piątek, 30 października 2009

Drugi ogar powrócił!



Moja najwdzięczniejsza odpowiedź dla Pana Wojewody:

Pan Wojewoda
Dolnośląski
Rafał Jurkowlaniec


Szanowny Panie;
Bardzo dziękuję Panu za szybką odpowiedź na moje pismo. Co prawda niczego ono nie wyjaśnia, ale nie o to chodziło. Wszystko jest bowiem jasne.
Moje stwierdzenie może Pana zdziwić, co z kolei mnie nie zdziwi.
Nie spodziewałem się, że podejmie Pan jakieś kroki w celu wyjaśnienia sprawy, bo z powodów czysto prawnych nie miał Pan do tego podstaw. Podstawa prawna, którą podałem w swoim piśmie była mocno naciągna, za co przepraszam najuprzejmiej.
O co więc mi chodziło? O zawiadomienie Pana z kim ewentualnie ma Pan do czynienia. Pańscy koledzy z Platforma omal nie przyjęli jej w swoje szeregi. I dobrze, że nie przyjęli, bo to Panie Wojewodo: „zła kobieta jest”.
Łączę wyrazy szacunku:
Robert Mazulewicz

Przyszłość w mgle

Ja już chyba zawsze będę zdziwiony. Może tylko mniej lub bardziej. Powód dzisiejszego zdziwienia? Artykuł w „Przeglądzie Górowskim” zatytułowany: „Proponowane rozwiązania komunikacyjne”. Rzecz jest o –przebiegu dróg czy też obwodnic, które mają powstać w związku z przewidywanym nasileniem ruchu drogowego po wybudowaniu mostu w
Ciechanowie.

Pierwsze moje zdziwienie wywołała mapka zamieszczona na stronie tytułowej „Przeglądu Górowskiego”. Mapka ta ma zilustrować Czytelnikom rozliczne propozycje rozwiązania problemu komunikacyjnego. I fajnie, że jest! Tyle, że wprowadza ona niepotrzebny chaos i zamęt w głowach Czytelników, którzy niekoniecznie muszą znać niuanse. Proszę spojrzeć na mapkę i legendę jej towarzyszącą.


W legendzie zaznaczono kolorem żółtym, (do którego ja dodałem czerwone kwadraty) koncepcję przebiegu obwodnicy, która już dawno „padła”. Koncepcję tą zanegował wojewoda jeszcze 22 czerwca 2007 r., o czym zresztą w artykule napisano. Po co więc zamieszczać na mapie coś, co nigdy nie zaistnieje?

Artykuł jest długi, ale niczego Czytelnikom nie wyjaśnia. I tak np. mówi się o przebiegu obwodnicy, która odciążyłaby Starą Górę i ul. Starogórską, by następnie stwierdzić: „Najważniejszym z nich jest fakt, iż planowana do realizacji droga nie może być drogą o parametrach drogi gminnej. W związku z tym zaplanowany na tę inwestycję budżet z kwoty 2 mln zł musiałby powiększyć się do wartości 12 13 mln. (…) Dlatego też sprawa budowy tego odcinka została na pewien czas zawieszona, gdyż budżet na tę inwestycję przewyższa możliwości samorządu lokalnego.”
I tu rodzi się pytanie: czy ta koncepcja obowiązuje? A może już jest w lamusie, jak poprzednia, zanegowana przez wojewodę?

A teraz proszę spojrzeć na górę mapy. Przebieg innego odcinka obwodnicy: północno – zachodni. Pierwotny plan był szaleństwem – ruch miał przebiegać koło Szkoły Podstawowej nr 3. Paranoja w krystalicznej postaci. Teraz widzimy odchylenie na zachód (oznaczone kwadratami zielonymi). Pisze się o koncepcji przebiegu, ale nie podaje szans na jej realizację. I dalej nie wiemy, jak, kiedy i kto da pieniądze.

W artykule nawiązano również do koncepcji Unii Górowian, która bardzo aktywnie włączyła się dyskusję na temat przebiegu obwodnicy (o czym Państwu wielokrotnie pisałem).
W artykule czytamy: „Inny, bardziej przyszłościowy, ale i o wiele kosztowniejszy wariant rozwiązań zaprezentował w imieniu Stowarzyszenia Unii Górowian Zbigniew Józefiak.” I tu zdziwiłem się najbardziej. A skąd autorka artykułu wie, że proponowany przez Unię Górowian wariant jest „kosztowniejszy”?

Koncepcja Unii Górowian

Wszak w całym artykule nie ma słowa o kosztach proponowanych rozwiązań komunikacyjnych, z wyjątkiem odcinka ul. Starogórska Głogowska, który to koszt wyceniono na 12 – 13 mln.
Ze swojej strony ośmielę się z wielką nieśmiałością stwierdzić, że propozycja Unii Górowian i naszych władz samorządowych są pod względem finansowym równorzędne, a być może rozwiązanie Unii tańsze.

Swoje przekonanie opieram na następujących wyliczeniach.
Długość obejścia Starej Góry (bo o tej koncepcji mówimy) wg projektu naszego samorządu wynosi 7,6 km, a wg koncepcji Unii droga miałaby 6,8 km.
Po drugie: przebieg obejścia dla Starej Góry - wg koncepcji Unii - nakładałby się na gruntowe grogi dojazdowe będące własnością gminy w 30% - 2,5 km. W koncepcji naszego samorządu tylko 300 m. Co to oznacza, nie trzeba chyba Państwu wyjaśniać.

Inny fakt. Przebieg obejścia dla Starej Góry - wg planów naszego samorządu - powodowałby konieczność wykupu gruntów z rąk prywatnych. Można szacować koszt 1 m kw. wykupionych gruntów na ok. 20 – 30 zł. Przebieg obejścia - wg Unii - byłby znacznie tańszy. Droga biegłaby po ziemi należącej do Skarbu Państwa (ok. 80%).

I jeszcze jedna rzecz. Trzeba pamiętać o tym, że wykup gruntów w mieście, które znajdują się w rękach prywatnych będzie jeszcze droższy. Możemy śmiało liczyć na 50 – 60 zł za 1 m kw.
Dodajmy do tego bardzo prawdopodobne przeciąganie się procesu wykupu ziemi z rąk prywatnych spowodowane oczekiwaniami na wyższe stawki i mamy obraz ścieżki zdrowia, która może nas czekać.

Jest jedna rzecz, która mnie bardzo wkurzyła w artykule. Czytamy tam: „Oni, czyli Unia …” Słowo „oni” jest nie tylko niezręcznością, ale i obelgą. Unia Górowian i jej członkowie, to nie żadni „oni”, ale żywa i aktywna część naszej lokalnej społeczności samorządowej. Jeżeli autorka używa słowa „oni”, to równoważnie powinna użyć słowa „My” w odniesieniu do władz samorządowych, i swojej osoby. Tylko, po co to komu? Po co to różnicowanie w stosunku do jedynego stowarzyszenia, które nie umarło po wyborach samorządowych, ale jest nadal aktywne i pięknie działa na rzecz naszej wspólnoty?

Na dzień dzisiejszy jasno widać, że jasnej koncepcji nowych rozwiązań komunikacyjnych nasz samorząd nie ma. Pozwolę sobie przedstawić swoją opinię. Dla mnie, jedyną koncepcją, która jest na miarę naszych czasów i najbliższych 10 lat, bo trudno wyrokować na dalszą przyszłość, jest koncepcja przedstawiona przez Unię Górowian. Na ile jej realizacja jest realna? Nie wiem. Wiem jednak, że bardzo dużo zależy od nas, mieszkańców Góry. I obawiam się, że narodzi nam się jakaś prowizorka, która – jak uczy nas doświadczenie – będzie trwała wieki całe. A ci, którzy urodzą się i dorosną, będą nas wszystkich przeklinali za naszą ewentualną bierność.

czwartek, 29 października 2009

Pozostało tylko 29 dni!

Zbliża się szczególny wieczór, który obchodzony jest w całej Europie. Ma on bardzo dawną tradycję sięgającą starożytnej Grecji. W naszym kraju obchodzony jest on od wieku XVI. Kiedyś był on „wieczorem wróżb”, który obecnie staje się czasem wesołej i radosnej zabawy, pozbawionej elementów magicznych. Obecnie dominują elementy bardziej cielesne, że tak powiem.

Gdzie są proszę Państwa te czasy, gdy dziewczęta oczy wypatrywały za ukochanym i wróżyły sobie „z butów”, która pierwsza za mąż wyjdzie? Dzisiaj, cholera jasna, z trzema na raz kręcą, a dopiero za siódmego za mąż wychodzą! Sodomia i gomoria! A gdzie skromność dziewczęcia?! Cnota – skarb jedyny?! Na psy wszystko schodzi!

Dobrze, że jeszcze w Starej Górze o tradycji i dobrych obyczajach pamiętają.
Wieczór Andrzejkowy organizują, co i słuszne i piękne jest zarazem. Trzeba też powiedzieć, że mają gdzie ten piękny wieczór uczcić. Świetlica jak ta lala i nic się w niej nie r ….. .

Tak więc Stara Góra zaprasza Państwa na zabawę, która odbędzie się 28 listopada. Początek zabawy przewidziano na godzinę 20. Czuć się mogą zaproszeni mogą: single, duety z dokonanym obrzędem matrymonialnym oraz bez takowego, osoby z ukończonym 18 rokiem życia i z wieloma krzyżykami na karku również. Zaprasza się tych, którzy tańczą świetnie, i również takich, którzy pląsają niczym św. Wit. A muzyka będzie przednia. Na żywo, w stereo i kolorze! Wszystko, co najlepsze do tańca i słuchania. Łza się Państwu zakręci słuchając przebojów sprzed lat, gdy byliście Państwo młodsi i jeszcze pełni marzeń, iż świat należy do Was.

By się dobrze bawić należy konsumować. Dania będą wyborne, bo i kuchnia tradycyjna, a więc porządna i pozbawiona elementów nowatorstwa, które zazwyczaj źle kończy się dla konsumenta (albo chodzi głodny, albo podejrzewa, że ktoś go podtruł).

Jaki ubiór jest najbardziej odpowiedni na Andrzejki w Starej Górze? Sołtys miejscowości – Waldemar Bartkowiak – bardzo zachwala: „strój luźny i niezobowiązujący”. Proszę jednak nie przesadzić – to nie jest dobra pora roku, by przybyć na Andrzejki w stroju Adama czy Ewy. Nie można też przesadzać z oryginalnością ubioru. Kufajka, na przykład, będzie krępowała nasze ruchy i ograniczała swobodę przy pląsach. Najlepszy w takich przypadkach jest umiar.

Wszystkiego tego będziecie Państwo doznać i przeżyć za skromne 150 zł od pary.

Więcej informacji o Andrzejkach w Starej Górze mogą Państwo uzyskać po numerem telefonu: 601 758 620.

Ranking pazernych, ale w dobrej sprawie

Gazeta Prawna” organizuje ranking wszystkich gmin w Polsce pod nazwą: „Europejska gmina – europejskie miasto 2009”. W tym roku jest to już trzecia edycja. Nie jest to ranking na gminę najpiękniejszą, najbardziej gospodarną, ale na gminę, która potrafi zdobyć najwięcej środków unijnych. Autorzy tego zestawienia biorą pod uwagę wszystkie programy pomocowe, których beneficjentami są zarówno władze samorządowe, jak i – co bardzo ważne - przedsiębiorstwa, rolnicy i organizacje społeczne. Ranking obejmuje zarówno „stare”, jak i „nowe” środki (z unijnego budżetu 2007 – 2013).

Jeżeli chodzi metodologię autorzy rankingu stwierdzają: „Podstawą do oceny jest wartość przyznanej pomocy z UE, liczba realizowanych projektów oraz liczba mieszkańców według GUS. Dane pochodzą z dokumentacji Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa i obejmują umowy podpisane do połowy kwietnia 2009 r. (bez programów przedakcesyjnych). Pominięte zostały niektóre ogólnopolskie projekty drogowe, które trudno przyporządkować poszczególnym jednostkom samorządowym.”

W rankingu są również gminy z terenu powiatu górowskiego. W tabelach przedstawiona została pozycja naszych gmin na tle województwa dolnośląskiego. Różnie. Dla jednych będzie dobrze, dla innych średnio, a znajdą się i tacy, którzy krzykną - katastrofa! Ocenę pozostawiam Państwu. Proszę jednak przy wydawaniu ocen i sądów pamiętać, iż w rankingu oceniano 169 gmin. Pamięć o tym pozwoli na zachowanie trzeźwego osądu.





Proszę zwrócić uwagę na zera, które panoszą się przy środkom przeznaczonym na: Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw”. Te fundusze przeznaczone są dla firm, które – jak widać z zestawienia – najwyraźniej do połowy kwietnia 2009 r. z nich na terenie powiatu nie korzystały. Tu też leży jedna z przyczyn naszego bezrobocia.

środa, 28 października 2009

Parcie na wsparcie

Do 20 listopada br. budowa nowej strażnicy dla naszych strażaków ma być zakończona. Z całą pewnością wykonawca zdąży, bo z jego strony nie widać żadnych zagrożeń dla terminowego zakończenia inwestycji.
Całkowity koszt budowy strażnicy miał wynieść 10.002.000 zł. Do chwili obecnej wydane zostało 9.578.140,05 zł. W tej kwocie koszta budowy wynoszą 9.391.658,80 zł. Różnicę – 186.481,80 zł – spowodowały koszta związane z wykonaniem projektu (134.200 zł), nadzorem autorskim nad projektem (16.375,67 zł) oraz wydatki związane z doprowadzeniem wody i prądu na plac budowy.

Trzeba tu jasno powiedzieć, iż pieniędzy zabraknie. Za chwilę wpłynie do starostwa faktura za wykonane kolejne roboty budowlane w kwocie ok. 1,5 mln zł. Zabraknie również pieniędzy na tzw. I wyposażenie (meble, telefony, komputery, lampy), które przewidziano na kwotę ok. 700 tyś. Razem niedobór można oszacować na kwotę rzędu ok. 1,9 mln zł.

Budowa strażnicy finansowana jest z budżetu państwa. Starostwo jest tylko swoistym „pośrednikiem”. Do nas należało przygotowanie dokumentacji technicznej, ogłoszenie przetargu i kontrola przebiegu realizacji inwestycji. Pieniądze dostawaliśmy za pośrednictwem wojewody.
Od pewnego czasu „Bukietowa” stara się o audiencję u wojewody. Cel wizyty jest oczywisty – prośba o dofinansowanie budowy.Można zadać sobie pytanie: dlaczego zabrakło pieniędzy? Zabrakło ich dlatego, że – jak będzie się oficjalnie mówiło, co podejrzewam – z powodu „nieprzewidzianych robót”, które nie zostały ujęte w kosztorysie. A w kosztorysie nie było na przykład nawiezienia ziemi na plac budowy, po to, by budynek strażnicy nie był położony poniżej ulicy, co powodowałoby jego stałe podmakanie. Tego projektant nie przewidział, bo może nie widział placu budowy na oczy. Ale plac budowy widzieli na oczy pracownicy wydziału budownictwa naszego starostwa. Brak kontaktu z projektantem?

Wieść gminna głosi, że takiego kontaktu nie było, bo urwała się korbka od telefonu polowego. Siła wyższa!
Inna wersja głosi z kolei, że poziom zero był, ale ujemny. A już wprost niewiarygodna pogłoska mówi, że ziemi było tyle ile trzeba, tylko ktoś pazerny na ziemię wyniósł ją nocą, by powiększyć sobie areał (te unijne dopłaty mają jednak blaski i cienie).
Jak było, tak było – ziemi trzeba było nawieźć, bo strażacy nie ptactwo wodne i na okrągło taplać się w wodzie nie lubią. A to kosztuje.

Inny, niezauważonym przy sprawdzaniu kosztorysu, mankamentem okazała się energia elektryczna. W projekcie najwyraźniej nie przewidziano, że trochę tych woltów strażacy potrzebują. Wynikła sprawa zakupu transformatora. A wydatku tego również w kosztorysie nie było.
Powstał, co prawda pomysł, by drogi (ok. 200 tys. zł) transformator zastąpić znacznie tańszymi dynamami, ale też upadł. Okazało się bowiem, że członek Zarządu – Stefan Mrówka czasy świetności w dymaniu ma już za sobą, jak rzekomo sam oświadczył. Jak wieść gminna niesie dynamom sprzeciwiła się również „Bukietowa”, która ponoć stwierdziła, że nadymała się lewoskrętnie w Stowarzyszeniu Gminna Szkoła Reymontowska w sezonie 2005/06, i w związku z powyższym poważne czynniki mogą od niej wkrótce oczekiwać dymania prawoskrętnego, co związane będzie wkrótce z jej nieobecnością na zajmowanym dotąd stanowisku.

Wróćmy jednak do meritum. Tak więc „Bukietowa” oczekuje na udzielenie jej widzenia (w obecnej jej sytuacji, to chyba właściwe słowo) u wojewody. Sprawa jest poważna, bo gdyby wojewoda nie dołożył pieniążków, to obciach będzie na całe województwo (zresztą, jeden obciach więcej, jeden mniej, to już chyba z Państwa nikomu różnicy nie robi). Z drugiej jednak strony czasy mamy ciężkie, kryzys w finansach publicznych, Donek skubnął coś każdemu z kasy i nie wiadomo czy wojewoda ucieszy się, że musi do interesu dołożyć jeszcze ok. dwóch baniek. Może grymasić, kaprysić, żądać wyjaśnień, bo 2 bańki piechotą nie chodzą, to 20% wartości inwestycji.

Wykonawca wygrał przetarg na budowę strażnicy za kwotę 8.565.386,98 zł. Dopytywać się może zacząć, jak to się stało (a u nas tradycyjnie winnych nie ma), że trzeba aż o tyle więcej zapłacić. Jednym słowem – przykrość może zrobić „Bukietowej”, bo ona do żadnej merytorycznej odpowiedzi nigdy przygotowana nie jest. Ale jest cwana i może mu obiecać, że: „odpowiem na piśmie” – jak to ma w zwyczaju odpowiadać radnym podczas sesji. Ale czy taki numer przejdzie u człowieka, który nigdy nie był w pewnej zdechłej partii?!

Sytuacja – jak Państwo widzą – jest bardzo ciężka. Nad brakiem kasy cicho sza, bo wiadomość to tajna łamana na przez specjalnego znaczenia. Radni nasi też jakoś kiepsko w tej problematyce siedzą. A „Bukietowa” czeka na widzenie. Ciekaw jestem czy ktoś z Państwa też wybiera się w przyszłości na widzenie do „Bukietowej”?
Od ognia, morowego powietrza i „Bukietowej” uchroń nas Panie”

poniedziałek, 26 października 2009

Pierwszy ogar na mecie

Przedstawiam Państwu fotokopię odpowiedzi, jaką uzyskałem na swoje pismo (treść przedstawiłem na blogu – „Ogary poszły w las!”), które w ubiegłym tygodniu skierowałem do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Można powiedzieć tak: ogar przyniósł kość z odrobiną mięsa. To mało, jak na takie rasowe zwierzę (może jeszcze mało szkolony?). Dobre i to, bo co nieco nam to wyjaśnia. Trzeba teraz ustalić, kiedy pismo wpłynęło do prokuratury i na jakim etapie jest znany szeroko problem. W tym celu wypuszczę jutro super – ogara. Ten jest kuty na cztery łapy i na ochłapami nikt go nie opędzi.

Do średniej daleko

Sobotnia „Rzeczpospolita” zamieściła bardzo ciekawy artykuł: „Polska biednych powiatów”. Zamieszczono tam ranking dwudziestu powiatów o najwyższych zarobkach, i taką samą ilość powiatów, gdzie zarabia się najmniej. Płace podano jako średnią brutto.

Pomiędzy powiatem brzezińskim (woj. łódzkie), na terenie którego zarabia się najmniej w skali kraju a naszym jest 384,03 zł różnicy na korzyść pracujących w powiecie górowskim (2376,54 zł). W dwudziestce powiatów gdzie zarabia się najmniej nie ma naszego. Zamykający dwudziestkę powiat w zestawieniu – świdwiński (woj. zachodniopomorskie) ma zarobki w wysokości 2263,03 zł. Różnica między naszym powiatem a ostatnim powiatem w rankingu wynosi 113,51 zł.

W pierwszej dwudziestce zestawienia znajdujemy powiat rawicki z zarobkami w wysokości 2155,03 zł (różnica pomiędzy nami – 221,51 zł).

Z innych ciekawostek zestawienie przynosi taką oto informację. Najwięcej zarabia się w powiecie lubińskim5432,42 zł. Pomiędzy zarobkami w naszym powiecie a sąsiadami z Lubina jest różnica wynosząca 3055,88 zł (128%).
Mniej rażąca różnica występuje pomiędzy wynagrodzeniami w naszym powiecie a powiecie miejskim Wrocław1039, 15 zł.

Warto przy tym pamiętać, iż odstajemy w wynagrodzeniach od średniej dla naszego województwa, która wynosi 3140 zł (różnica – 764 zł).

Informacja „Rzeczpospolitej” jest dla nas na pewno niezbyt optymistyczna. Jak Państwo widzą z tabeli 1 od lat odstajemy od średnie krajowej. Na pocieszenie pozostaje nam informacja, iż w 85% powiatów w Polsce zarobki były niższe niż wynosiła średnia krajowa w 2008 roku. Autorzy artykułu wyjaśniają, iż duża wysokość średniej płacy w 15% powiatów w kraju jest spowodowana istnieniem na ich terenie dużych zakładów (np. Zagłębie Miedziowe).

Duże rozwarstwienie płac miedzy regionami nie jest tylko naszą specjalnością. Tak jest wszędzie. Różnice między londyńskim City a północą Brytanii są co najmniej dziesięciokrotne” – stwierdza dla „Rzepy” Stanisław Gomułka.

Co może zmienić ten smutny dla mieszkańców prowincji fakt? Przemysław Sumarski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową stwierdza: „Warto jednak pamiętać, iż w niektórych regionach zarobki są niskie, ale koszty życia są o wiele niższe. Po drugie zaś nasze zarobki zależą przede wszystkim od tego, co potrafimy robić a nie od tego, gdzie mieszkamy.” Ekonomista ten widzi szansę rozwoju dla powiatów i regionów w dbaniu o równy dostęp do edukacji i niwelowaniu berier w swobodnym przepływie pracowników.


Tabela 1. Średnia płaca brutto w powiecie górowskim w latch 2002 - 2008
(na podstwie danych Urzędu Statystycznego we Wrocławiu)



W tabeli 2 zestawiłem średnie wynagrodzenie brutto w poszczególnych działach gospodarki na terenie powiatu górowskiego w latach 2005 – 07 (brak jeszcze danych dla roku ubiegłego). Cyfry zamieszczone w tabeli mogą nieco zaszokować, ale tak twierdzi GUS we Wrocławiu. Dziwić mogą zarobki w budownictwie i rolnictwie. Te pierwsze ze względu na niską kwotę, a drugie z powodu wysokości. Ekonomiści tłumaczą ten wysoki wskaźnik dotacjami unijnymi. Tabela warto przestudiowania i wyciągnięcia z niej wniosków, które mogą obalić niejeden mit. Życzę przyjemnej lektury.

Tabela 2. Średnia płaca brutto na terenie powiatu górowskiego

w wybranych działach gospodarki 2005 - 2007

(dane Urzędu Statystycznego we Wrocławiu)

piątek, 23 października 2009

Historia górowskiej chirurgii - cz. III (ost.)

Przedstawiam Państwu ostatnią część dziejów górowskiej chirurgii, którą napisał dr Wacław Grzebieluch.


Od 1984 r. dwa razy w roku odbywają się wizytacje przeprowadzane przez konsultantów z Akademii Medycznej w Poznaniu w zakresie chirurgii ogólnej, chirurgii urazowo – ortopedycznej i rehabilitacji. Podczas tych kontroli nigdy nie było zastrzeżeń do postępowania terapeutycznego.

21.04.1994 r. wykonano pierwszą laparoskopową cholecystekomię (w sumie było ich 318) bez groźnych powikłań. Wprowadzono beznapięciowe operacje przepuklin z plastyką zamiast siatek, których wykonano 176, a pierwszą przeprowadzono w 2001 r.

Wykonano całkowite wycięcie żołądka w raku i chirurgię onkologiczną jelita grubego z zastosowaniem sztaplera ILS podczas zespolenia jelita z przełykiem lub przedniego wycięcia odbytnicy. Zespolenia te wykonywane były również ręcznie ze względów ekonomicznych. W tym czasie wykonywano z dobrym rezultatem wstawki żylne w miejsce - znacznie uszkodzonych urazem – tętnic ramiennej i udowej, a także szycie przeciętych prawostronnie tętnic szyjnych.

W. Grzebieluch

W ciężkich zapaleniach trzustki stosowano metodę otwartego brzucha z mikrojejunostomią odżywczą i powtarzalne otwarcie jamy brzusznej. Korzystano również w tych metodach z wszywanego zamka. Do roku 1999 w niezbędnych sytuacjach klinicznych stosowano całkowite żywienie pozajelitowe.

Z rzadkich przypadków urazowych operowano rozległe pęknięcie lewej przepony z przemieszczeniem rozkawałkowanej śledziony do klatki piersiowej – młody dwudziestoletni motocyklista wyzdrowiał. Wyleczono także młodocianego saneczkarza z rzadko spotykanym urazowym podwójnym przebiciem poza – i sródotrzewnowym odbytnicy. Wykonano zakończone sukcesem, dystalne wycięcie trzustki po jej całkowitym poprzecznym urazowym pęknięciu.

Stosowano nowoczesne metody zespolenia złamań kości długich, a także połowiczą endoprotezo plastykę w złamaniach szyjki kości udowej, do czego przyczynił się krótko pracujący w oddziale dr Zbigniew Heryng – specjalista ortopeda. Od 1.05.2007 do 30.10.2007 r. Oddziałem kierował dr Emmanuel Okune. Od 1.11.2007 Oddziałem kieruje dr Marek Rodzeń – specjalista II st. w chirurgii ogólnej.

Od lewej: W. Grzebieluch, K. Lesiak i W. Dawidson

Obecnie w Oddziale pracują też: lek. Med. Waldemar Koszałka – II st. specjalizacji w chirurgii ogólnej, lek. Med. Emmanuel Bojor Okune – II st. specjalizacji w chirurgii ogólnej.
W 2006 r. w Oddziale było leczonych 1582 pacjentów, udzielono również 3699 porad w poradni chirurgicznej. w tymże roku wykonano 205 zabiegów na bloku operacyjnym i 663 na sali zabiegowej

Od lewej: W. Grzebieluch i K. Lesiak

Zawsze gotowi

Ktoś nie śpi, by spać mógł ktoś” – tak w bardzo dużym skrócie można powiedzieć o roli naszych 45 strażaków zawsze gotowych do akcji.W całym 2008 roku strażakom przyszło gasić 255 pożarów. Z tej liczby do„pożarów dużych” zakwalifikowano 5, "średnich" – 23 a "małych" – 227. Nie było – na szczęście – pożarów kwalifikujących się do określenia „wielkie”.
Ciekawe jest to, iż w roku 2008 najwięcej pożarów miało miejsce miesiącu … lutym (45).

Gmina Góra przoduje pod względem ilości pożarów. W roku ubiegłem odnotowano ich u nas 139. Drugie miejsce zajmuje gmina Wąsosz (52), kolejne: Niechlów (47) i Jemielno17.

