czwartek, 7 sierpnia 2008

Garsteczka pytań

Przedstawiam Państwu treść pisma, którym musiałem – niestety! – zająć uwagę Przewodniczącego. Nie leży w moich obyczajach zabierania jakże cennej uwagi Pana Przewodniczącego, ale waga poruszonych w piśmie spraw jest najcięższego kalibru.

Pan
Władysław Stanisławski
Przewodniczący Rady Powiatu
w Górze


Pełen najgłębszego niepokoju i troski zwracam się do Pana z prośbą o wytłumaczenie mi (w miarę przystępnie) o powody braku jakichkolwiek ruchów na placu budowy strażnicy przy ulicy Witosa.
Jak obaj wiemy, 22 lipca (tfu! tfu! – na psa urok) odbyło się oficjalne wmurowanie aktu erekcyjnego pod niewielki, prowizoryczny i wysoce symboliczny fundament. Wie Pan również doskonale, iż w uroczystości tej uczestniczyli liczni goście z wojewodą dolnośląskim na czele, którzy z niezwykłym samozaparciem podpisywali akt erekcyjny a później w pocie czoła i znoju niepisanym kładli najprawdziwsze cegły pod niewielki i całkowicie umowny fundament na równie niedookreślonym przez geodetów placu budowy.
Później – o czym Pan może nie wiedzieć, bo Pan w tym nie uczestniczył – udano się na posiłek z licznymi zakąskami i stosowną do każdej z nich zapitką i popitką. Wszystko to oczywiście w celu wypełnienia odwiecznych obyczajów budowlanych. A tradycja jest święta!
Niestety! Niestety, z ubolewaniem muszę stwierdzić, iż na tzw. „budowie” nic a nic się nie dzieje. A przecież minęło całe 14 dni roboczych od momentu wmurowania aktu erekcyjnego, a mury nie pną się do góry.
Nie lubię zajmować się plotkami, ale lud różne rzeczy opowiada. A to np., że dokumentacja budowy niekompletna, że umowa z wykonawcą nie podpisana, plac budowy oficjalnie nie przekazany, brakuje doprowadzenia wody i energii elektrycznej.
Wynika z tego Panie Przewodniczący – o ile to prawda – iż z zaproszonych gości zrobiono przysłowiowego „wała”. Zresztą, goście kompletnie mnie nie interesują, ale żeby tak bezczelnie Pana do tej hucpy wciągnąć?! A to już bezczelność przerastająca swym ogromem Himalaje.
Prosty lud twierdzi też, iż cała ta doniosła – jak Pan widzi pozornie – uroczystość miała jeden cel. Tu muszę się zastrzec, iż z przytoczonymi poniżej poglądami się nie zgadzam i odcinam od nich z całą stanowczością. Ludzie mówią, iż ta – w ich mniemaniu – hucpa, zorganizowana została, by radni mogli sobie pojeść i popić (oczywiście jedzenie, np. kompotem). Jak więc Pan widzi różne rzeczy ludziska wygadują. Ale nie to jest najgorsze!
Zgrozą napawa mnie fakt, iż ten ostatni pogląd podpierany jest takim oto argumentem. Na uroczystości zjawił się cały Zarząd, którego członków próżno szukać na posiedzeniu np. Komisji Budżetu i Finansów. Finansów czemu? – zapytują ludzie źli i zakompleksieni. I sami sobie odpowiadają: bo tam nie dają żreć i pić!
Pan słyszysz i widzisz te złe jęzory?! Zbiera mnie święte oburzenie na takie ploty, które przedstawiają naszych najdroższych i ukochanych radnych niczym jakichś darmozjadów, pasibrzuchów – jednym słowem klasę próżniaczą.
Z tej tez przyczyny piszę do Pana, bom porażony skalą plotek.
Reasumując bardzo proszę i nalegam na odpowiedzenie mi na poniżej sprecyzowane pytania:
1. Czy umowa z wykonawcą budowy strażnicy została podpisana?
2. Jeżeli doszło do jej podpisania, to proszę podać datę.
3. Czy nastąpiło przekazanie placu budowy?
4. Czy geodeci wytyczyli plac budowy i budynku?
5. Co się stało z aktem erekcyjnym, który tak uroczyście wmurowywano?
6. Kiedy na plac budowy dostarczona została energia elektryczna i woda?
7. Ile kosztowało nas przyjęcie dla VIP – ów, które zorganizowano
we Władkowie?
Wyjaśnienie tych spraw spowoduje Panie Przewodniczący zaspokojenie ludzkiej ciekawości. To jeden z argumentów przemawiających za udzieleniem wyczerpującej odpowiedzi na pytania. Argument decydujący jest następujący. Lud ma prawo wiedzieć, na co idą jego podatki, bo to on jest suwerenem.
Kończąc pozwolę sobie zauważyć, że podczas uroczystego wmurowywania aktu erekcyjnego Pan z największą fachowością kładł cegły i z doskonałą wprawą poruszał kielnia. Widać, że do tej części uroczystości przygotował się Pan bardzo starannie, by nie przynieść wstydu naszej samorządowej wspólnocie. Czyżby Pana trud i wysiłek miał pójść na marne?
Najszczerszej i najbardziej Panu oddany:
/Robert Mazulewicz/

Brak komentarzy: