czwartek, 30 września 2010

"Społeczna" władza spółdzielni kontratakuje!

Rada Nadzorcza „Wspólnego Domu” wyprodukowała w trudzie i najwyższym znoju odezwę do członków spółdzielni. Fakt, że trud i znój straszny towarzyszył redakcji tekstu widać w każdym zdaniu. Kulawą "polszczyzną", zwichrowaną składnią oraz mętnym językiem RN przemawia do spółdzielców.

Odezwa RN ma na celu sprostowanie informacji i faktów, z którymi członkowie spółdzielni mogli się zapoznać na moim blogu oraz w piśmie skierowanym do spółdzielców przez grupę osób przygotowujący Nadzwyczajne Walne.

Odezwa zaczyna się s sposób niezwykle napuszony i pompatyczny: „W związku z obecnie zaistniałą, niezdrową sytuacją, która ma na celu oszkalowanie Rady Nadzorczej i Zarządu Spółdzielni w oczach jej członków…”.

Następnie 8 członków RN przystępuje do „odszkalowywania”.

Zaczynają pokrętnie. „Wynik finansowy z gospodarki zasobami mieszkaniowymi SM w okresie tylko I półrocza 2009 roku (przed przejęciem) zamykał się nadwyżką kosztów GZM (stratą) nad dochodami w wysokości -29.921,75 zł. Natomiast wynik finansowy z GZM na dzień 30 czerwca 2010 roku, zamykał się nadwyżką dochodów (zyskiem) nad kosztami wysokości +26.569,19 zł.”

Rzecz jasna jest to sukces Zarządu i Rady Nadzorczej, która rządzi obecnie. Zapomina się jednak dodać, że jest to również sukces prezesa SM – Marka Downara. Świadomie manipuluje się datami, tak, by Czytelnik sądził, iż prezes Downar źle gospodarzył i była strata. Prawda jest taka, a tego w odezwie nie napisano, iż strata powstała za rządów Jerzego Żywickiego a zysk Downara.

Ten widomy cud finansowy jest oczywiście dziełem Zarządu i Rady Nadzorczej, które to organy połączone w miłosnym i pełnym uwielbienia splocie zlały się w jedność. Rada Nadzorcza wg statutu spółdzielni ma kontrolować Zarząd a ten robić to co mu statut nakazuje. Statut nie nakazuje kochać się, ale uważnie patrzeć Zarządowi na łapki.

Ale kto ma patrzeć? Przewodniczący RN Andrzej Patronowski, który na sesji gminnej nigdy nie zabrał głosu? Głosu nie, ale milcząc dietę łupie, że aż ciarki po skórze chodzą. Ponoć wybiera się ponownie do Rady Miejskiej. Po co? Po dietę! Bo do Rady to Patronowski niczego nie wniesie. Z pustego i … . Zresztą Państwo wiecie co dalej.

„Nie należy zatem dopatrywać się negatywów wobec udanej współpracy Zarządu i Rady, ponieważ właśnie tak zgodna współpraca, owocuje wymiernymi wynikami finansowymi, a to dla jej członków powinno być najważniejsze” – z dumą stwierdzają niedowarzeni autorzy odezwy. „Owocna” współpraca, wzajemne zrozumienie miały przynieść „wymierny” wynik dla członka Zarządu – Grzegorza Oberga. Załatwił sobie z przewodniczącym Rady Nadzorczej zgodę na zatrudnienie członka swojej rodziny. Fantastyczny owoc! Ale prezes Downar pokazał Grzegorzowi Obergowi jak babcia koszyk nosi! I prezes podpadł obu panom.

Bardzo podoba mi się opis sukcesów obu połączonych w miłosnym uścisku ciał statutowych. Sławetna akcja „Złom” – to przeogromny sukces osobisty członka Zarządu Grzegorza - Oberga. Miał nosa ten spółdzielczy Sherlock Holmes. Taka afera! Jak piszą członkowie RN zapobiegli oni „rozkradaniu majątku SM”. Pięknie! Ale powiedzcie mi przezacni członkowie RN gdzież ten złom był przechowywany? Mniemam, że w skrytce jakiejś, garażu, magazynku. To ja się wcale nie dziwie, że temu niecnemu procederowi przeciwstawiliście. Trzeba dojść do tego kto wyłamał kłódkę zagradzającą drogę do złomu.

A prawda jest taka, że żadnej kłódki nie było. Do czasu gdy pracownicy nie stawiali się Patronowskiemu i Obergowi nic się nie działo. Sprzedaż złomu nie napotykała sprzeciwu tych panów. Ale gdy klasa robotnicza powiedział swoje zdecydowane „nie!” bezprawnym próbom obu panów, którzy nie są ich pracodawcami w rozumieniu Kodeksu Pracy, złom stał się obiektem wzmożonego zainteresowania. W odwecie za to, że pracownicy obsługi nie chcieli wykonywać poleceń obu panów. Bo tak naprawdę, to ci panowie mogą ich poniżej pleców pocałować.

W odwecie też wyprodukowano „lojalkę”. Autorzy odezwy tak tę sprawę uzasadniają: „Zarząd SM zobowiązał pracowników do podpisania Umowy o Zakazie Konkurencji przez wszystkich pracowników SM tzw. lojalki”.
Ktoś tu błysnął inteligencją na wspak. A czymże takim np. hydraulik zaszkodzi SM „Wspólny Dom” jeżeli – po godzinach oczywiście – pójdzie na „fuchę” do innej spółdzielni? Dorobi sobie i po krzyku. Chyba, że chodzi o to, by sobie nie dorobił i drżał o posadę, premię a więc był zależny od SM. To ponoć też sukces Zarządu i RN.

W odezwie stawia się konkretne zarzuty prezesowi spółdzielni, który przebywa na chorobowym.
I tak:
- refundacja stolarki okiennej poza kolejnością;
Autorzy listu zapomnieli jednak dodać, że decyzja o refundacji kosztów poniesionych w związku z zakupem stolarki okiennej nie była jednoosobowa. Wszak członkowie Zarządu – Grzegorz Oberg i pani Chrobak pisemnie akceptowali decyzję prezesa. Każdorazowo! I jakoś wówczas nie wnosili zastrzeżeń.

Zarzut drugi:
- przyznanie sobie i byłemu prezesowi SM nagrody z funduszu socjalnego SM nagrody z funduszu socjalnego, co zarzucili mu pozostali członkowie Zarządu na piśmie;
I znowu autorzy odezwy trochę konfabulują. Nagrody z funduszu socjalnego otrzymali wszyscy pracownicy spółdzielni. A z zarzutu wynika, że tylko dwaj prezesi. Działo się tak zawsze. Jedynym niedopatrzeniem prezesa było to, iż nie powołano komisji socjalnej, by je przydzielić. Pamiętać należy o tym, że fundusz socjalny jest własnością pracowników spółdzielni a nie członków Zarządu i RN, którzy pracownikami nie są. To tylko czynniki społeczne. Tu jednak czkawką odbija się stara tradycja kiedy również tak postępowano.

Trzeci zarzut:
- korzystanie z telefonów służbowych do celów prywatnych, m.in. kosztowne rozmowy międzynarodowe – ustalenia na podstawie bilingów;
Szkoda, że nie napisano ile było tych rozmów. Żal też, że nie wspomniano na ile prezes rzekomo naciął SM. A już naprawdę należy ubolewać nad faktem, że prezes nigdy nie przekroczył limitu kasy przeznaczonego na utrzymanie komórki służbowej. Ale to drobiazgi.

Zarzut czwarty:
- brak regularnego uiszczania zobowiązań finansowych wobec SM, a czego konsekwentnie wymagał od rencistów i emerytów;
Też nie napisano o jaka kwotę chodzi. Prezes Downar ma poślizg jednomiesięczny. To fakt. Ale też jest faktem, że rozpowszechniają tę informację, która należy do grupy „informacji wrażliwych” autorzy odezwy popełnili przestępstwo. I to karane z Kodeksu Karnego. Prezesowi podpowiem, że powinien zapoznać się z ustawą o ochronie danych osobowych. Wyrok skazujący towarzystwo ma murowane.

W odezwie czytamy znajdujemy potwierdzenie informacji o „stałej obecności wszystkich członków Zarządu przy rozmowach z petentami SM”.

I tu włos się jeży na głowie! Jeżeli te paple, przekupy z targu, nie potrafią utrzymać w tajemnicy „informacji wrażliwych” o własnym prezesie, to co mówić o wykorzystaniu wiedzy o zwykłych członkach spółdzielni? I to jest właśnie powód, by was oddać do sądu, bo rozgłaszając tę informację pokazaliście jak bardzo zasługujecie na kopa. I myślę, że prezes to zrobi.

Niczym „okopów św. Trójcy” bronią autorzy odezwy powrotu do praktyki pobierania diet. Zasada jest prosta: „pecunia non olet”. Podpierają się kulawą laską prawną. Powołują się na par. 44, p. 2 statutu spółdzielni.


I nie mówią prawdy. To nie RN decyduje o poznaniu diet. Jest to wyłączna domena Walnego Zgromadzenia o czym mówi par. 25 statutu.

By zaciemnić sprawę kasy stwierdzają, iż jedynie „przywracają” diety. Wg autorów odezwy upoważnia ich do tego wniosek postawiony na Walnym Zgromadzeniu. Rzeczywiście był taki wniosek. Tyle, że go nie głosowano. Przełożono tę czynność na kolejne walne. A tego nie było. I nie tylko chodzi tu o to, że ściemnia się spółdzielców w sposób maksymalny. Chodzi o to, że obecni członkowie Rady Nadzorczej i Zarządu dochodzili do władzy w spółdzielni pod hasłem skończenia z płaceniem diet. Powtórzę raz jeszcze: oszukali spółdzielców! I jakoś za to nie przepraszają w odezwie, nie raczą powiedzieć: „wybaczcie, ale my dla kasy”. Diety są pobierane nielegalnie i zainteresowani o tym wiedzą. Je żeli jest inaczej, to niech pokażą Państwu uchwałę z ostatniego walnego.

A przypomnijmy o jeszcze jednym haśle przedwyborczym obecnych włodarzy spółdzielni. Obiecywano, że koszt eksploatacji mieszkań spadną o 25%. Pomysł nierealny, ale chwytliwy wyborczo. I opowiadało się tę bzdurę na lewo i prawo. No, ale jak się w głowie nie ma iskry bożej tylko piasek pustynny, to co wymyślisz.

Odezwa w dużej części skupia się na osobie jednej z członkiń Rady Nadzorczej. To ją, co łatwo zauważyć obarcza się winą za „przeciek” ze spółdzielczego grajdołka. Już na pierwszy rzut oka widać, że autorzy odezwy postanowili ją „oszkalować” mówiąc ich dziwna „polszczyzną”. „Oszkalowują” skutecznie, to fakt. I to „oszkalowywanie” aż mi pachnie art. 212 Kodeksu Karnego. Tam jest taki fajny i sympatyczny paragraf na tego typu czyn. Ja bym ich na miejscu tej pani wyprostował jak gwoździka.

Pani ta – nie podpisana pod odezwą – jest członkiem RN. Jest i nie jest. Nie otrzymuje zawiadomień o terminie posiedzeń tego gremium. Z odezwy dowiadujemy się, że rzeczywiście nie uczestniczy w pracach tego ciała, które znajduje się w stanie intelektualnej kopulacji z Zarządem dyrygowanym przez szamana od bioprądów – Grzegorza Oberga. Nawiasem mówiąc też bym tam nie lazł, bo intelektualnie mógłbym zubożeć.

Cóż tu jeszcze dodać? Należy złożyć wyrazy współczucia członkom spółdzielni „Wspólny Dom”. Wybraliście źle, bardzo źle. Daliście się nabrać. Wydawało się Wam, że głosujecie na róże a dostaliście chwasty.

1 komentarz:

mirek pisze...

Sprostowanie wspaniałe myśle, że Rodzina Spółdzielców zrozumie WRESZCIE w czyim interesie działa Rada Nadzorcza pod naczalstwem per p. Patronowskiego, która widzi tylko kasę a nie interesy Członków. Pan Oberg- własny interes i swojej siostry bo szykuje jej stołek. Na Walnym mówił: "działam zawsze w interesie członków" ZMIENIŁ ZDANIE DZIWNE DLACZEGO ? WNIOSKI PROSZĘ WYCIĄGNIJCIE SAMI MIESZKAŃCY NASZYCH ZASOBÓW.