W I połowie 2009 r. na terenie powiatu górowskiego odnotowano 105 pożarów. Opracowana przez naszą straż statystyka pozwala na wyciągnięcie kilku wniosków.
Wniosek pierwszy. Najwięcej pożarów powstaje w sektorze rolniczym oraz w obiektach mieszkalnych.
Wniosek drugi. Od pięciu lat zauważalny jest spadek ilości pożarów w lasach. W roku bieżącym zanotowano tylko 3 pożary na terenach leśnych.
Wniosek trzeci. Duża liczba pożarów występuje w dziale ,,inne obiekty”, do których głównie należy zaliczyć pożary suchych traw i śmietników.
Wniosek czwarty. Najczęstszą przyczyną powstawania pożarów, jak co roku, była nieostrożność osób dorosłych przy posługiwaniu się ogniem otwartym (83 przypadku ). Od 5 lat zauważalny jest wzrost liczby pożarów spowodowanych podpaleniami (5 przypadków).Tak jak„nie ma dymu bez ognia”, tak i pożary powodują straty. W I półroczu „z dymem” poszedł majątek o wartości 0k. 1,1 mln zł. Nasza straż przyczyniła się do uratowania mienia o wielokrotnie większej wartości – ok. 24,2 mln zł. Jak więc widać stosunek ilości strat do uratowanego mienia wynosi 1 do 22. W wyniku pożarów 2 osoby zostały ranne.

Oprócz gaszenia pożarów nasi strażacy zajmują się też likwidacją „miejscowych zagrożeń”. W tym eleganckim – chociaż złowrogo brzmiącym – określeniu mieszczą się: gniazda os, szerszeni, lokalne podtopienia, zalani piwnic, interwencje na drogach (wypadek, plama oleju, połamane konary, przewrócone drzewa), koty na drzewach, itp.

W ubiegłym roku nasi strażacy 291 razy wyjeżdżali, by zlikwidować lokalne zagrożenia. W I półroczu 2009 roku zdarzeń takich było 118, co stanowiło 53% interwencji.
Największy wzrost miejscowych zagrożeń zanotowano w budynkach mieszkalnych (o 93%) i rolnictwie (o 92%), natomiast największy spadek odnotowano w budynkach użyteczności publicznej (o 33%) i budynkach produkcyjnych (o 50%.Najczęstszą przyczyną powstawania miejscowych zagrożeń były huragany i silne wiatry, niezachowanie zasad bezpieczeństwa ruchu środków transportu, nietypowe zachowanie się zwierząt stwarzających zagrożenie oraz gwałtowne opady atmosferyczne.

Straty powstałe w wyniku miejscowych zagrożeń oszacowano na kwotę 351 tys. zł. Uratowano mienie o wartości 523 tys. zł. W wyniku miejscowych zagrożeń 13 osób zostało rannych i 3 poniosły śmierć. Oznacza to, niestety, w porównaniu do roku ubiegłego, wzrost osób zabitych o 50% oraz taką samą liczbę rannych.

Przed latami, kiedy byłem jeszcze przekonany, że wszyscy ludzie są dobrzy, często był grany szlagier: „Pożar w Kwaśniewicach”. Leciało to chyba tak:

„W Kwaśniewicach stanął w ogniu dom
W Kwaśniewicach stanął w ogniu dom
Jedzie, jedzie straż ogniowa, trąbka gra
Sam komendant dziś prowadzi wóz
Jadą, jadą odważni strażacy
A beczkowóz wzbija w niebo kurz
”.

Wyraźmy takie życzenie. Niech nasz komendant, brygadier mgr inż. Arkadiusz Szuper i jego ludzie, jak najrzadziej wyjeżdżają ze swojej remizy A ich piękne „beczkowozy” niech widzimy tylko podczas parad z okazji „Dnia Strażaka”.





czwartek, 22 października 2009

Na wolniejszych obrotach

Mamy kryzys. Widać to wyraźnie na przykładzie budownictwa jednorodzinnego na terenie naszego powiatu. Z całą pewnością nie powtórzymy dziś imponującego wyniku z roku 2008. Trzeba jednak pamiętać o tym, iż w bieżącym roku zgłoszono (do końca września) aż 67 budów domków jednorodzinnych (w roku 2008 – 51). Można założyć, że ze względu na nieciekawą sytuację gospodarczą, domy te zostaną wybudowane, ale inwestycja się przeciągnie w czasie.
W tym roku najwięcej domów jednorodzinnych oddano do użytku w gminie Góra – 14. W gminie Wąsosz zasiedlono 6 domków jednorodzinnych.

Gmina Góra przoduje także pod względem ilości zgłoszeń budowlanych na tego typu obiekty. Wydano ich do września 36, dla gminy Wąsosz21, a w Niechlowie i Jemielnie po 5.
Dla lepszego wyobrażenia sobie skali budownictwa jednorodzinnego musimy sobie uzmysłowić, iż łączna wielkość powierzchni wybudowanej przez inwestorów indywidualnych w roku 2009 daje nam blok z 55 mieszkaniami o średniej powierzchni 60 m2.

W latach 2006 – 2009 łączna powierzchnia wybudowanych domków jednorodzinnych wyniosła 16.294 m2. Można więc rzec, że indywidualni inwestorzy zbudowali kolosalny budynek, w którym mieści się 271 mieszkań, z których każde ma 60 m2.

Z przeprowadzonych rozmów wynika, iż budują się głównie ludzie młodzi, którzy swój wymarzony dom budują za pieniądze z kredytu. Często korzystają oni z pomocy swoich rodziców, którzy pragną pomóc swoim dzieciom w rozpoczęciu nowego życia. Fachowcy oceniają stan budownictwa jednorodzinnego na terenie naszego powiatu, jako bardzo dobry, biorąc pod uwagę otoczenie gospodarcze, w którym się znajdujemy. Młodzi inwestorzy nie przesadzają z wielkością użytkową wznoszonych domów, gdyż zdają sobie sprawę z późniejszych wysokich kosztów eksploatacji budynków. Umiar i rozsądek – są cechami charakterystycznymi tych inwestycji.


Będzie gorzej

Stan dróg w naszym powiecie, jaki jest – każdy widzi. Szkoda opisywać. Nie wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę z tego prostego faktu, iż w bardzo szybkim tempie zwiększa się ruch drogowy, szczególnie dotyczy to dróg wojewódzkich, które przekazano w tym roku naszemu powiatowemu samorządowi pod pieczę. Przekazano w takim stanie, w jakim są. Owszem, dano na ich utrzymanie pieniądze, ale są to środki zupełnie nieproporcjonalne do potrzeb.

Poniższa tabela zawiera zestawienie dotyczące średniego dobowego ruchu na drogach wojewódzkich przebiegających przez nasz powiat. W 2005 roku na zlecenia Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei przeprowadzono badania natężenia ruchu pojazdów samochodowych w ciągu jednej doby na wybranych odcinkach dróg wojewódzkich. Wyniki tych pomiarów mają Państwo w tabelce. Ale to już historia. Dlatego wyniki pomiarów z 2005 roku zestawiłem z prognozą na rok 2010, a więc już niebawem, którą opracowali specjaliści (jak mniemam!) z DSDiK.
Bez głębsze
go analizowania danych zawartych w tabeli widać, że rośnie liczba samochodów, które poruszają się po drogach wojewódzkich. Można powiedzieć, że wzrastająca liczba pojazdów na naszych drogach jest odwrotnie proporcjonalna do środków przeznaczonych na remonty tych dróg. A czas robi swoje.

Najpowszechniejszym widokiem na naszych drogach jest widok ekipy remontowej, która łata dziury. I nie można ich za to obwiniać, bo: „bo tak krawiec kraje, jak materiału staje”. I Państwo, i pracownicy Powiatowego Zarządu Dróg wiedzą, że jest to praca syzyfowa. Niestety, na więcej nie ma środków.
W ciągu dwóch lat powstanie most w Ciechanowie. Wzrośnie natężenie ruchu i nasze drogi padną, jeżeli utrzymany zostanie dotychczasowy poziom finansowania ich remontów. Warto więc przypatrzeć się tabeli, by pozbyć się złudzeń, co do świetlanej przyszłości naszych dróg, jeżeli poziom finansowania ich remontów pozostanie na obecnym poziomie.

Średni dobowy ruch na drogach wojewódzkich
w roku 2005 i prognoza na rok 2010.

środa, 21 października 2009

Smutny urok widokówki

W okresie II Rzeszy (1871 - 1918) wznoszono w Niemczech liczne pomniki na cześć ludzi uznanych za postacie wybitne w życiu politycznym Cesarstwa Niemieckiego. Ich ilość szła w tysiące. Ta pomnikowa plaga, z której śmiali się również, co bardziej trzeźwi Niemcy, nosiła w II Rzeszy nazwę „statuomanie”.
Efektów tego powszechnego zjawiska nie zabrakło również na terenie naszego powiatu. Nieopodal Wąsosza, na wzgórzu Gehlera, w roku 1914 wzniesiono „Hindenburg – Säule” (kolumna Hindenburga), klasyczny przykład "statumani".
Wybór obiektu kultu, na którego cześć postawiono kolumnę nie był przypadkowy. Wzniesiony on został, jako wyraz uznania dla feldmarszałka 8 Armii, która pod dowództwem Hindenburga odniosła zwycięstwo nad wojskami rosyjskimi w bitwie pod Tannanbergiem (Grunwaldem) w sierpniu i wrześniu 1914 roku.
Kolumnę zbudowano w 1914 roku, a zamieszczona widokówka (z Allegro!) pochodzi z 1915. Po II wojnie światowej została zniszczona, jako pomnik niemiecki, szpecący „prastare słowiańskie ziemie polskie”, bo tak wówczas usprawiedliwiano burzycielski zapał. Szkoda, bo dzisiaj byłaby to niezła atrakcja historyczna i turystyczna.

Miliony w śmieci?!

Kolejna odsłona procesu pomiędzy powiatem górowskim a „Chemeko – System” poza nami.
16 października w sądzie gospodarczym zapadł wyrok. Wyrok jest niekorzystny dla powiatu. Sąd przyznał rację „Chemeko – System” i zasądził na rzecz firmy 8 mln zł. Firma domagała się 11 mln.

Podstawą roszczenia jest wstrzymanie prac przy budowie wysypiska w Rudnej Wielkiej, które nastąpiło w roku 2001 decyzją Starostwa Powiatowego.
Chemeko – System” chce wypłaty odszkodowania z tytułu strat poniesionych na skutek przedłużenia czasu inwestycji, którą realizowała głogowska firma budowlana „Budoprojekt”. Straty te miały – wg firmy – polegać na zniszczeniach dokonanych przez deszcze i wiatry, których siły natury dokonały podczas przerwy w budowie. W opinii firmy decyzja o wstrzymaniu budowy nie miała podstaw prawnych.

Starostwo powiatowe wystąpi o uzasadnienie wyroku. Po jego otrzymaniu w ciągu 21 dni sporządzona zostanie apelacja. Trudno określić termin rozpatrzenia apelacji. Na dzisiaj wiadomo, iż Starostwo Powiatowe zastosuje kruczek prawny, tzw. „przywołanie”. Na świadka w sprawie przywołana zostanie gmina Wąsosz, na terenie której znajduje się wysypisko.
Chyba nikomu nie muszę tłumaczyć, co oznaczałoby dla naszego powiatu utrzymanie wyroku w mocy.

wtorek, 20 października 2009

Odwołanie = opóźnienie

W październiku miała ruszyć budowa mostu na Odrze w Ciechanowie. Most powstanie 450 metrów powyżej istniejącej przeprawy promowej. Będzie miał 525 metrów długości, blisko 15 szerokości i 50 ton nośności.Budowa mostu jednak nie ruszy w planowanym terminie. Do przetargu stanęło 6 firm. Najtańszą ofertę złożył Budimex – Dromex, który deklarował wybudowanie mostu za 51 mln zł. że budowa mostu będzie kosztowała 89 mln zł).Oferta najdroższa przedstawiona została przez firmę Skanska – 62 mln zł.
Na wykonawcę mostu w Ciechanowie wybrano niemiecką firmę Dywidag Bau, której oferta opiewała na kwotę 58 mln zł.

Powodem takiego a nie innego wyboru dokonanego przez Dolnośląską Dyrekcję Dróg i Kolei stanowił fakt, iż tylko ta firma złożyła do przetargu kompletną dokumentację wymaganą przepisami.

Dwie firmy, które przegrały przetarg w przedstawionej komisji dokumentacji nie zawarły wszystkich wymaganych przepisami dokumentów. I one to właśnie odwołały się od decyzji DSDiK do Urzędu Zamówień Publicznych. Czas oczekiwania na decyzję UZP wynosi 2 tygodnie. Termin ten jest jednak tylko formalny, gdyż urząd ten ma tyle spraw związanych z odwołaniami od decyzji komisji przetargowych, iż można oczekiwać, że procedura sprawdzenia zasadności odwołania przegranych firm potrwa minimum miesiąc.

Protestującymi firmami są: Budimex – Dromex i Bilfinger Berger S.A. Firmy te uważają, iż wina za niekompletne dokumenty leży po stronie zamawiającego, którym była DSDiK. Wg przedstawicieli tych firm, brak kompletu wymaganych dokumentów wynikał z częstych zmian wprowadzanych w specyfikację istotnych warunków zamówienia, które zmieniała DSDiK we Wrocławiu.

Można jednak być pewnym, że realizacja mostu – chociaż mocno spóźniona – zostanie sfinalizowana. Dla nas najważniejsze jest to, iż Zarząd DSDiK we Wrocławiu – nie oglądając się na wynik odwołania – ogłosił przetarg na budowę drogi z Góry do Ciechanowa.

W "Arkadii" zabij nudę!

Nieuchronnie zbliża się zima. Oczekują nas długie zimowe wieczory, podczas których często nie wiemy, co z sobą zrobić. Nuda! Po prostu nuda!
W sukurs przychodzi nam powiatowa hala widowiskowo – sportowa „Arkadia”, która z rozmachem przygotowała imprezy sportowe na ten smutny okres roku.
Tylko od Państwa woli zależy, czy chcą Państwo wziąć czynny udział w imprezach sportowych, czy też bierny, jako widzowie podziwiając i dopisując zmagania sportowców – amatorów.

Wczoraj w hali „Arkadia” odbyło się zebranie organizacyjne w sprawie Amatorskiej Powiatowej Ligi Piłki Siatkowej. Patrzcie Państwo, ja ten czas przemija. To już XI edycja!
W I lidzie siatkówki w tej edycji wystąpią: „Chemeko – System” Wąsosz, „Oldboy VitaGóra, "Juniorzy Della CasaGóra, „IkarGóra, „FenixGóra, „Parkowa – bisGóra, LZS Sokół Niechlów, „Ośrodek KopalńGóra.
Ta ósemka będzie rywalizowała o miano mistrza powiatu. Pierwszoligowców będziemy mogli oglądać i podziwiać w piątki każdego tygodnia. za wyjątkiem świąt.

W II lidze piłki siatkowej na parkiecie „Arkadii” ujrzymy zespoły: „AmatorGóra, „MatrixGóra, „Della CasaGóra, „Nadleśnictwo Góra Śl, „74’ Kaczmarek MotorsGóra, „TekomGóra, „Tekom IIGóra.
Do udziału w rozgrywkach II ligi zgłosiło się do dnia wczorajszego 7 zespołów. Organizatorzy dysponują jeszcze jednym wolnym miejscem dla ludzi pragnących zimowe wieczory spędzić aktywnie, przyjemnie i pożytecznie dla własnego zdrowia. Wpisowe do II ligi wynosi 400 zł za całość rozgrywek (I rata 200 zł - reszta w trakcie rozgrywek). Czas na zorganizowanie i zgłoszenie drużyny: do końca października 2009 r. Konsultacje i informacje na ten temat pod numerem – 0 65 544 18 92.

Rozgrywki II ligi odbywały się będą w czwartki, w godzinach popołudniowych.
II liga rozpocznie swoje zmagania 12 listopada, a a I liga dzień później, 13.

Arkadia” nie zapomniała również o miłośnikach halowej piłki nożnej. "VII edycja tych rozgrywek, zwanych pod nazwą Liga Halowa Piłki Nożnej, przeznaczonych dla seniorów, również rozpocznie się jesienią" – uspokaja szef „Arkadii” - Stanisław Żyjewski. Trwają prace koncepcyjne. Już niebawem o zapisach wszyscy entuzjaści tej formy spędzania wolnego czasu zostaną poinformowani. Rozgrywki odbywały się będą w soboty.


NEWS

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i pragnieniom licznych rzesz młodych fanów piłki nożnej, szef „Arkadii” organizuje – po raz pierwszy! – Powiatową Ligę Młodzieżową Halowej Piłki Nożnej „Juniorzy”. Mogą w niej wziąć udział wszyscy uczniowie ze szkół powiatu górowskiego. Do rywalizacji przystąpi 8 zespołów.
W związku z tym, iż rywalizowali z sobą będą uczniowie szkół, nie wnoszą oni wpisowego. Juniorzy grali będą w soboty.
Kto wystąpi? O tym zadecyduje kolejność zgłoszeń. Zasada jest prosta: kto pierwszy, ten lepszy! Pytania i wątpliwości rozwiać można dzwoniąc pod numer: 0 65 544 18 92. Mile widziany jest również kontakt osobisty w godzinach 7,00 – 22,00, od poniedziałku do piątku.

Wszystkich miłośników sportu czeka, jak widać, bardzo ciekawa jesień i zima. Na parkiecie „Arkadii” wystąpi ponad 300 zawodników, którzy walczyć będą o tytuł mistrza powiatu w najbardziej popularnych w kraju dyscyplinach: piłce nożnej i siatkówce. Emocji nie zabraknie na żaden z długich, zimowych wieczorów.

poniedziałek, 19 października 2009

"Ogary poszły w las"

Bezczelności i hucpie mówimy nasze stanowcze – nie! I dlatego też dzień dzisiejszy poświęciłem korespondencji z odpowiednimi czynnikami, które powinny wiedzieć „co w trawie piszczy”. Chodzi oczywiście o protokół dotyczący nieprawidłowości w Stowarzyszeniu „Gminna Szkoła Reymontowska”. Bo jakże to tak?! Jest protokół i nic?! Trzeba się dowiedzieć, co dalej, jakie kroki podjęto, kogo ukarano, kogo zamierza się ukarać. A może wszystko rozejdzie się po „kościach”? Władza wie, niech władza się podzieli z opinią publiczną swoimi przemyśleniami. Bo może się okazać, że: „Z dużej chmury nawet kropli nie będzie”. Czasy takie! (tiażołyje czasy! – westchnął głęboko żołnierz sowiecki zdejmując zegar z wieży ratuszowej).
Tak więc wypuściłem w bój pierwsze cztery „ogary” z mojej niezliczonej sfory. Niech idą w las! Zobaczymy, co przyniosą.
Z pozoru korespondencja jest podobna, ale różni się szczegółach (szczególnie ta do UKS- u we Wrocławiu). O zawartości odpowiedzi będę Państwa informował. W przypadku, gdyby odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała mam inne warianty i przygotowane do ich realizacji „ogary”.
Przewodnicząca
Rady Nadzorczej
WFOŚiGW
we Wrocławiu
Pani
Monika Dziadkowiec


Szanowna Pani Przewodnicząca;
Pozwalam sobie skreślić do Pani tych kilka zdań w następującej sprawie. W moim posiadaniu znajduje się protokół z kontroli przeprowadzonej przez Urząd Kontroli Skarbowej we Wrocławiu w kierowanym przez Panią Wojewódzkim Funduszu Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Jako mieszkańca Góry – i powiatu górowskiego – zainteresował mnie w protokole fragment dotyczący dotacji udzielonej na podstawie umowy nr 21/D/EE/LG/2005 z dnia 25 czerwca 2005 roku przez WFOŚiGW we Wrocławiu Stowarzyszeniu „Gminna Szkoła Reymontowska” z siedzibą w Witoszycach 10, 56 – 200 Góra.
W tymże protokole czytamy również: „Zgodnie z art. 415 ust. 5 pkt 5 w/w ustawy „Prawo ochrony środowiska”, do zadań Zarządu Narodowego Funduszu i zarządów wojewódzkich funduszy należy m.in. kontrolowanie wykorzystania pożyczek i dotacji przyznanych ze środków Narodowego Funduszu i wojewódzkich funduszy.”
Zwracam się do Pani Prezes z prośbą o wyjaśnienie mi losów wniosków pokontrolnych zawartych w protokole UKS – u we Wrocławiu.
Interesuje mnie czy wobec – jak wynika z protokołu – oczywistych nadużyć sprawie tej nadano dalszy bieg. Pragnę podkreślić, iż UKS we Wrocławiu zakończył swoją kontrolę 30 czerwca 2009 r.
Fragment protokołu stał się znany szerokiej opinii publicznej poprzez środki masowego przekazu, który ten dokument omawiały i cytowały. Sprawa zbulwersowała szeroką opinię publiczną, gdyż opisywane przez protokół UKS we Wrocławiu nadużycia popełnione zostały w okresie, gdy przewodniczącą Stowarzyszenia była obecna starosta powiatu górowskiego – Beata Pona.
Pragnę również dodać, iż w protokole zanegowano wydatki związane z drukiem wkładki ekologicznej do czasopisma „Biuletyn Regionalny”, który wydawany był przez to Stowarzyszenie. UKS zakwestionował ten wydatek stwierdzając: „Załączone do zbiorczego zestawienia faktur przez Stowarzyszenie rachunki wystawione przez firmę Usługi Biurowe, Wydawnicze i Drukarskie, Rafał Makowski świadczą o tym, że wkładka ekologiczna nie została przygotowana przez uczestników szkoleń. W toku postępowania ustalono, że „Biuletyn Regionalny” zawierał również wkładkę profilaktyczną oraz reklamy firm.”
Ze swojej strony pragnę Panią Prezes poinformować, iż „Biuletyn Regionalny” był pismem nielegalnym. Ponad wszelką wątpliwość dowiódł tego faktu Sąd Rejonowy w Głogowie – Wydział Karny - w wydanym wyroku z 23 czerwca 2009 roku. Redaktor naczelny tego pisma poddał się dobrowolnie karze.
Muszę również dodać, iż była przewodnicząca Stowarzyszenia – Beata Pona, podczas sesji Rady Powiatu, która odbyła się 15 października 2009 r., na pytanie jednego z radnych: czy poinformowała pani UKS o tym, iż „Biuletyn Regionalny” był wydawany nielegalnie?, odpowiedziała – nie!
Z protokołu wynika, iż na nielegalne czasopismo wydano kwotę 50.020 zł, co stanowi ponad 60% dotacji przyznanej przez kierowany przez Panią Fundusz.
W tym miejscu pragnę poinformować Panią, iż czasopismo to wyłudziło również pieniądze od samorządu powiatu górowskiego.
Wojewoda Dolnośląski
Pan
Rafał Jurkowlaniec


Szanowny Panie Wojewodo;
Zwracam się do Pana z prośbą o udzielenie mi informacji na temat kroków wszczętych w związku z kontrolą przeprowadzoną przez Urząd Kontroli Skarbowej we Wrocławiu w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
W moim posiadaniu jest ksero protokołu z tej kontroli, a dokładnie ten fragment, który dotyczy wyników kontroli dotacji udzielonej na podstawie umowy nr 21/D/EE/LG/2005 z dnia 25 czerwca 2005 roku przez WFOŚiGW we Wrocławiu Stowarzyszeniu „Gminna Szkoła Reymontowska” z siedzibą w Witoszycach 10, 56 – 200 Góra.
Wg protokołu kontroli, która zakończona została 30 czerwca 2009 r., wykryto wiele nieprawidłowości i zakwestionowano wydanie z w/w dotacji kwoty w wysokości 72019,99 zł. Jak czytamy w protokole wskazuje to: „na naruszenie w/w art. 415 ust. 5 pkt 5 ustawy „Prawo ochrony środowiska.”
Protokół ten jest powszechnie znany opinii publicznej na terenie powiatu górowskiego, i nie tylko. Natomiast opinia publiczna nie zna dalszych kroków podjętych przez WFOSiGW w tej sprawie.
Pragnę dodać, iż sprawa jest o tyle bulwersująca, iż przewodniczącą Stowarzyszenia byłą – jest starosta powiatu górowskiego Beata Pona. Protokół UKS wyraźnie wskazuje na nią, jako osobę winną bardzo dużej ilości nieprawidłowości w gospodarowaniu dotacją.
W związku z powyższym zwracam się do Pana, jako przedstawiciela administracji państwowej w terenie, z prośbą o dogłębne zbadanie sprawy.
Interesują mnie informacje dotyczące ukarania winnych w WFOŚiGW we Wrocławiu za stan tak opisywany w protokole UKS – u: „W postępowaniu ustalono, że WFOŚiGW we Wrocławiu przyjął rozliczenia przedłożone przez Stowarzyszenie i udzielił dotacji na dofinansowanie zadania „365 ekologicznych dni w roku” nie przeprowadzając kontroli wydatków poniesionych ze środków dotacji, udokumentowanych fakturami VAT i rachunkami dołączonymi do rozliczenia, do których był zobowiązany zapisem art. 415 ust. 5 pkt 5 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 „Prawo ochrony środowiska (Dz. U. Nr 62, poz. 627 ze zmianami), pomimo m.in. nie przedstawienia przez Stowarzyszenie imiennych list szkoleń, wykazu lokali, w których miały być przeprowadzone szkolenia i braku dokładnego określenia godzin przeprowadzania szkoleń oraz zbyt ogólnych opisów na fakturach VAT zakupu paliwa.”
Pragnąłbym się również dowiedzieć, jaki podjęto działania, by odzyskać od Stowarzyszenia niezgodnie z prawem wydatkowane środki?
Sądzę, iż opinia publiczna ma prawo do informacji na ten jakże bulwersujący ją temat.
Z wyrazami szacunku:
Robert Mazulewicz
Marszałek Województwa Dolnośląskiego
Pan
Marek Łapiński
Szanowny Panie Marszałku
Zwracam się do Pana Marszałka z prośbą o udzielenie mi informacji na temat kroków wszczętych w związku z kontrolą przeprowadzoną przez Urząd Kontroli Skarbowej we Wrocławiu w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Sądzę, iż przedstawiony poniżej temat powinien zainteresować Zarząd województwa Dolnośląskiego, jako organ sprawujący nadzór na działalnością tej instytucji.
W moim posiadaniu jest ksero protokołu z tej kontroli, a dokładnie ten fragment, który dotyczy wyników kontroli dotacji udzielonej na podstawie umowy nr 21/D/EE/LG/2005 z dnia 25 czerwca 2005 roku przez WFOŚiGW we Wrocławiu Stowarzyszeniu „Gminna Szkoła Reymontowska” z siedzibą w Witoszycach 10, 56 – 200 Góra.
Wg protokołu kontroli, która zakończona została 30 czerwca 2009 r., wykryto wiele nieprawidłowości i zakwestionowano wydanie z w/w dotacji kwoty w wysokości 72019,99 zł. Jak czytamy w protokole wskazuje to: „na naruszenie w/w art. 415 ust. 5 pkt 5 ustawy „Prawo ochrony środowiska.”
Protokół ten jest powszechnie znany opinii publicznej na terenie powiatu górowskiego, i nie tylko. Natomiast opinia publiczna nie zna dalszych kroków podjętych przez WFOSiGW w tej sprawie.
Pragnę dodać, iż sprawa jest o tyle bulwersująca, iż przewodniczącą Stowarzyszenia byłą – jest starosta powiatu górowskiego Beata Pona. Protokół UKS wyraźnie wskazuje na nią, jako osobę winną bardzo dużej ilości nieprawidłowości w gospodarowaniu dotacją.
W związku z powyższym zwracam się do Pana, jako przedstawiciela administracji państwowej w terenie, z prośbą o dogłębne zbadanie sprawy.
Interesują mnie informacje dotyczące ukarania winnych w WFOŚiGW we Wrocławiu za stan, tak opisywany w protokole UKS – u: „W postępowaniu ustalono, że WFOŚiGW we Wrocławiu przyjął rozliczenia przedłożone przez Stowarzyszenie i udzielił dotacji na dofinansowanie zadania „365 ekologicznych dni w roku” nie przeprowadzając kontroli wydatków poniesionych ze środków dotacji, udokumentowanych fakturami VAT i rachunkami dołączonymi do rozliczenia, do których był zobowiązany zapisem art. 415 ust. 5 pkt 5 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 „Prawo ochrony środowiska (Dz. U. Nr 62, poz. 627 ze zmianami), pomimo m.in. nie przedstawienia przez Stowarzyszenie imiennych list szkoleń, wykazu lokali, w których miały być przeprowadzone szkolenia i braku dokładnego określenia godzin przeprowadzania szkoleń oraz zbyt ogólnych opisów na fakturach VAT zakupu paliwa.”
Pragnąłbym się również dowiedzieć, jaki podjęto działania, by odzyskać od Stowarzyszenia niezgodnie z prawem wydatkowane środki?
Sądzę, iż opinia publiczna ma prawo do informacji na ten jakże bulwersujący ją temat.
Z wyrazami szacunku:
Robert Mazulewicz
Urząd Kontroli Skarbowej
we Wrocławiu
Szanowni Państwo;
W moim posiadaniu znajduje się fragment protokołu z kontroli przeprowadzonej przez Państwa w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki wodnej we Wrocławiu. Kontrola ta zakończyła się 30 czerwca 2009 roku. Fragment ten dotyczy dotacji udzielonej na podstawie umowy nr 21/D/EE/LG/2005 z dnia 25 czerwca 2005 roku przez WFOŚiGW we Wrocławiu Stowarzyszeniu „Gminna Szkoła Reymontowska” z siedzibą w Witoszycach 10, 56 – 200 Góra.
Pragnę Państwa poinformować, iż zainteresowała mnie kwestia „Biuletynu Regionalnego”, który – jak wynika z protokołu - był bardzo mocno finansowany z tej dotacji.
Chciałbym Państwa poinformować, iż Stowarzyszenie „Gminna Szkoła Reymontowska” finansowało wkładkę w nielegalnym piśmie. Wyrok w tej przeciwko redaktorowi Maciejowi Papieżowi zapadł 23 czerwca 2009 roku przed Sądem Rejonowym – Wydział Karny – w Głogowie.
Pragnę tu nadmienić, iż tenże sam Maciej Papież – z pomocą Beaty Pony, która wówczas była już starostą powiatu górowskiego – otrzymywał bezprawnie dofinansowanie od Starostwa Powiatowego w Górze w wysokości 2000 zł miesięcznie plus VAT.
Korzystając z okazji pragnę również się dowiedzieć o dalszych losach protokoły kontroli. Prosiłbym o odpowiedź na pytanie: czy wobec wyraźnych nieprawidłowości w wydatkowaniu dotacji WFOŚiGW we Wrocławiu przez Stowarzyszenie UKS powiadomił odpowiednie instytucje w celu dalszego wyjaśniania tych nieprawidłowości?
Fragment protokołu dotyczący kontroli przeprowadzonej przez Państwa Urząd jest szeroko znany opinii publicznej, która jest bardzo zainteresowana dalszymi losami sprawy.
Z wielką wdzięcznością i niecierpliwością oczekuję łaskawej odpowiedzi Państwa na ten temat.
Z wyrazami szacunku:
Robert Mazulewicz

piątek, 16 października 2009

Opowieść biurokratyczno - fantastyczna czyli rzecz o pójściu w "zaparte"

Miałem już nic nie pisać na temat kantów w Stowarzyszeniu Gminna Szkoła Reymontowska, bo to mało zabawne i w złym świetle stawia nasz powiat. Wczoraj jednak: ”Bukietowa” swoją bezgraniczną bezczelnością i brakiem refleksji nad własnymi uczynkami, które zawiodą ją przed oblicze Temidy, co pewne, przełamała tę moją awersję.

Oto na portalu „Panoramy Leszczyńskiej” możemy przeczytać: „Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie podzielam ich zdania. Szkolenia się odbywały, ale nie zadbałam, aby to właściwie udokumentować. Cóż, nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi.”
Zburaczona” przez opozycję sesja najwyraźniej dodała jej wiatru w skrzydła, bo „Bukietowa” po prostu okłamuje Czytelników.

Zacznijmy od jej stwierdzenia, że: „Szkolenia się odbywały, ale nie zadbałam, aby to właściwie udokumentować.”
Protokół UKS we Wrocławiu nie pozostawia złudzeń, że „Bukietowa” wrednie kłamie. Na temat szkoleń czytamy tam: „Faktu prowadzenia przez Stowarzyszenie szkoleń w 2005 r. i w 2006 nie potwierdzili byli i obecni sołtysi miejscowości, tj. Glinka, Sławęcice, Osetna, Radosławia, Rudny Wielkiej, Grabowna, Pobiela, Kłody Górowskiej, Jastrzębiej, Zawieścic, Żuchwowa, Naratowa, Kłody Górowskiej, Psar, Szedźca, Masełkowic, w których miały się odbyć prowadzone szkolenia.”

Mamy więc słowo „Bukietowej”, która – jak wynika z jej przytoczonej wypowiedzi – upiera się, że: „szkolenia się odbywały”, przeciwko słowu 16 sołtysów. Trudno przypuścić, by spośród 16 sołtysów wszyscy kłamali. Bo i w jakim celu?

Zauważmy też, że nawet w Grabownie – mateczniku pewnej zdechłej partii – sołtys nie potwierdził faktu odbycia szkolenia. Nie wspomnę tu o Osetnie, gdzie mieszka i działa znany aktywista wszystkich możliwych partii politycznych – ostatnio zatrzymał się na pewnej zdechłej partii, ale z całą pewnością się rozwinie! – Tadeusz Podwiński. Onże, był wówczas pełnomocnikiem ds. wsi przy burmistrz Wrotkowskim. A jak wynika z protokołu UKS we Wrocławiu: „szkolenia odbywały się w udostępnionych nieodpłatnie świetlicach wiejskich lub innych pomieszczeniach przeznaczonych do zebrań wiejskich na podstawie porozumienia zawartego przez Stowarzyszenie z pełnomocnikiem ds. wsi burmistrza Góry i z Nadleśnictwem Góra Śląska.”

I nie jest to stwierdzenia UKS - u, ale wyjaśnienia złożone przez „Bukietową” na żądanie tej instytucji – pisemnie – w dniu 27 lutego 2009 r. Jak Państwo jednak widzą „Bukietowa” kłamała również w piśmie do UKS – u, bo ten sprawdził i wyszło, że szkoleń nie było.

"Krecik" story,
czyli wybory się zbliżają

Powróćmy jednak – na moment – do drogiego wielopartyjnego radnego Tadeusza Podwińskiego. Proszę zauważyć, że wśród podmiotów wymienionych przez „Bukietową” znajdują się akurat te, w których byli członkowie pewnej zdechłej partii. Pełnomocnik ds. wsiTadeusz Podwiński pokochał pewną zdechłą partię, przywdział jej finezyjny krawat, ozdobił klapę marynarki znaczkiem, który wpiął do dziurki po odznace PZPR, którą nosił z równie wielką dumą.
Trzeba jednak powiedzieć, że Tadeusz Podwiński jest osobą o bardzo ekologicznej powierzchowności, co lud dostrzega. Znane są jego ekologiczno – przyrodnicze przeurocze pseudonimy: „Krecik” i „Kameleon”. Nie tylko to świadczy o proekologicznym myśleniu naszego drogiego Tadeusza.
W ostatnią niedzielę sierpnia nawet osoba duchowna pochwaliła Tadeusza Podwińskiego za tę postwę. Oto, z ambony pięknego kościoła w Osetnie ksiądz Jan Baszak ogłosił „urbi et orbi”, że Tadeusz Podwiński dołożył się do wywozu śmieci będących własnością kościoła kwotą 500 zł! Brawo! Od razu widać, że wybory blisko i Tadeusz Podwiński ma parcie na poparcie (żeby tylko z tego nie wyszło zaparcie!). A ksiądz? A ksiądz nic tu nie winien, bo dawca, jak pieniądze: „non olet”. Przynajmniej dla wielebnego.
A lud? A przy czym tu lud? Jak da po 500 to też będzie chwalony.
Powróćmy do protokołu, bo jeszcze radnego Tadeusza Podwińskiego przereklamuję i starostą w roku przyszłym zostanie.

