Dzisiejsze posiedzenia Rady Społecznej SP ZOZ, które rozpoczęło się o godzinie 10, zdominowane zostało przez jednego członka tego gremium – Edwarda Kowalczuka z Wąsosza.
Tematem przewodnim zwołanego posiedzenia było zaopiniowanie projektu uchwały Rady Powiatu o likwidacji Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Górze. Zamiast dotychczasowego podmiotu, usługi lecznicze ma świadczyć spółka, która będzie w 100% własnością powiatu.
Obrady RS SPZOZ otworzyła starościna Beata Pona. Poinformowała ona członków Rady Społecznej, iż Rada Miejska Wąsosza i Rada Gminy Jemielno przegłosowały projekt przesłanej im uchwały o likwidacji SP ZOZ w Górze.
Kolejny krok – przed głosowaniem radnych powiatowych – należy do RS SPZOZ. Likwidacja wSP ZOZ Górze ma rozpocząć się z dniem 1 kwietnia 2010 roku i zakończyć 30 października tegoż roku.
Starościna Beata Pona poinformowała członków RS SPZOZ, iż nasz wniosek, w którym zawarty jest akces do „planu B” został zarejestrowany w Banku Gospodarstwa Krajowego z numerem 24.
Jednocześnie przyznała, iż powiaty, w których szpitale wcześniej zostały przekształcone w spółki, podążają szybszą ścieżką, bo nie muszą starać się o opinię BGK.
Starościna Pona poinformowała, iż staramy się o umorzenie ok. 23 mln zł, z ponad 40 mln całości długów szpitala. Jak ogromna jest to kwota niech świadczy fakt, iż budżet powiatu na rok 2010 wynosi ok. 31 mln zł.
Równocześnie przypomniała, iż co roku spłacamy za szpital raty zaciągniętego 12 milionowego kredytu w wysokości ok. 1 mln zł.
Po wystąpieniu starościny głos zabrał członek Rady Społecznej SP ZOZ w Górze – Edward Kowalczuk.
„Przed dyskusją” – powiedział E. Kowalczuk – „chcę usłyszeć, jak likwidacja będzie przebiegała. Interesują mnie warunki, na jakich przejdą pracownicy do nowej spółki. Wiemy, że ma to odbyć się w trybie artykułu 23’ kodeksu pracy. Chcę wiedzieć, na jaki okres zostaną zawarte nowe umowy, gdy pracownika nie będzie można zwolnić, jeżeli wykonuje on porządnie swoje obowiązki. Likwidacja jest przesądzona, i ja się zgadzam z przekształceniem SP ZOZ w Górze w spółkę. Chodzi mi jednak o to, by określić zasady przejęcia majątku przez nową spółkę. Czy ma to być dzierżawa? Czy ma to być wynajem? Te kwestie są nieznane członkom RS SPZOZ. A szkoda, bo mamy wydać opinię praktycznie niczego konkretnego nie wiedząc”.
W tym momencie głos zabrała przedstawicielka związku zawodowego pielęgniarek i położnych. Jej wystąpienie nie doszło jednak do skutku, gdyż starościna Pona, która przewodniczy RS SPZOZ odrzekła, iż swoje stanowisko odczytają związkowcy w wolnych głosach i wnioskach.
Głos zabrała dyrektorka SP ZOZ – Czesława Młodawska, która stwierdziła, iż: „trzeba działać szybko. Musi nastąpić powołanie likwidatora i istniejący SP ZOZ trzeba szybko zlikwidować. Przejęcie majątku szpitala będzie się odbywało w trakcie likwidacji SP ZOZ. LikwidacSP ZOZ nastąpi w miesiącach lipiec – sierpień br. Dopiero po likwidacji otrzymamy dotację z budżetu państwa, która oddłuży nasz szpital ze zobowiązań wymagalnych (ZUS – ok. 20 mln zł, Urząd Skarbowy). Do pracy w spółce przechodzą wszyscy dotychczasowi pracownicy szpitala. Będą mieli po przejściu warunki prac y i płacy przez jeden rok identyczne, jak w zlikwidowanym podmiocie. Jeżeli chodzi o pacjentów, to w okresie likwidacji będzie tak, że zasną w SP ZOZ a obudzą się w spółce.”
Czesława Młodawska przypomniała, iż na Dolnym Śląsku jest już 13 przekształconych w spółki szpitali.
Odpierając zarzut, iż projekt uchwały Rady Powiatu nie zawiera gwarancji dłuższego niż rok zatrudnienia, dyrektorka Młodawska stwierdziła: „nie wiemy, co będzie za rok. Nie znamy wysokości kontraktu na rok 2011. Nie znamy wymagań NFZ względem szpitali. Jest zbyt wiele niewiadomych, by cokolwiek planować z wyprzedzeniem.”
Równocześnie dyrektorka Młodawska podkreśliła, iż: „spółka musi być publiczna, czyli stanowić własność powiatu górowskiego.”
Do wypowiedzi starościny Pony i dyrektor Młodawskiej ustosunkował się Edward Kowalczuk: „Panie ze związków zawodowych powinny mieć możliwość wypowiedzenia się w chwili obecnej, a nie w wolnych głosach i wnioskach, bo wówczas ich głos nic nie będzie znaczył – będziemy już po głosowaniu projektu uchwały likwidującej SP ZOZ w Górze. Idzie o to, by po roku spółka nie zaczęła dokonywać redukcji zatrudnienia. Tego nikt w chwili obecnej nie może zagwarantować. Idzie o to, by warunki dla pracowników były do przyjęcie. W Rawiczu – kontynuował Edward Kowalczuk – przy przekształceniu szpitala zapewniono trwałość zatrudnienia na okres 3 lat. Każdy rozumie, że wysokość zarobków w spółce prawa handlowego, a trym stanie się szpital po przekształceniu, będzie trzeba wypracować. Płace, nawet najniższe, i tak pracownicy będą otrzymywali. W spółce ma być lepiej, więc wówczas płace będą rosły.”
Edwarda Kowalczuka bardzo interesował majątek szpitala, który ma zostać przekazany spółce. Z wielkim zacięciem i ogromny zaangażowaniem emocjonalnym mówił: „Zarząd Powiatu podejmie decyzję om sposobie przekazania majątku SP ZOZ nowej spółce. Musi być jednak wyjaśnione, na jakich warunkach Zarząd chce przekazać to mienie spółce. To musi być jasne już teraz, i dokładnie określone. Wchodzi w grę: dzierżawa za symboliczną złotówkę. Gdyby przekazać nieodpłatnie i bez warunków majątek szpitala nowej spółce, to trzeba sobie zadać pytanie: co się stanie, gdy nowa spółka upadnie? Jeżeli teraz nie określimy zasad, na których spółka otrzyma majątek szpitala, to zawęży się społeczna kontrola nad majątkiem szpitala, bo to pięcioosobowy Zarząd Powiatu będzie decydował o sposobie przekazania majątku naszego szpitala. A tam wystarczą 3 głosy, by stało się jakieś nieszczęście, by stracić kontrolę nad naszym wspólnym majątkiem. Pod koniec kadencji Zarząd może dokonać zmian, które nie będą korzystne dla społeczności lokalnej.”
W tym miejscu Edward Kowalczuk przypomniał sytuację z likwidacją podstawowej opieki zdrowotnej w 2002 roku, kiedy to z dnia na dzień, ówczesny Zarząd Powiatu i dyrekcja SP ZOZ zrzekły się jej, powodując stratę kontraktu i pieniędzy. „Do powtórzeni się takiej sytuacji nie możemy dopuścić” – grzmiał z pasją Edward Kowalczuk.
„Właścicielem majątku szpitala musi być powiat” – podkreślał wielokrotnie Edward Kowalczuk. „I dlatego musimy sprecyzować warunki, na jakich nowa spółka otrzyma nasz majątek, by nie było żadnych niejasności.”
Edward Kowalczuk wyraził również swój niepokój rysującym się scenariuszem zdarzeń: „Przypuszczam, bo na to wszystko skazuje, iż obecny dyrektor SP ZOZ stanie się wkrótce: likwidatorem, prezesem nowej spółki i dyrektorem SP ZOZ. I ja chcę wiedzieć, czy tak będzie podnosząc rękę podczas głosowania. Myślę, że członkowie RS SPZOZ też chcieliby to wiedzieć. Chodzi mi o to, by zabwezpieczyć interes powiatu i lokalnej społeczności”.
Głos zabrała strościna Pona: “Ja nie powiem tego dzisaj. Decyzje musi podjąc Rada Powiatu.”
Ripostował ponownie Edward Kowalczuk: “Nie rozumiemy się. Byłem przeciwny temu, by budynek po przychodni w Wasoszu został bezpłatnie przekazany gminie Wąsosz. Byłem przeciw, chociaż jestem mieszkańcem Wąsosza. Burmistrz Wąsosza składał różne deklaracje, z których następnie się wycofywał. A pomimo tego, my, Rada Powiatu, przekazaliśmy ten budynek nieodpłatnie gminie. A wówczas nasze zadłużenie wynosiło ok. 40 mln zł. Można bylo ten budynek sprzedać gminie Wąsosz za 240 tys. zł. Przekazano go za darmo. Decyzja stała sie nieodwracalna” - podsumował E. Kowalczuk. a później stwierdził z wyraźnym sarkazmem: “Powiat bogaty, to stać go było coś oddać za darmo.”
W odpowiedzi na swoje pytania członek RS SPZOZ usłyszał od starościny: “Zarząd Powiatu nie debatował na temat sposobów przekazania majątku szpitala nowej spółce.”
Głos zabrała ponownie dyrektorka szpitala Czesława Młodawska. Powiedziała ona: “Nowa spółka nie może zaczynać swojej działalności od posiadania na koncie 50 tys. zł, bo tyle posiada na dzień dzisiejszy. Nie wyobrażam sobie, by z takim kapitałem rozpoczynać działalność. Spółki na Dolnym Śląsku mają majątek wniesiony aportem. Narodowy Fundusz Zdrowia wymaga, by do kontraktu przedstawić pomieszczenia, jakimi dysponuje jednostka, sprzęt i ludzi. spółka musi mieć majątek.” Zdaniem dyrektorki SP ZOZ dotychczasowy majątek szpitala musi być wniesiony aportem do nowej spółki.
Czesława Młodawska zapewniła również, iż: “majątek SP ZOZ zostanie dokładnie zinwentaryzowany, bo tego wymaga przejścia do planu B. W chwili obecnej jego wartość nie jest znana.” Dyrektorka szpitala szacuje jego wartość na ok. 5 mln zł. Ostatni szacunek pochodzi z roku 2007 i wskazuje na kwotę ok. 3,8 mln zł.
W swoim wystąpieniu dyrektorka Młodawska podniosła również sprawę kapitału początkowego nowej spółki. “Powiat nie ma możliwości wniesienia aportu gotówkowego w wysokości ok. 0,5 – 1 mln zł.” Przypomniała też, że szpital: "jako SP ZOZ, nie musi płacić podatku CIT, bo jest od niego ustawowo zwolniony. Sytuacja zmieni sie od przekształcenia szpitala w spółkę prawa handlowego. Będziemy wówczas płacili CIT.”
Z argumentacją Edwarda Kowalczuka zgodził się radny Tadeusz Podwiński. On również przypomniał sprawę zrzeknięcia się podstawowej opieki zdrowotnej, bez jakichkolwiek konsultacji. Radny Podwiński stwierdził: “należy wykluczyć zbyt dużą władzę Zarządu Powiatu podczas przekazywania majątku SP ZOZ do nowej spółki.”
Tadeusz Podwiński przypomniał też: “nie tylko pracownicy dźwigali ciężar utrzymania szpitala na swoich barkach. Starostwo przez te wszystkie ciężkie lata pomagało, jak mogło szpitalowi. Przypomnę, że wielokrotnie to związkowcy byli przeciw proponowanym reformom. Jeżeli nowy, Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej ma przynosić zyski, to należy wprowadzić takie zapisy, które to umożliwią.”
W tym momencie do głosu doszli przedstawiciele związków zawodowych. “My byliśmy i jesteśmy za tym, by zakład ten istniał. Przeszliśmy restrukturyzację. Obniżono nam pensje do najniższej krajowej. Niektórzy mieli nawet poniżej najniższej, co było niezgodne z prawem. Mamy jeszcze czas, by dyskutować, by wyjaśnić wątpliwości.”
Edward Kowalczuk nawiązał do wypowiedzi związkowców i stwierdził: “Wypracowywanie modelu zmian, po podjęciu uchwały, jest praca w wąskim gronie. Jeżeli Rada Powiatu podejmie decyzję w końcu lutego, to tym samym stanie ona wobec pozbycia się dalszego wpływu na przekazywane spółce mienie.”
W tym miejscu Edward Kowalczuk dał taki przykład: “następuje przekazanie mienia nowej spółce, ta po jakimś czasie upada, wierzyciele upominają się o spłatę długów, komornik przystępuje do akcji i sprzedaje majątek szpitala za cenę, która odpowiada wierzycielom, ale nie nam, powiatowi i lokalnej społeczności. W efekcie szpital – za grosze – przechodzi w w obce ręce. Przekazać szpital w dzierżawę, by powiat był nadal jego jedynym właścicielem” - przekonywał konsekwentnie i w sposób logiczny Edward Kowalczuk. I z całą mocą podkreślał: “Musimy dbać, by majątek szpitala pozostał w rękach starostwa.”
Jeszcze wielokrotnie Edward Kowalczuk podkreślał w swoich licznych wystąpieniach konieczność przejrzystości, klarowności i jasności zasad, jakie winny panować przy przekazywaniu majątku szpitala nowej spółce.
W efekcie postawił wniosek formalny, by w dniu dzisiejszym nie przeprowadzać głosowania nad projektem uchwały w sprawie likwidacji SP ZOZ w Górze. Zaproponował, by zorganizować zespół ludzi, którzy określą te zasady. Celem powołania tego zespołu ma być wypracowanie zgodności stanowisk i rozbieżności w sprawie przekazania majtku SP ZOZ, zatrudnienia dotychczasowych pracowników, sporządzenia wykazu mienia, które wg obecnej dyrekcji SP ZOZ, jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania nowej spółki.
Przeciwko temu wnioskowi oponował członek RS SP ZOZ i wiceburmistrz Piotr Wołowicz. Wyraził on niepokój dotyczący wchodzenia przez RS SP ZOZ w nie swoje kompetencje. Źle jednak trafił. Edward Kowalczuk zadał proste pytanie: czy pan czytał ustawę o SP ZOZ - ach? Tak – odpowiedział wiceburmistrz. “To znany jest panu zapis tej ustawy: Rada Społeczna opiniuje projekty uchwał we wszystkich aspektach.” Ten cytat rozwiał wątpliwości wiceburmistrza.
Rozmawiano również o wielkości kontraktu szpitalnego na rok bieżący i lata przyszłe. Nikt nie miał wątpliwości, iż są to niewiadome, kŧórych odgadnąć nie sposób. “Tłuste lata już mieliśmy” - stwierdziła Pona – “teraz wchodzimy w chude.”
Starościna Pona odnosząc się do stwierdzeń związkowców dotyczących ich wyrzeczeń stwierdziła: “Dochodzą do mnie głosy, że powiat za bardzo dbał o szpital i ładował w niego pieniądze, podczas gdy inne jednostki były zaniedbywane i niedofinansowane. Pomogliśmy szpitalowi biorąc 12 mln złotych kredytu. Spłacamy go za szpital. Budżet mamy mały i na niewiele nas stać.”
Odnosząc się do przyszłości starościna powiedziała: “Nie wiemy, co będzie za 2 do 3 lat. Czy lepiej, by szpital funkcjonował przy mniejszym zatrudnieniu, ale istniał i leczył ludzi, czy też zapewnić dłuższy okres ochronny pracownikom i spowodować niewydolność finansową nowego podmiotu.”
W końcówce obrad rozegrała się bardzo dziwna scena. Starościna pytała po kolei członków RS SP ZOZ o ich zdanie w kwestii przekazania majątku szpitala nowej spółce. Okazało sie, że nikt nie ma wyrobionego zdania na ten temat.
Przystąpiono do głosowania wniosku Edwarda Kowalczuka o powołanie zespołu, który doprecyzuje i określi zasady przekazywania mienia do nowej spółki, zapisy dotyczące dalszych losów pracowników.
Doszło nad tym wnioskiem do głosowania. Za wnioskiem Edwarda Kowalczuka było 3 radnych: wnioskodawca, Tadeusz Podwiński, Beata Augustyniak. 2 członków RS SPZOZ było przeciw, ale aż 4 się wstrzymało od głosu: m.in. wiceburmistrz Piotr Wołowicz oraz przedstawiciel wojewody w RS – Piotr Iskra).
Bardzo rozsądny wniosek Edwarda Kowalczuka przeszedł i będzie realizowany. I to w tempie ekspresowym. Już w poniedziałek zbierze się wąskie gremium, by spisać wnioski, które padły podczas dyskusji nad likwidacją SP ZOZ. W pracach będą uczestniczyli: Edward Kowalczuk, przedstawiciele związków zawodowych, starościna, dyrektorka szpitala, Tadeusz Podwiński, przedstawiciel wojewody – Piotr Iskra (sam się zgłosił, chociaż podczas ponad dwugodzinnego spotkania ani razu nie zabrał głosu, a w głosowaniu nie miał zdania).
Przekształcenie naszego szpitala ma fundamentalne znaczenia dla wszystkich mieszkańców naszego powiatu. Stąd na najwyższe słowa uznania zasługuje postawa Edwarda Kowalczuka. To on, przez nieomal całe spotkanie, bił się o jawność podejmowanych decyzji, o transparentność decyzji. Mówi się, ze diabeł tkwi w szczegółach. I Edward Kowalczuk dobrze wie, jak wiele zależy od szczegółów. wie, że władza, której pozostawia się zbyt wiele wolnego pola do zagospodarowania, może popaść w pokusę wykorzystania tej wolności w sposób, który niekoniecznie jest dobry dla nas wszystkich. Edward Kowalczuk ma swoje lata i życie zna. I wie, że może to się skończyć dla nas wszystkich bardzo źle. Szpital jest naszym dobrem wspólnym i dlatego nie możemy spuścić go z oka, w chwili gdy będzie przekształcany. Tym bardziej, że raz już szpitala mało nie straciliśmy za rządów dyrektorki – złodziejki Sztoffowej. To jest ta przestroga, o której Edward Kowalczuk pamięta. Nikt nie posądza obecnej dyrekcji SP ZOZ o złe zamiary, ale “strzeżonego” ... wiadomo, co strzeże. I to jest nauczka dla nas, by władzy ufać, ale nieustannie sprawdzać. To jest nasz najlepiej pojęty interes. I taka jest rola członków Rady Społecznej SP ZOZ – patrzeć na ręce i mieć wątpliwości, by nie obudzić się z ręką w nocniku. Brak zdania świadczy albo o głupocie i ignorancji, albo jest wyrazem lenistwa intelektualnego. Bądź jeszcze gorzej.
poniedziałek, 1 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz