W piątkowy wieczór na arcypisowkim blogu Marka Zagrobelnego ukazał się post: „Prywatne piekiełko Jana Kalinowskiego”. Ponieważ sprawa znajdzie swój finał w sądzie karnym z powództwa starosty Jana Kalinowskiego, przyrzyjmy się trzem fragmentom z tego posta.
Fragment pierwszy.
„Niesamowita rzecz stała się na terenie gminy Niechlów. Osoba zawsze szanowana i godna uznania, ostatnio zachowuje się w sposób bardzo od tego odbiegający. Chodzi o lekarza Jana Kalinowskiego (obecnego starostę górowskiego), który popiera w wyborach obecnego wójta Jana Głuszko uczestnicząc razem z nim w zebraniach wyborczych”.
Starosta Jan Kalinowski:
„Przed wyborami Zagrobelny zwrócił się do mnie z prośbą bym go poprał, jako starosta powiatu w wyborach. Odmówiłem, bo rolą starosty nie jest mieszanie się do kampanii wyborczej w jakimkolwiek samorządzie gminnym. Zagrobelny przyjął to bardzo źle. Nalegał. Stanowczo odmówiłem ponownie. On nie przyjął mojej argumentacji do wiadomości. Dziesiątki świadków mogą zaświadczyć w sądzie, że nigdy nie wyrzekłem słów poparcia dla wójta Jan Głuszki. Mówiłem wyłącznie o sytuacji w naszym powiecie. W rozgrywki polityczne w gminie Niechlów się nie angażowałem. Zagrobelny kłamie!”
Fragment drugi:
„Czy Jan Kalinowski popierając dziś obecnego wójta Jana Głuszko, rzeczywiście robi to dla dobra mieszkańców gminy Niechlów? Obawiam się, że głównie chodzi tu niestety o zadbanie o czubek własnego nosa i osobiste interesy. Mogę to w prosty sposób udowodnić”.
Ten fragment starostę Jana Kalinowskiego oburzył szczególnie:
„Zagrobelny narusza tu moje dobre imię. Próbuje on wmówić Czytelnikom, że mam osobisty interes w popieraniu obecnego wójta. Ja od wójta Jana Głuszki niczego nie oczekuję. Nie chodzimy do siebie na wódkę. Nie utrzymujemy stosunków towarzyskich. I nie mam pojęcia o czym ten młody człowiek myśli pisząc o rzekomym moim osobistym interesie. Prawdę mówiąc uważam, że w interesie gminy Niechlów będzie niedopuszczenie Zagrobelnego do pełnienia funkcji wójta. To nie byłby dobry wybór. Pomimo, iż Zagrobelny często powołuje się na ś.p. swojego ojczyma Krzysztofa Danielewicza, to jednak nie ma on cienia charyzmy zmarłego. Nie ta wiedza, nie te kompetencje, nie ta inteligencja. Zagrobelny jest miałki, szary, nijaki. Mieszkańców gminy Niechlów proszę o zastanowienie się nad takim faktem: dlaczego na jego listaach nie ma syna ś.p. Krzysztofa Danielewicza? Ja tłumaczę to sobie tak, iż Zagrobelny wówczas nie mógłby podpierać się nazwiskiem zmarłego. Więcej, syn ś.p. Krzysztofa Danielewicza przerasta Zagrobelnego bardzo, ale to bardzo wyraźnie. I on się tego panicznie boi”.
Fragment trzeci:
„Otóż jeszcze miesiąc temu - przed zarejestrowaniem list kandydatów do rady powiatu -podpisał on zgodę na kandydowanie z listy komitetu Porozumienie Samorządowe 2010 (poniżej). Dziś jednak kandyduje z 3 miejsca listy Platformy Obywatelskiej. Dlaczego tak się stało? Odpowiedzmy sobie sami… Ktoś kiedyś wypowiedział trafną myśl: „Prostytucja nie byłaby jeszcze tak wielką plagą, gdyby ograniczyła się tylko do spraw seksualnych”.
Starosta Jan Kalinowski:
„Zagrobelny wie, że to nie ja unikałem obecności na liście Porozumienia Samorządowego, ale było na odwrót. Z perspektywy czasu nie żałuję decyzji o przejściu na listę Platformy. Dla Zagrobelnego moja obecność na jednej liście z nim, byłaby zbyt dużym zaszczytem. A dla mnie stanowiłaby dyskomfort, i to na wielu płaszczyznach. A zarzuty tego pana oceni wkrótce sąd”.
poniedziałek, 22 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz