środa, 10 lutego 2010

Pro publico bono

Informowałem Państwa o obradach Rady Społecznej SP ZOZ, która 1 lutego debatowała nad projektem uchwały: „w sprawie likwidacji Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Górze”.
Obrady 1 lutego były niezwykle burzliwe i głosowanie nad projektem uchwały odłożono. Na wniosek członka RS SPZOZ - Edwarda Kowalczuka powołano zespół, który miał dopracować projekt uchwały.

Edward Kowalczuk i Beata Augustyniak chcieli doprowadzić do wpisania do projektu uchwały zapisu, który gwarantowałby powiatowi, czyli nam wszystkim, iż mienie nieruchome będące we władaniu szpitala pozostanie własnością powiatu i nie zostanie przekazane na własność nowej spółce.

Zespół spotkał się dwukrotnie w poprzednim tygodniu. W wyniku wielogodzinnych dyskusji Edwardowi Kowalczukowi, Beacie Augustyniak i Tadeuszowi Podwińskiemu udało się doprowadzić do wprowadzenia do projektu uchwały następującego zapisu: „Mienie ruchome Zespołu przejęte po likwidacji przez powiat górowski zostanie aportem wniesione do spółki, natomiast nieruchomości zostaną udostępnione podmiotowi, o którym mowa w § 2 ust. 2 (następca szpitala: „Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Szpital Powiatowy w Górze Sp. z.o.o.”) na warunkach określonych przez Zarząd Powiatu”.

Ten zapis gwarantuje nam, iż nieruchomy majątek szpitala nie stanie się własnością nowej spółki i wciąż będzie stanowił mienie powiatu, które nowej spółce będzie wydzierżawione. Zapis ten daje nam gwarancję, iż nieruchomy majątek szpitala nie stanie się własnością nowej spółki, z którą będzie ona mogła robić to, co będzie odpowiadało jej władzom, a co niekoniecznie musi być dobre dla nas, mieszkańców powiatu. Ufajmy, ale kontrolujmy – ta znakomita zasada została wcielona w życie dzięki uporowi Edwarda Kowalczuka.

W sprawie zapewnienia dotychczasowej załodze szpitala zatrudnienia w nowej spółce nic się nie zmieniło. W § 4 projektu uchwały znalazł się zapis: „Pracownicy Zespołu, z dniem przejęcia świadczeń przez podmiot określony w § 2 ust. 2, stają się pracownikami tego podmiotu na podstawie art. 23’ kodeksu pracy”.

W poprawionym projekcie uchwały o likwidacji SP ZOZ w Górze został też zmieniony okres likwidacji SP ZOZ. Proces ten rozpocznie się 1 kwietnia 2010 roku, a zakończy 31 marca 2011 roku.

8 lutego poprawiony projekt uchwały, które to zmiany przedstawiłem powyżej, został przedstawiony RS SPZOZ. Dyskusji nad zmianami w zasadzie nie było. Poprawiony projekt uchwały przyjęto jednomyślnie.

Rozgorzał natomiast spór o pieniądze. W 2008 roku związki zawodowe wstąpiły w spór zbiorowy z dyrekcją szpitala domagając się podwyższenia wynagrodzenia zasadniczego. Rozjemcą w tym sporze pomiędzy pracodawcą a związkami był Edward Kowalczuk. Wynegocjowano podwyżki w wysokości 150 zł na osobę. Okazało się jednak, iż zapis porozumienia o podwyżkach był nieprecyzyjny. Mowa w nim była o pielęgniarkach. W tej kategorii nie mieścili się m.in. technicy rtg. I oni podwyżki nie otrzymali.

Edward Kowalczuk zwrócił się do obecnej podczas posiedzenia RS SPZOZ dyrektorki szpitala Czesławy Młodawskiej z prośbą, by dać podwyżkę również tym 15 osobom, które zostały pominięte przy ostatniej regulacji płac. W skali roku stanowi to obciążenie funduszu płac w szpitalu o ok. 50 tys. zł.

Apel Edwarda Kowalczuka utrzymany był w tonie wielkiej uprzejmości. Z przykrością jednak wszyscy odnotowali, że spotkał się on z bardzo agresywną reakcją dyrektorki szpitala Czesławy Młodawskiej. Doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Edwardem Kowalczukiem i dyrektorką szpitala. Dyrektorka broniła się, iż nie ma pieniędzy na podwyżki. Edward Kowalczuk przypomniał, iż znacznie wzrosły wydatki na płace pracowników, którzy nie są na umowę o pracę, a są zatrudnieni na kontrakcie. „Więc jak to jest?” – pytał, „że dla jednych pieniądze są a inni są pomijani, chociaż są to kwoty niewielkie.” Agresja dyrektor Młodawszkiej rosła, a jej wypowiedzi pozbawione były jakiejkolwiek wartości merytorycznej.
Dyrektor Młodawska źle jednak trafiła i Edward Kowalczuk przystąpił do odkrywania tego, co wszystkim jest wiadome, ale nikt o tym nie mówi.

Rzecz idzie o stanowiska w nowej spółce. Wszystko wskazuje na to, że dyrektor Młodawska będzie obwieszona, niczym świąteczna choinka, tytułami. A ma być tak: prezes nowej spółki – Czesława Młodawska, dyrektor szpitala – Czesława Młodawska, likwidator SP ZOZ – Czesława Młodawska.

I swoim dobrym zwyczajem, w zgodzie z wyznawanymi i praktykowanymi przez siebie zasadami, Edward Kowalczuk wyrypał to dyrektorce w oczy. A ponieważ powiedział „a” rzekł też i „b”: „Nie dopuszczę, by na dyrektora szpitala nie było konkursu. Konkurs będzie!

Broniąc racji pracowników, którym Czesława Młodawska odmawia 150 zł podwyżki powiedział: „Lekarze przychodzą i odchodzą. Mają wiele kontraktów, to nie jest tak, że pracują w jednym szpitalu. Są obcy na tym terenie. A pracownicy są stąd, tu mieszkają i to oni przez długi okres czasu nie mieli pensji na czas. Oni ponosili wyrzeczenia. Nam potrzebny jest dyrektor z Góry i lekarze, którzy tu mieszkają i są związani z powiatem”.

Wówczas odezwałem się i ja. Spytałem dyrektorkę szpitala o wzrost wysokości umów kontraktowych w roku 2009 w stosunku do roku 2008. W odpowiedzi usłyszałem, iż ona nie wie. „Bukietową” spytałem natomiast o to, czy Zarząd Powiatu zamierza rozpisać konkurs na dyrektora szpitala, prezesa spółki. Przypomniałem, iż obecna dyrektorka szpitala objęła swą funkcję „tylnymi drzwiami”. Zarząd Powiatu ordynarnie zamanipulował w 2007 roku konkursem na stanowisko dyrektora szpitala. Czesława Młodawska startowała wówczas w konkursie, ale odpadła, bo nie dostarczyła wymaganych dokumentów. Kika dni później Zarząd Powiatu powierzył właśnie jej funkcję dyrektora.

Proszę sobie wyobrazić, że ani „Bukietowa” ani też dyrektorka szpitala nawet nie protestowały, gdy mówiłem o „tylnych drzwiach”. Nie muszę dodawać, że na temat przeprowadzenia konkursu również się nie zająknęły.

Cała nadzieja w Radzie Powiatu, że ta nie dopuści do powstania sytuacji, że powstanie świecka Trójca Święta w osobie Czesławy Młodawskiej.

Zebranie RS SPZOZ zakończyła Czesława Młodawska. Pani ta, w trakcie odpytywania ją przez Edwarda Kowalczuka, nie taiła już swojej złości. W pewnym momencie wzięła papiery i wyszła, co wywołało niemało konsternację. Paniusia z Głogowa najwyraźniej zapomniała, kto jej płaci i kto ma prawo do zadawania pytań i kto ma obowiązek ich udzielania. Zły to znak, bo w piórka to ona obrośnie, jak zostanie Trójcą Świętą, tak że się nie pozbieramy. Z drugiej strony dobrze, bo pokazała, na co ją stać. Przypuszczam jednak, że to tylko wierzchołek góry lodowej arogancji, jaka tkwi w tej kobiecie.

I tak zakończyło się spotkanie RS SPZOZ.

Trzeba tu jeszcze powiedzieć o jednej rzeczy. Jak Państwo pamiętają nad zmianami w projekcie uchwały o likwidacji SP ZOZ pracował zespół. Uczestnictwo w jego pracy było jak najbardziej dobrowolne. Do pracy w tym zespole zgłosił się – z własnej i nieprzymuszonej woli! – sekretarz powiatowy Platformy Obywatelskiej i jednocześnie reprezentant wojewody w Radzie Społecznej SP ZOZ – Piotr Iskra. Muszę tu dodać, iż tę ostatnią funkcję pełni on również na swoje życzenie, bo bardzo zabiega on o to, by być kimś.
Jako ochotnik do pracy w zespole Piotr Iskra nie pojawił się podczas posiedzeń a ni razu. Znikł. Nie było go również podczas ostatniego posiedzenia RS SPZOZ. W jego sobie mamy klasyczny przykład człowieka, który pcha się do funkcji, do których po ludzku nie dorósł. Zero odpowiedzialności!

Z tego też tytułu zwracam się do Państwa z prośbą. Może być tak, że ujrzycie nazwisko: Piotr Iskra na listach wyborczych do samorządu na naszym terenie. Miejcie go w serdecznej pamięci, tak jak on miał w „serdecznej” pamięci posiedzenie gremium do którego sam się zaprosił. I gdy zobaczycie to nazwisko na liście wyborczej, to poświęćcie mu odrobinę uwagi. Po wrzuceniu Państwa głosu do urny niech jego nazwisko przekreślone będzie długą, poziomą linią.

Brak komentarzy: