Otrzymałem dzisiaj pismo od Jaśnie Panującego nam Władysława Stanisławskiego. Pismo owo informuje mnie, iż Panujący skierował do starościny Beaty Pony poruszone przeze mnie na ostatniej sesji sprawy.
1. "W budynku byłej przychodni jest firma "Temed", dzierżawi ona tam pomieszczenia. Jaki jest koszt utrzymania tego budynku, ile firma "Temed" płaci za pomieszczenia, ile tych pomieszczeń dzierżawi, jaka jest cena za metr kwadratowy, kiedy ostatnio była negocjowana umowa"?"
2. "Mam informację, że pani dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Górze, pani Barbara Murlik w poniedziałki, w godzinach pracy od godz. 12,45 do godz. 15,20 ma zajęcia w Zespole Szkół w Górze. Wcześniej miała 3 dni w tygodniu od 13,40. Prosiłbym o wyjaśnienie sprawy"?
Tak wygląda władza absolutna i jednocześnie oświecona. Rach! Ciach! Bach! Nie minęło 48 godzin i sprawa w toku. Maszyna poszła w ruch. Zresztą nic w tym dziwnego. Panujący nam miłościwie przerasta wszystkich oponentów i sojuszników o.... On jest po prostu jak komputer full wypas a cała reszta jak powielacze na denaturę. Można rzec też tak: bez Panującego nie ma tego Zarządu Powiatu, nie ma tej starościny. To znaczy oni fizycznie istnieją, posiadają w końcu powłokę cielesną, ale są pozbawieni nawet nielicznych przymiotów intelektualnych. Bez rexa są jak bębenki bez dobosza. To Panujący nadaje ton, to z jego łaski są u koryta, to on dzieli i rządzi. Żadnej samodzielności! Zresztą oni nawet nie wiedzieliby co z nią zrobić! Byliby jak ślepe kocięta we mgle. Zarządowi zresztą nie ma się co dziwić. Tam średnia wieku podchodzi pod trzycyfrową liczbę. To ludzie z innej epoki - kałamarzy, gęsich piór, co najwyżej stalówek. Tak mentalnie posunięci w epokach, że niektórzy z nich mogą pamiętać dinozaury, albo dinozaury ich. Szkoda jedynie, że nasza polityczna młodzież nie rozwija się w sposób należyty. Bywając na sesjach widzę raczej jak się intelektualnie zwija. Wystarczy, że Panujący spojrzy, lekko okaże zniecierpliwienie i już nikt nic nie mówi. A jeśli dochodzi do sytuacji, że Panujący się groźnie zmarszczy nasza młodzież prawie mdleje. Zaraz obfity pot ścieka po czole, młodzian drży cały, rumieńcem lica jego pałają. Sam widziałem jak raz młodzian jeden walerianę wyssał z buteleczki! A ssał z taką mocą, iż denko się do środka wessało! Taka to groza panuje w obliczu gniewu rexa! I słusznie! Tak trzeba rządzić masami. Szczególnie jeżeli korzenie tych mas sięgają paleontologii. Nikt nie podskoczy! U nas jest jak w tej bajce:
Raz lubieżny lis niecnota
Dorwał małą mysz u płota.
Ale poczuł się bezsilny,
Bo był niekompatybilny.
piątek, 5 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz