niedziela, 10 sierpnia 2008
Kończ waść, wstydu nam oszczędź!
Na portalu „elki” wicestarosta Tadeusz Birecki usiłował wyjaśnić powody braku jakichkolwiek prac na placu budowy strażnicy przy ulicy Witosa. Możemy tam przeczytać takie oto zapewnienie: „Wszystko idzie zgodnie z umową”. Jestem pełen podziwu dla wicestarosty! Ten cudowny optymizm, to jasne spojrzenie w przyszłość, ta umiejętność łgania jak z nut! Duża sztuka. Rzec można – artyzm. Osobiście zawsze się cieszę, gdy wicestarosta zabiera głos, bo intelektualna zawartość jego wypowiedzi potwierdza prawdziwość i nieśmiertelność zdania, które niegdyś wypowiedział Napoleon: „W polityce głupota nie stanowi przeszkody”. W swojej wypowiedzi wicestarosta stwierdza: „Wykonawca pan Dudkowiak zgodnie z umową ma wejść na budowę po 15 sierpnia, po tym jak zakończy rozpoczętą inwestycję w Gostyniu. Do tego czasu trzeba pouzgadniać sprawy wynikające z technologii, projektu inwestycji.” Aż dziw bierze, że wicestarosta nie reprezentuje naszego kraju na olimpiadzie w Pekinie! W pływaniu - medal olimpijski murowany! Pod warunkiem jednak, iż byłoby to pływanie w oparach absurdalnych kłamstw. Po pierwsze: wicestarosta Tadeusz Birecki kłamie mówiąc, iż jest jakaś umowa. Umowy nie ma! A być jej nie może, bo plac budowy jest nie przygotowany do wejścia wykonawcy. Nie ma tam tzw. mediów (wody, elektryczności). Dopiero w ten poniedziałek wchodzi ekipa hydraulików, by doprowadzić wodę z firmy „Bioestry”. Zajmie im to jeden dzień. Birecki sugeruje w swojej wypowiedzi Państwu, iż na szybkim wejściu na plac budowy nie bardzo zależy wykonawcy, bo - domyśle - nie ma ona tzw. mocy przerobowych, by realizować dwie budowy jednocześnie. Nic bardziej mylnego. Firma "Dudkowiak ma więcej mocy przerobowych niż wicestarosta intelektu. Proszę spojrzeć w kalendarz i policzyć sobie ile czasu zostało do końca sezonu budowlanego. Kolejna lipa wciskana publice, to rzekome uzgadnianie spraw wynikających z technologii i projektu inwestycji. To jak to jest? Umowa rzekomo jest podpisana a dopiero teraz uzgadnia się szczegóły budowy? To co zawiera umowa? Deklarację intencji i dobrej woli? W dalszej części wywiadu jest już tylko coraz bardziej śmiesznie. Czytamy: „Przedmiotem rozmów jest między innymi to, czy konieczna jest wymieniona gruntu, na którym ma stanąć strażnica. Tak przewiduje projekt.” – pisze dziennikarka „elki”. A wcestarosta tłumaczy: „Przyjmiemy taką alternatywę, którą zaakceptuje projektant, który ponosi główną odpowiedzialność za realizację inwestycji.” O czym ten dziwny człowiek plecie?! Umowa – rzekomo – podpisana, przetarg rozstrzygnięty i teraz zmiana?! Wszak w kosztorysie usunięcie warstwy humulusu widnieje jak byk, i to jako jedna z pierwszych pozycji. Usunięci warstwy humulusu nie jest kwestią negocjacji a wynika z ustawy o odrolnieniu ziemi przeznaczonej pod zabudowę. I o żadnej alternatywie mowy być nie może. Później wicestarosta zwiększa od ręki moce przerobowe wykonawcy i beztrosko stwierdza: „W tym roku do wykorzystania mamy 2 mln 700 tys. złotych i 134 tys. na dokumentację. Chcemy, aby było zrobione więcej o 1,5 mln złotych.” I tu czegoś nie rozumiem. Jak to mamy 134 tys. na dokumentację? Chyba: mieliśmy! Załóżmy – idąc tropem myślenia Bireckiego, chociaż to bardzo trudne – że jest umowa. To przepraszam, ale musi być i dokumentacja na budowę strażnicy. A jak jest kompletna dokumentacja, to musieliśmy za nią zapłacić. To skąd zwrot, że: „mamy 2 mln 700 tys. złotych i 134 tys. na dokumentację”? A już najzabawniejsze jest stwierdzenie, by: „było zrobione więcej o 1,5 mln złotych”. A jak to jest w harmonogramie rzeczowo – finansowym, który przecież stanowi integralną część umowy, która jak zapewniał wcześniej wicestarosta istnieje? To przecież tam rozpisane są/powinny być terminy wykonania poszczególnych etapów budowy strażnicy, koszt ich wykonania i wszelkie inne ustalenia. Ale tego typu odpowiedzi na pytania próżno szukać w wypowiedzi wicestarosty, bo nie taki cel przyświecał jego wypowiedzi. Cel jest jasny: dezinformacja. 22 lipca zrobiono hucpę z wmurowaniem aktu erekcyjnego, którego nie ma już w fundamencie. Na szczęście nie przepadł. Znajduje się w godnych rękach. Zarządowi zamarzył się sukces i urządzono przedstawienie dla mediów, za których pośrednictwem o tymże „sukcesie” miał się dowiedzieć lud. Kto wpadł na ten durny pomysł? Wszystko wskazuje, że wśród pomysłodawców był również wicestarosta, bo broni i mota w tej sprawie, cygani i oszukuje opinię publiczną. Tyle, że nie bardzo mu to wychodzi, gdyż tak naprawdę jest amatorem, tyle że z pensją zawodowca. Tu pozwolę sobie na małe wspomnienie. Tak jak większość byłem zaszokowany informacją, iż Birecki ma zostać wicestarostą. Kiedy spytałem Władysława Stanisławskiego o powody namaszczenia go na to stanowisko, usłyszałem taką oto odpowiedź: „bo on zna się na papierach i administracji”. Widać, że się zna! W takim razie proponuję Panu Przewodniczącemu, by tego „znawcę” wziął sobie do PSS – u. Niech tam wykorzysta Pan jego rozliczne talenty. Wszak ma Pan biura? A tam są zawsze są jakieś papierki. Choćby do wyniesienia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz