wtorek, 14 września 2010

Opus vitae Boba Budwniczego

10 września dokonano najuroczystszego przekazania strażnicy dla naszych strażaków. Uroczystość zakończyła I etap mordęgi, jaki stanowiła ta inwestycja. W chwili obecnej wykonawca strażnicy skierował do sądu pozew o zapłatę ponad 1 mln zł za wykonane – jego zdaniem – a niezapłacone prace budowlane. Z drugiej strony problem badają wrocławscy eksperci od budownictwa. Na pewno sprawa zapłaty przeciągnie się w czasie, bo każdy wie, jak działają sądy w naszej pięknej ojczyźnie.

W uroczystym otwarciu strażnicy uczestniczyła oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., która na tę wzruszającą okoliczność otrzymała jakąś tam odznakę czy też inny świecący koralik. Oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P. z dumą wypinała przednią część klatki piersiowej do wyróżnienia.

Najwyraźniej niesyta jest zaszczytów. Rozmowami zaszczycali ją w ostatnich policjanci, prokurator, sąd. Trzeba przyznać, iż dźwiga ona na swoich barkach lekko owo brzemię bezwstydu. Ale ona jest z pewnej zdechłej partii, w której bezwstyd był w najwyższej cenie.

W uroczystości wziął również udział Przewodniczący Rady Powiatu – Władysław Stanisławski. Uczestnicy uroczystości mówili, iż na jego obliczu widać było smutek jakowyś i strapienie. A dlaczego miałby się weselić? Wszak kadencja zmarnowana bezpowrotnie, władza była pełna, ale okazało się, że Władysław Stanisławski nie bardzo wiedział jak jej użyć. Oczywiście, z wyjątkiem obsadzenia stanowiska starościny postacią zgoła groteskową.

Krótko mówiąc, okazało się, iż król jest nagi. Powszechna wiara w Stanisławskiego, jako osoby niezwykłej, nieprzeciętnej i pożytecznej dla naszej lokalnej społeczności okazała się wielkim mitem. Ale jedno trzeba przyznać: numer z Poną mu wyszedł. Udupił nas wszystkich. Mam najgłębszą nadzieję, że Władysław Stanisławski również dojrzał do tego, by dać sobie spokój ze startowaniem w wyborach. Cztery lata stagnacji w powiecie najlepiej świadczą o tym, że do pełnienia funkcji radnego to on się absolutnie nie nadaje.

Powróćmy jednak do niezapomnianych chwil, gdy Przewodniczący Władysław Stanisławski wszedł w pamiętną rolę „Boba Budowniczego”. I nie jest ważne, że maczając swoje paluszki przy zmianach w konstrukcji budynku Władysław Stanisławski przekroczył swoje uprawnienia. Zgodnie z ustawą o samorządzie Przewodniczący Rady Powiatu nie ma prawa nawet zająknąć się na temat zmian w konstrukcji budynku. A jak było? A 24 września 2008 roku Przewodniczący – łamiąc prawo – brał udział w obradach na temat takich zmian. Poniżej protokół, który otrzymałem w prezencie od – oczywiście – Jana Nowaka.


Uczestnicy otwarcia strażnicy zwiedzali obiekt. Ku ich zdziwieniu zauważyli, iż na dachu są spore kałuże wodne. Ja tam nie wiem czy to dobrze czy źle. Myślę, że chyba niedobrze.


Nie popadajmy jednak w pesymizm. Nie oceniajmy, że coś zostało skopane. Przecież za rządów osobistości tak znamienitej jak Bob Budowniczy fuszera nie może mieć miejsca. I z tego punktu widzenia należy wyjść, by zrozumieć zagadnienia obecności wody na dachu.

To jest nie przypadek. Jest to finezyjnie zaprojektowany dodatkowy rezerwuar wodny dla potrzeb strażaków. Jasne?

Przecież za rządów Boba Budowniczego i jego protegowanej, oskarżonej (mama nadzieję, że oskarżenie to stan przejściowy, bo liczę na napisanie: skazana), starościny powiatu górowskiego Beaty P., nic tak karygodnego przydarzyć się nie mogło.

Doświadczenie Władysława Stanisławskiego, jego praca w Najwyższej Izbie Kontroli przed 30 laty, prowadzenie PSS „Społem” z jego czterema sklepami, gdzie wszystko drogie jak cholera, i branie za to wynagrodzenia w wysokości 10.964 zł miesięcznie plus 1200 za miesiąc za prowadzenie Rady Powiatu; tak, to wszystko predysponuje jego osobę do pełnienia wszelkich funkcji. I ja się na to zgadzam. Pod warunkiem, że nie będzie ich pełnił w naszym powiecie i broń Boże gminie! A poza tym, to fajny gość.

Nie tak dawno powiedział mi np., że wicestarosta Tadeusz Birecki w związku z nieszczęsną budową strażnicy powinien podać się do dymisji. Oczywiście, osobiście do tego wicestarosty nie nawoływał podczas sesji.

Wobec takiego postawienia zagadnienia odpowiedzialności można postawić pytanie: co powinna zrobić oskarżona, starościna powiatu górowskiego, protegowana Władysława Stanisławskiego Beta P.? Targnąć się?

A już pytaniem zasadniczym jest co powinien zrobić wysoki protektor oskarżonej, starościny powiatu górowskiego Beaty P. Władysław Stanisławski?
I tak pytania można mnożyć. Tylko po co naśladować Władysława Stanisławskiego skoro i tak nic z tego nie wynika.

Brak komentarzy: