Wczoraj (9 września) odbyło się długo oczekiwane spotkanie z dr. Marianem Kachniarzem, który odpowiedzialny jest z ramienia Starostwa Powiatowego za przygotowanie i przepchnięcie naszego wniosku w sprawie przystąpienia naszego szpitala do „panu B”.
Długo oczekiwane spotkanie odbyło się z inicjatywy szefa Komisji Finansów, Budżetu i Gospodarki – Pawła Niedźwiedzia. Radny ten od dłuższego czasu nagabywał oskarżoną, starościnę powiatu górowskiego Beatę P., a to o kserokopie korespondencji wymienianej z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, a to o zorganizowanie takiego spotkania. Jednak jego zabiegi przez okres ponad 2 miesięcy nie przyniosły rezultatu. Zgodnie więc z logika postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Nawiązał kontakt z dr. Kachniarzem i zaprosił go na posiedzenie kierowanej przez siebie komisji. Dr Kachniarz skorzystał z zaproszenia i przybył, by odpowiedzieć na ewentualne pytania radnych.
Swoją wypowiedź dr Kachniarz rozpoczął od stwierdzenia, iż nasz wniosek zawierający akces do „panu B” trzeba było 7 razy uzupełniać. Uzupełnienia te miały różnoraki charakter. Raz zawiódł program PDF, który nie chciał otworzyć się w komputerze NFZ. Innym razem program Excel odmówił przyjęcia do swojej pamięci zmienionych formuł. Z innych uzupełnień mówca poinformował o konieczności dokonania zamian tekstu na tabelę.
Dr. Kachniarz powiedział również: „Zdziwiłbym się, gdyby ostatnie uzupełnienie było ostateczne”.
Droga naszego wniosku wygląda tak: NFZ – BGK – NFZ. I trzeba sobie jasno powiedzieć, że w tym magicznym trójkącie nasz wniosek sobie jeszcze trochę pokrąży.
Dr. Kachniarz poinformował radnych, że Najwyższa Izba Kontroli wykazała duże zainteresowanie „programem B”. Wg niego NIK poinformował BGK i NFZ., iż dokładnie zbada proces przyznawania środków w ramach „planu”. Ma to wg NIK zapobiec marnotrawstwu grosza publicznego. Takie podejście NIK również spowolniło proces rozpatrywania wniosków, ale wszystko to „dzieje się dla naszego dobra”.
Radni usłyszeli również, że szpitale, które wcześniej przekształciły się w spółki mają lżejszą drogę do pieniędzy z „planu B”. Placówki te nie muszą wypełniać tylu dokumentów, bo obowiązuje je uproszczona procedura.
Z nieco odmiennym zdaniem wystąpił Władysław Stanisławski. Przewodniczący był zdania, iż rolą NIK jest sprawdzanie stanu faktycznego i określenia czy jest on zgodny z odpowiednimi przepisami prawa. Zdaniem radnego Stanisławskiego: „Czym czas rozpatrywania wniosków będzie dłuższy, tym trudniej będzie pokonać barierę urzędniczą”.
Radny Marek Hołtra nawiązując do wypowiedzi dr Kachniarza stwierdził: „Szpital w Wołowie przekształcił się w spółkę wcześniej i już jest po pozytywnej opinii wszystkich decydentów. My tego nie zrobiliśmy, chociaż bardzo dużo o tym mówiliśmy”.
Głos zabrała oskarżona, starościna powiatu górowskiego Beata P., która coś tam paplała, ale tradycyjnie bez ładu i składu. Fakt ten odnotowuję, by nikt nie posądził mnie o stronniczość. Jednocześnie okazuję Państwu przeogromne miłosierdzie nie każąc czytać tego ble, ble.
Odpowiadając radnym, którzy dotąd zabrali głos dr Kachniarz skonkretyzował swoją wypowiedź dotyczącą roli NIK. „NIK jeszcze nie kontroluje NFZ. On sygnalizuje NFZ obszary będące w kręgu jego zainteresowań”.
Radny Marek Hołtra przypomniał, że przy końcowej ocenie wniosku obowiązuje 3 – stopniowa skala ocen. W związku z tym skierował do dr Kachniarza pytanie czy wg jego oceny mamy szansę na otrzymanie oceny, która pozowoli nam otrzymać pieniądze z „planu B”.
W odpowiedzi radny Hołtra usłyszał: „Nie ma możliwości, by nie otrzymać pomocy z palny B”.
Dr Kachniarz następnie dodał: „Mówię oczywiście o aspektach ekonomicznych. Nie biorę pod uwagę nowych zjawisk politycznych, gdyby takie w międzyczasie zaszły”.
Usłyszeliśmy, iż zgodnie z wymogami stawianymi przez twórców „planu B”, nasz szpital ma opracowane symulacje ekonomiczne aż do 2016 roku. „Te dane i założenia pozwalają stwierdzić, iż jest ekonomicznie zasadne utrzymanie naszego szpitala. W dokumentach tych założono np. sytuację, w której szpital przynosi 10% strat. Wyliczono, że pomimo tego szpital może funkcjonować, bo nie nastąpi drastyczne pogorszenie jego sytuacji ekonomicznej”.
Kiedy szef komisji zapytał czy ktoś jeszcze chce zabrać głos, wobec braku ochotników, z wrodzona mi nieśmiałością poprosiłem o możliwość zapytanie dr Kachniarza o trzy sprawy.
Pierwsza to wynagrodzenia w szpitalu. Zainteresował mnie stosunek wynagrodzeń w szpitalu do całości dochodów placówki. Przypomniałem, iż w chwili obecnej środki na płace pochłaniają od 87-89 procent całości dochodów szpitala.
Dr Kachniarz nie bardzo mógł sobie przypomnieć, jakie proporcje zakładał w dokumentach dołączonych do „planu B”.
Po chwili namysłu określił ten poziom na 50 – 60 procent. Później zaczął wycofywać się z tego stwierdzenia, by stwierdzić, iż wymieniony przeze mnie procent chyba odpowiada założeniom.
Drugie moje pytanie dotyczyło wysokości zatrudnienia w szpitalu. Wg dokumentów dostarczanych przez dyrekcję szpitala można odnotować wzrost zatrudnienia ze 187 osób do 196. Pozwoliłem więc spytać się o założenia dotyczące wysokości zatrudnienia w szpitalu, które przewidziane jest w dokumentach przedstawionych do „planu B”. W odpowiedzi usłyszałem, iż założono tam istnienie 216 etatów.
W ostatnim pytaniu pozwoliłem sobie spytać, jak doktor widzi taką sytuację, iż szpital odnotowuje stratę w wysokości 10% na koniec roku. A będzie on przecież spółka prawa handlowego. Na koniec roku trzeba będzie pokryć stratę, albo zamknąć interes. A pokryć straty nie będzie z czego.
Dr Kachniarz odpowiedział mi, iż można będzie podjąć uchwałę, że stratę pokryje się z zysków z przyszłego roku.
A jak – nie ustępowałem – i w kolejnym roku będzie strata? To można znowu podjąć uchwałę… .
I na tym zakończyło się to mocno budujące – jak mniemam – spotkanie.
piątek, 10 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz