piątek, 26 października 2007

Świąteczni rolnicy


Odbyta w dniu dzisiejszym sesja Rady Miasta i Gminy trwała 6 godzin. Nie jej długość jest jednak istotna a to, iż ujawniło się podczas obrad potężne lobby prorolnicze. Nigdy bym się nie spodziewał istnienia czegoś podobnego w naszej z reguły zatomizowanej radzie. Jednym z punktów obrad była zmiana stawki podatku gruntowego - niezmienianego od dwóch lat - z 69,70 zł od hektara na 72,50 zł, czyli o 2,70 zł. Motywując podwyżkę w takiej wysokości burmistrz Tadeusz Wrotkowski rozwinął szeroki wachlarz argumentów przemawiających za dokonaniem zmiany. Wyjaśniał radnym, że w gminie Góra gleby mają dość wysoką klasę bonitacyjną a podatek rolny jest najniższy spośród wszystkich gmin powiatu górowskiego, gdzie wynosi on nieco ponad 80 zł za 1 ha. Mówił również o dysproporcji pomiędzy wkładem miejscowości wiejskich a miastem w budżet gminy z tytułu podatków. Dysproporcja ta wynosi 76,9% do 23,1%. Przypomniał również o dużych nakładach inwestycyjnych jakie przeprowadzono w miejscowościach wiejskich w ostatnich latach właśnie dzięki pieniądzom pochodzącym z podatków ściąganych w mieście.
Wydawało się, że argumentacja burmistrza, jasna i przejrzysta, oraz niewielka skala podwyżki nie powinny stać się przedmiotem sporu. A jednak... . Do akcji przystąpiła opozycja spod znaku "Czas na zmiany" oraz "SamejBronki". Okazało się, iż opozycja chce pozostawienia stawki podatku na niezmienionym poziomie. W imieniu opozycji walczyła o to jej szefowa Irena Krzyszkiewicz. Apelowała ona do burmistrza o pozostawienie dotychczasowej stawki podatku z troską pochylając się nad ciężkim losem małorolnych, średniorolnych i obszarników. Martwiono się o wielkość zbiorów, tym i przyszłym roku, rynkami zbytu, nadwyżkami płodów rolnych. Najbardziej dziwiło mnie to, że o rolników przeważnie zatroskanie wykazywali bardzo małorolni - hodowcy kaktusów, pelargonii, storczyków oraz innych tego typu roślin. Nie to było jednak ważne. Sądzę, że obrona dotychczasowej stawki podatkowej podyktowana została poczuciem wstydu za ciężki los chłopa pańszczyźnianego w I Rzeczpospolitej. Po zażartych polemikach ogłoszono przerwę. Opozycja udała się na obrady. Po wznowieniu obrad okazało się, że opozycja jest gotowa zawrzeć kompromis. Zgadza się na podwyżkę tego podatku o 30 groszy! Od 1 stycznia 2008 roku nasi rolnicy płacili więc będą podatek w wysokości 70 zł za 1 ha. To wielkie zwycięstwo "SamejBronki", której dwójka przedstawicieli wymogła na Komitecie Wyborczym "Czas na zmiany" Ireny Krzyszkiwicz i Platformie Obywatelskiej (swoim najwierniejszym sojuszniku w gminie i powiecie) tak symboliczną podwyżkę. No bo jak to wytłumaczyć? Przecież nie tak niskimi pobudkami jak zemsta za przegrane wybory na burmistrza w 2006 r.
Początkowo sądziłem, iż opozycja chce utrzymania dotychczasowej stawki podatku pod wpływem obecnych na sali sołtysów. Kiedy jednak podczas przerwy spytałem ich o to, oświadczyli, że oni się zgadzają na podwyżkę w wysokości 2,80 zł od 1 ha i są bardzo zdziwieni i zaniepokojeni ich obroną przez opozycję. Niektórzy nawet posuwali się do tego, że sugerowali rozpoczęcie kampanii wyborczej na burmistrza przez opozycję. Ja tam się na górowskiej polityce nie znam i głosu w tej sprawie zabierał nie będę.
Były jednak na tej sesji dwa momenty bardzo zastanawiające. Pierwszy miał miejsce wówczas, gdy przy głosowaniu nad przyjęciem uchwały o zaciągnięciu przez gminę kredytu w wysokości 5,6 mln., część radnych opozycji przez moment, wystarczająco długi, by można go było zaobserwować, wahała się z podniesieniem ręki na "tak". Widać było wyraźnie, że nie zadziałały wcześniejsze uzgodnienia lub zmieniono decyzję w ostatniej chwili i fakt ten nie dotarł do wszystkich radnych opozycji.
Drugi fakt wstrząsnął mną dogłębnie. Kiedy tak z otwartymi oczami (dla niepoznaki) drzemałem sobie usłyszałem następujące słowa: "pani burmistrz". z miejsca obudziłem się, bo myślałem, że wybory na burmistrza przespałem. Patrzę a to nie ja przespałem wybory, tylko były radny Ryszard Górski namaścił szefową opozycji na burmistrza! Kamień spadł mi z serca!
Tak jak pisałem na górowskiej polityce kompletnie sie nie znam. Dziwny mi się jednak wydaje ta nagła miłość do roli opozycji. Mogę zrozumieć, że obudziły się geny, tęsknota za obcowaniem z przyrodą i pęd do natury. Ale żeby tak wbrew interesom żywicieli naszych występować. Toż za jakiś czas podatek będzie trzeba urealnić i wtedy zamiast 2,80 wyjdzie z dycha. Jak widać opozycja kocha rolników i zaciąga kredyt, który rolnicy ci spłacą z odsetkami. Szlachetność musi kosztować!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Te Mazulewicz, rozumiem że odgrywasz rolę takiego lokalnego Jerzego Urbana. Tylko chyba z innej obji politycznej bo ty zdaje się PISowiec jesteś. Zastanawiam się czy byłeś na jednym z tych szkoleń dla działaczy PIS gdzie uczono propagandzistów jak opluwać ludzi. Jak z ciebie taki zdolny pisak to może byś coś wartościowego i kreatywnego napisał bo w Górze takich pismaków brak. Ale pisz tak dalej to twoji mocodawcy w Górze skończą tak jak PIS w ostatnich wyborach. Powodzenia!

Anonimowy pisze...

A propos podatków rolniczych. Z tego co się orientuję to spora część rolników nie płaci podatków bo ich na to nie stać. No chyba, że w Górze jest inaczej bo tu mieszkają sami bogaci Bauerzy. Jaki sens ma podnoszenie podatków skoro część ludzi i tak ich nie płaci. To może spowodować zwiększenie odsetka rolników niepłacących więc kasa i tak nie spłynie do gminy. Zdumiewa mnie postawa sołtysów. SOŁTYS to z definicji osoba reprezentująca mieszkańców wsi, a więc chroniąca ich interesów. W Górze jest chyba inaczej - sołtys to osoba reprezentująca interesy burmistrza. Mam nadzieję, że w następnych wyborach do rad sołeckich rolnicy będą pamiętać o tej zdumiewającej miłości "ich" sołtysów do pana burmistrza!