sobota, 9 sierpnia 2008

Interesowny piewca kłamstw

Pchają się ludziska mi na bloga, że strach! Człowiek nie nadąży obsługiwać. Nawet nie musiałem pisać: „bohaterowie wystąp!” Chętnych tylu, co ofiar dżumy w średniowiecznej Europie.
Wpadła mi dzisiaj w ręce ulotka reklamowa, dumnie zwana „Życiem Powiatu”, którą jakoś tam próbuje składać – bez większego ładu i składu – Paweł Wróblewski.
Paweł Wróblewski w swojej w pełni amatorskiej ulotce reklamowej zamieszcza jakieś tam informacje. Ich jakość jest żadna, albowiem uważający się za dziennikarza Paweł Wróblewski nie bywa na sesjach. To powoduje, że tzw. artykuły w jego ulotce reklamowej niczego nie wnoszą, bowiem autor nie ma najmniejszego pojęcia o tym, co się dzieje w samorządzie. Zresztą, ta przypadłość nie jest w jego przypadku niczym nowym. W roku 1997 Stanisław Hoffmann spuścił go właśnie za elementarną niewiedzę z istniejącej wówczas „Gazety Górowskiej” oraz drukowanie tych samych tekstów (zresztą zawsze kiepskich) w „GG” oraz „ABC”. W tym fakcie leży przyczyna zajadłej i zapiekłej nienawiści Pawła Wróblewskiego do Stanisława Hoffmanna.
Do swoich wrogów zaliczył ostatnio dwóch radnych powiatowych: Marka Hołtrę oraz Kazimierza Boguckiego. Przyczyna jest prosta i jasna. Obaj ci radni będąc jeszcze członkami Komisji Rewizyjnej Rady Powiatu nakryli Pawła Wróblewskiego na nielegalnym wydawaniu tejże ulotki reklamowej na wyrost zwanej „Życiem Powiatu”. I świzdu - gwizdu 1340 zł – co miesiąc - poszło w „kiebieni mater, job jewo mać!” Kasa ta wpływała ze Starostwa a Wróblewski piał niczym kogucik u progu dojrzewania płciowego nad wielkością, mądrością i działalnością Zarządu Powiatu, który go za to sowicie wynagradzał. Starał się Wróblewski jak mógł, by coś sobie z interesu dziobnąć. I dziobał myśląc, że zawsze tak będzie. Ale jak mówi przysłowie: „Myślał kogut o niedzieli/A w sobotę Hołtra z Boguckim/ Łeb gładko ucięli”.
Nasz bohater zapamiętał to sobie i próbuje się odegrać. Rewanż nastąpił w ostatnim numerze ulotki reklamowej. Wróblewski wypitrasił danie, które odkrywczo nazwał: „Odwołują Starostę”. Już sam tytuł jest bzdurny, bo wskazuje na czas teraźniejszy. O ile wiem, to wniosek taki nie został jeszcze złożony. No ja wiem, Państwo wiecie, bo w przeciwieństwie do niego interesujecie się tym sprawami i coś na bieżąco czytacie, ale skąd to może wiedzieć Wróblewski, który na sesje nie chodzi? Po stylu pisania sądzę, iż niewiele w życiu przeczytał. Może „Łyska z pokładu Idy”, „Naszą szkapę”. Mógł też przeczytać Dekalog, ale o tym później.
Większość tego niestrawnego dania stanowią informacje, które dotarły do Państwa już z dwa tygodnie wcześniej, tak więc rzeczy tych przytaczał nie będę. Kiedy już czytelnik kończy spożywanie tego mocno postnego dania trafia na taki oto wywód: „Wśród nieoficjalnych głosów w tej sprawie słychać i takie, które działania dwóch radnych Pis – Boguckiego i Hołtry, nazywają skokiem na władzę i kasę”. I łże nam Wróblewski w tym miejscu, że aż niemiło! A od kiedy to Marek Hołtra jest radnym PiS – u? Marek Hołtra do wyborów na radnego startował z komitetu wyborczego „Nasz Szpital”. To raz. Dwa – Marek Hołtra nie był, nie jest członkiem PiS. Trzy: Bukietowa i jej Zarząd pracują za darmo? Oni nie skoczyli na kasę i władzę? Tyle, że rzekomy skok na kasę” Hołtry i Boguckiego jest – ewentualnie – rzuceniem się głową w przepaść, bo kasy nie ma. A władza bez kasy jest tylko pozorem i ułudą, którą mamić mogą poślednie umysły w rodzaju Wróblewskiego.
Kolejne zdanie: „Wielu mieszkańców powiatu twierdzi, że dosyć już zawirowań w kręgach władzy. Trzeba pracy i spokoju”. A jakież to zawirowania są w kręgach władzy? Chyba takie, że o nowe kredyty żebranina odchodzi, której nigdy wcześnie nie widzieliśmy. A może „zawirowania” te są efektem tego, że Starostwo Powiatowe żyje z dnia na dzień? Od dwóch lat w nic nie zainwestowano, niczego nie zbudowano i nie nakreślono perspektyw rozwoju powiatu. Wciąż się czeka na cud oddłużenia Szpitala, który nastąpi już za moment, za chwilę. A dług rośnie. Na najbliższych kilkanaście lat w długach zajebani będziemy po szyję. Ale o tym Wróblewski nie wspomina, bo może jeszcze jeden folder Starostwo wyda, to sobie kogucik znowu coś dziobnie. Tak proszę Państwa, bo to on wydaje te durnoty na zamówienie Starostwa, w których roi się od błędów. Już Państwo chwytacie o co w tym chodzi?
Jedźmy dalej. Kolejne zdanie: „Wielu zwolenników Beaty Pony jak i jej wielu przeciwników działania dwóch radnych nazywają prywatą i nie wierzą w czyste intencje obu panów.” A to już jest insynuacja grubymi nićmi szyta. Wróblewski zarzuca tutaj dwóm radnym działanie z niskich pobudek. Ja Państwu zademonstruję na czym ten chwyt polega. Proszę. "Wielu czytelników Pawła Wróblewskiego, jak i jego wielu przeciwników, jego artykuły nazywają krystalicznym oszustwem i nie wierzą w czyste intencje tego Pana.” Fajnie? Chwyciliście? Żadnych nazwisk, żadnych faktów, cytatów. I ewentualnie gdyby radni chcieli zrobić mu procesik, to sąd może Wróblewskiego w dupę pocałować. Powoła się on na ogólną opinię.
Ostatnie zdanie, które niczym korona - z tombaku - miała wieńczyć „dzieło” Wróblewskiego: „Nieoficjalnie mówi się, że to właśnie Marek Hołtra ma być następcą Beaty Pony po jej odwołaniu”. Nieoficjalnie ja też Państwu mogę powiedzieć, że Wróblewski jest nieślubnym synem tejże Pony i Stacha Łyżwińskiego. I to taka sama „prawda”.
Powróćmy do tego, co Wróblewski przeczytał. Oprócz tego co wymieniłem, przeczytał Dekalog, tyle że bez 8 przykazania.
I tak to leci w tych wypocinach Wróblewskiego, który każdej władzy próbował się przypodobać - od Hoffmanna, Wrotkowskiego na Ponie kończywszy. Dwóch pierwszych było na tyle inteligentnych, iż od razu zrozumieli, że nie mają do czynienia z kimś, ale z czymś. Z czym? Z wazeliną w ludzkiej postaci, która nie dostawszy tego czego oczekiwała zamienia się w laxygen

Brak komentarzy: