWAGA!!!) Platformę Obywatelską chowu miejscowego. Na czele tej partii w skali powiatu stoi Piotr Wołowicz. Oddziałem gminnym dowodzi radny powiatowy Marek Biernacki. Obaj wodzowie pod sztandarem "SamejBronki" przeprowadzają zabieg medyczny polegający na ciągłej reanimacji nieboszczki ("SamejBronki") celem umożliwienia jej trwania przy władzy (traktowanej jako koryto). Obaj dżentelmeni idą co prawda w zaparte twierdząc, że nie ma żadnej koalicji, ale to między bajdy i klechdy włóżmy. Platformie bowiem przyświeca cel długofalowy. Tak jak kania łaknie dżdżu, tak nasi platformersi wyborów na burmistrza. Obrazowo mówiąc sytuacja jest taka: Zarząd Powiatu byt ma zapewniony do czasu wyborów na burmistrza a potem będą zmiany. To, że w tym czasie nieudolny Zarząd będzie nieudolnie rządził platformersów kompletnie nie interesuje! Ważny jest ich partyjny interes. I tak to leci drodzy Czytelnicy!
Zainteresowanie naszych drogich radnych powiatowych losami powiatu ma wymiar czysto symboliczny. Ich aktywność ogranicza się do obecności na sesji, podpisania listy i wzięcia diety. coś tam jeszcze chałupniczo grzebią na komisjach, ale ..., kto to liczy? Zresztą, sytuacja platformersów w powicie jest nie do pozazdroszczenia i przypomina fraszkę Andrzeja Waligórskiego:
Przyszedł gość do doktora, biada na swe zdrowie.
- Jakaś mi żaba - mówi - wyrosła na głowie.
- Umówmy się - odrzekło to zwierzę niegłupie -
Nie ja jemu na głowie, lecz on mnie na dupie.

wtorek, 2 października 2007

Dyplomacja i łowy


Patrzcie Czytelnicy, jaką dziwną przygodę dziś miałem. Spotkałem się z charge d'affaires Republiki Pernambuko, który w imieniu swojego rządu przekazał mi zaniepokojenie dotyczące nieprawidłowości występujących na skutek finansowania nielegalnych czasopism przez Starostwo Powiatowe w Górze. Charge d'affaires w nieoficjalnej rozmowie nawiązał do cywilizowanych zasad obowiązujących wszystkie kraje z wyjątkiem Białorusi i tym podobnych tworów. Przedstawił nagie fakty. W lutym b.r. Wacław Berus oraz Maciej Papież członkowie "SamejBronki - partii o marnej reputacji - zwrócili się do swojej koleżanki partyjnej, pełniącej funkcję starościny z wnioskiem o dofinansowanie "Biuletynu Regionalnego" - propagandowej tuby "SamejBronki". W owym czasie na czele Stowarzyszenia "Gminna Szkoła Reymontowska" stała również Beata Pona. Funkcję zastępcy w tym stowarzyszeniu pełnił wówczas Władysław Stanisławski. Sprawę finansowania "Biuletynu Regionalnego" rozpatrywał Zarząd Powiatu pod przewodnictwem Beaty Pony. Wniosek postawił Tadeusz Podwiński - członek "SamejBronki". Zarząd jednogłosnie przyjął wniosek i zobowiązał się do wpłacania co miesiąc 2000 zł + VAT. Dotacją objęto również miesięcznik "Życie Powiatu". Kwota tego0 dofinansowania wyniosła 1100 zł + VAT. Następnie charge d'affaires w mało dyplomatycznych słowach opisał działalność członków Zarządu Powiatu. Napomknął coś o traktowaniu kasy powiatu jako prywatnego folwarku, następnie uniósł się dwie stopy nad ziemią oraz jednocześnie gniewem krzycząc coś o korycie, nierogaciźnie, prywacie, nepotyzmie. Tak!!! - darł się rozmówca. A jak 29.05 br. na stanowisku szefa Stowarzyszenia "Gminna Szkoła Reymontowska" mamusię zastąpiła córunia, to co to jest?! A jak Wacka Berusa zastąpił jego syn, to co to bladź jest?!
Ty mi tu dyrdymałów Mazulewicz nie wciskaj?! Dyplomata uniósł się jeszcze o dwie stopy nad ziemię i wrzasnął:
- A jak Wacław Grzebieluch przyszedł do Beaty Pony po 30 tysięcy marnych złociszy na lampę do gastroskopu, to co, dostał? Gówno dostał!!! Wiesz baranio głowo, że trzydzieści tysięcy wydane przez pół roku na te dwie marne gazety, to jest sześć razy więcej niż wynosi budżet na zakup książek do Powiatowej Biblioteki Pedagogicznej?! A tam na nowości czeka 1000 czytelników, którzy uczą się po to, by nie zasilić "SamejBronki"!!! Oj! durny ty Mazulewicz, durniutki!
Wobec takiego postawienia sprawy podwinąłem ogon pod siebie a dyplomata krzyczał za mną:
"Cóż, ranny rogacz chce się skryć,
Nietknięty mknie wesoło:
Jeden ma czuwać, inny śnić;
Tak świat się toczy w koło".

poniedziałek, 1 października 2007

Nagie żądze


Sesja, której przebieg drodzy Czytelnicy już znacie z rozlicznych relacji pisanych i foniczno - wizyjnych ma wymiar historyczny. Nawiązaliśmy do chlubnych tradycji I Rzeczpospolitej, chociaż bez całego entourage'u, który towarzyszył przodkom naszym dumnie wznoszącym w górę "złotą źrenicę wolności" - liberum veto. Podczas historycznej sesji sztandar ów przejęła z rąk Tradycji radna Lucyna Wilkiewicz, herbu niewiadomego. Każdy kto z Czytelników oglądał nagranie udostępnione przez nieocenionego Adriana Grochowiaka na jego stronie (gorowianin.xt.pl) mógł na własne oczy przekonać się jak nastąpił powrót do źródeł. Oto bowiem przeoczywszy moment zamknięcia dyskusji nad gwoździem programu sesji, czyli obniżeniem poborów burmistrzowi, postanowiła dać szereg żywych dowodów braku swojej akceptacji dla sprawy przegranej. Toteż przypomniawszy sobie dawne dzieje, znane jej z literatury, jako że jako polonistyka próbowała z dużą ofiarnościa uczyć, przez myśl przemkła jej myśl taka:
"Przedtem bez żadnych intryg, bez najmniejszej zdrady
Jeden poseł mógł wstrzymać sejmowe obrady,
Jeden ojczyzny całej trzymał w ręku wagę,
Powiedział "nie pozwalam" i uciekł na Pragę".

Tak też i szlachcianka herbu niewiadomego uczyniła. Żadając głosu, gdy głos już się nie należał, z braku innych argumentów, jęła powoływać się na to, że ma odmienne, niż my mężczyźni przyrodzenie, i głośno domagać się traktowania jej jako kobiety a nie radnej. Argumentację swą popierała staosując prostą sztuczkę werbalną polegającą na waleniu otwartą dłonią w stół. Jako, że byłem świadkiem owej wiekopomnej sceny muszę stwierdzić, że siłę kobieta ma! Widziałem jak od uderzeń kruszył się lakier na paznokciach pani radnej a jego odłamki poruszają się w powietrzu z szybkością ok. 140 km/h, wbijając w sufit i rysując okna. Widziałem też, chcecie wierzcie - chcecie nie wierzcie) jak od uderzeń niebezpiecznie ugina się stół konferencyjny a wytworzona w ten sposób fala akustyczna wprawia w drżenie dzbanki stojące na stole. W wyniku owego drżenia zwarzyła się śmietanka i cukier uległ zbryleniu. Ostatni z dzbanków spadł z hukiem na podłogę a jego zawartość bulgocąc i wrząc wylała się na podłogę warząc błyszczący lakier ją pokrywający. Było to jednak tylko kilkusekundowe preludium do wydarzeń mających nastąpić chwilę później. Wielki tumult bowiem wszczął się na sali. Dało się słyszeć jęki potępieńcze, tu i ówdzie skowyt dobiegał uszu moich, inni zębami zgrzytali, a reszta za brzuchy się trzymała. Rozpoczął się bowiem exodus radnych, w których też odezwały się utajone dotąd geny szlacheckie, o posiadaniu których nawet radni ci się nie podejrzewali. Gdy radna Lucyna Wilkiewiczowa (herbu wciąż nieznanego) poruszyła wszystkie swoje kości w celu oddalenia się od stołu obrad, tuż za nią podążył Jan Kanicki, brat jej, herbu znanego, którego zawołanie: Nielojalność. Kroczyli dumnie przez salę obrad a piersi ich dyszały miarowo i rytmicznie, pełni ekastazy i samouwielbienia dla swojego występu. Za nimi ruszył radny Zygmunt Iciek wytwarzając duży pęd powietrza rozwianymi połami marynarki. Pęd ów przełożył się na popęd stadny i tak wywiało z sali obrad wszystkich przeciwników uchwały. Ostatni mieli głos sołtysi, którzy krzyczeli: "cięższą podajcie mi bronę!", "ludzie, gdzie mój orczyk?!" oraz "kto widział moje widły?". Były też okrzyki sławiące rzekome przywiązanie wiceprzewodniczącego Andrzeja Patronowskiego do okowity, co podpada pod pargraf o niedozwoloną promocję alkoholu w budynkach wyższej użyteczności publicznej. Jedodniowa diva wezwała publicznie do bojkotu sesji, ale wezwania jej nie przyjęło 11 radnych, którzy najwyraźniej nie zrozumieli przesłania kabaretu przez nią urządzonego. Pozostali na sali obrad i tam dokonali egzekucji na wynagrodzeniu burmistrza skracając je o 1500 zł brutto. Samego burmistrza na razie nie skrócono. Toteż niniejszym naszej chwilowej heroinie należą się jednak słowa uznania, które pozwolę sobie zawrzeć w przeróbce wieszcza:
Kiedy wszyscy odeszli, zdradzili i zwiali,
Ona na progu się sali jako kłoda wali
Z tą jedną myślą w głowie: "Ja pensję ocalam",
Rozdziera swoje gardło, krzycząc: "Nie pozwalam!"