Szkoleniowy szał

Imponująca jest liczba szkoleń, które potrafiło przeprowadzić Stowarzyszenie. I tak w protokole czytamy: „Na podstawie dziennika prowadzonych szkoleń ustalono m.in., że w dniach 20.07.2005 pięciu wolontariuszy przeprowadziło 31 szkoleń, 22.07.2005 r., sześciu wolontariuszy przeprowadziło 38 szkoleń, 26.07.2005 r., dziewięciu wolontariuszy przeprowadziło 55 szkoleń, 29.07.2005 r., sześciu wolontariuszy przeprowadziło 26 szkoleń, 30.07.2005 r., sześciu wolontariuszy przeprowadziło 26 szkoleń, 30.07.2005 r., czterech wolontariuszy przeprowadziło 19 szkoleń, 2.082005 r., i 3.08.2005 r., trzech wolontariuszy przeprowadziło 19 szkoleń."

Narobili się ci wolontariusze. Niektóre dni można nazwać „stachanowskimi”. Np. 26.07.2005 – 55 szkoleń siłą 9 wolontariuszy. Każdy z nich średnio przeprowadził tego dnia 6,11 szkolenia. A co najciekawsze: „Z dokumentacji przedłożonej przez Stowarzyszenie wynika, że prowadzone w danym dniu szkolenia odbywały się w różnych miejscowościach.”

Można zadać sobie trud i zapytać ile czasu trwało takie jedno szkolenia na tematy ekologiczne? Musiało być błyskawiczne! A dlaczego? Bo były to szkolenia ekologiczne! A wiadomo, że zebranie dużej ilości ludzi na niewielkiej powierzchni powoduje duże stężenie dwutlenku węgla, co zdecydowanie ujemnie wpływa na zanieczyszczenie atmosfery. I organizatorzy szkoleń mieli tego pełną świadomość (uważam, że uwaga UKS - u jest niewłaściwa i niesmaczna i zarazem a sporządzały ją osoby nie mające pojęcia o ekologii, jak np. „Bukietowa” czy „Krecik” vel „Kameleon”).

Wykształcenie nie piwo,
nie musi być pełne

Z protokołu dowiadujemy się też o kwalifikacjach osób prowadzących szkolenia. I tak w wyjaśnieniach skierowanych przez „Bukietową” do UKS – u czytamy: „szkolenia prowadzili wolontariusze, członkowie Stowarzyszenia Gminna Szkoła Reymontowska, posiadający dużą wiedzę i praktykę ekologiczną, ale nie posiadający wykształcenia w kierunku przyrodniczym.”

Wyjaśnienia „Bukietowej” niczego nie wyjaśniają. Być może chodzi jej o to, że członkowie Stowarzyszenia należeli do pewnej zdechłej partii. A wówczas zgoda! Praktyka ekologiczna bardzo duża! Mózgi myśleniem nie ruszone. Tylko co z wiedzą, cholera?! Tu – być może – wiedzą służył Tadeusz Podwiński, jako człowiek zżyty z ryciem (przynajmniej politycznym) dogłębnie poznał życie dżdżownic i innych ryjących. W tym punkcie muszę również zarzucić autorom protokołu z UKS dogłębną nieznajomość środowisk ryjców i krętaczy bladosinych, których sztandarową postacią jest „Bukietowa” i nasz umiłowany „Krecik” w jego osetniańskiej odmianie, która tylko w tym jednym miejscu na ziemi występuje (aż dziw bierze, że „Krecik” nie jest jeszcze uznany przez wojewódzkiego konserwatora przyrody za zabytek! Duże niedopatrzenie odpowiedzialnych służb! Sam chętnie - po uznaniu go za zabytek – gotów jestem umieścić przy pomocy gwoździka – 14 cali – tabliczkę na jego elastycznych plecach. Gwoździa zagina niech kto inny, bo humanitaryzmu jestem pełen!).

Z drugiej strony ta część wyjaśnień „Bukietowej” jest dość wiarygodna, ale pod warunkiem, że jako pewnik przyjmiemy, iż „Bukietowa” łże.

Globtroterzy, czyli
Europa wzdłuż i wszerz

A teraz inny fragmencik z protokołu UKS – u. Czytamy: „Z przedłożonej w toku postępowania dokumentacji wynika, że w okresie od 04.10.2005 do 26.10.2005 r., w Witoszycach miało się odbyć 9 kursów. Stowarzyszenie zakupiło w tym czasie i przyjęło do rozliczenia dotacji paliwo w kwocie 1196,28 zł, pomimo, że kursy odbywały się w Witoszycach i nie wymagały dowożenia uczestników.”

Policzmy. Założenie; cena 1 litra benzyny w roku 2005 - 4,10 zł. Kupiono paliwo za 1196, 28 zł. Zakupiono zatem ok. 291,77 l paliwa (przyjmijmy 290 litrów). Umowy na użytkowanie samochodów mówią o dwóch pojazdach: „maluchu” i „cieńko – cieńko”. Pierwsza umowa opiewa na „Bukietową” a druga na Macieja Papieża.

Zakupiono więc 290 litrów paliwa. Przyjmijmy, że oba pojazdy spalają średnio 7 litrów na 100 km. Wynika z tego, iż w samej wsi Witoszyce zrobiły one ok. 4142 km (dowożąc uczestników rzekomego szkolenia, których dowozić nie było potrzeby). Kursów – jak stwierdza UKS, było 9. Wynika z tego, że jeden kurs, to trasa ok. 460 km. Tu pewnie nawet pani Burmistrz Irena Krzyszkiewicz się dziwi, że ma taką długą i rozległą wieś, po ulicach której można jednym kursem zrobić 460 km. Cudze chwalicie – swego nie znacie! Wszak przy prędkości 70 km, to za kierownicą trzeba spędzić 6,5 godziny. Można się tam najeździć! – przyznacie Państwo.

Podróże, jak wynika z protokołu, były ulubionym zajęciem aktywistów Stowarzyszenia. Protokół UKS- u informuje: „Ustalono, iż łącznie na zakup paliwa w ilości 1396,46 litra Stowarzyszenie wydatkowano kwotę 5759,99 zł, którą rozliczono z dotacji.”

Na tej ilości paliwa „maluchem”, którego właścicielką byłą „Bukietowa” (7l/100km) można przejechać 19.949 kilometrów. Na tej ilości zakupionego paliwa można 5,5 razy objechać granice Polski (łączna ich długość – wraz z morzem – 3511 km). Licząc inaczej: na tej ilości paliwa można 6 razy przejechać drogami z Warszawy do Madrytu (2900 km). Dla ludzi z większą wyobraźnią powiem, że jest to odległość równa ½ długości równika (ok.40 tys. km).

A oni jeździli tylko po 4 gminach naszego powiatu, w którym jest ok. 500 km dróg. Czyli przejechali je wszystkie ok. 40 razy.

Ale kłamliwej „Bukietowej” do łba nie przyjdzie, że można zrobić takie porównanie. I sądzi, że jej płytkie, beznadziejne kłamstwa publika kupi. Otóż, nie kupi! Takie wciski to niech sobie „Bukietowa” zostawi prokuratorowi, pod warunkiem, że ten miał coś wspólnego z pewną zdechłą partią. Ja jednak takiego przypadku nie znam.

Stowarzyszenie
Wielkiej Darmowej Wyżerki

Obok podróży wielkim powodzeniem cieszyła się w Stowarzyszeniu konsumpcja. Konsumowano, co oczywiste, produkty ekologiczne, i to tylko te pochodzące z gospodarstw ekologicznych położonych na Ziemi Górowskiej. W teorii przelanej na spawozdanie z rozliczenia dotacji.
I tu od razu należy się Państwu wyjaśnienie. Znowu daje o sobie poznać nieznajomość naszych realiów przez kontrolerów z UKS – u we Wrocławiu. Otóż zarzucają oni „Bukietowej”, iż: „catering nie został przygotowany z produktów ekologicznych pochodzących z Ziemi Górowskiej.” Pochodził ze Wschowy.
Tu, w swojej obronie „Bukietowa” może zasłonić się np. słabą znajomością geografii. Może na przykład powiedzieć, że wtedy jak omawiano, gdzie, jakie miasto leży ona była chora, albo, że nauczyciela nie było, albo też, że nie była przygotowana, bo doiła krowy (kto ją kurwa odciągnął od tego zajęcia?! Dawać mi ch…!).
Jeszcze lepszym wytłumaczeniem dla niej będzie zeznanie, iż było się wciągniętą na członkinię pewnej zdechłej partii. Jak wybałuszy jeszcze bardziej te swoje rybie ślepia i zrobi tę najdurniejszą minę godną wpisu do wiadomej księgi, to każdy prokurator uzna, że nie kłamie. Nawet psychiatra sądowy uwierzy!

Trzeba powiedzieć, że smakoszką „Bukietowa”, i członkowie Stowarzyszenia, byli bardzo wybrednymi. Ba! Rzeknę nawet, że są pionierami w dziedzinie gastronomii!

Weźmy taki bigos. Niby potrawa tradycyjna, składniki znane – kapusta, grzybki, mięsiwo, przyprawy, warzywa (niektóre), wino. A tu okazuje się, że zacofani jesteśmy! Tak samo z pierogami, żurkiem, grochówką. Wszyscy jesteśmy gastronomiczna reakcja!
I nie ja to wymyśliłem. „Bukietowa” okazuje się znakomitą znawczynią kuchni, o jakiej mi, Panom i Paniom się nie śniło.

Zdradzę teraz tajniki przygotowywania żurku, grochówki, bigosu, pierogów, przy których ucztowało towarzystwo skupione wokół Stowarzyszenia Gminna Szkoła Reymontowska. A zaraz Państwo się przekonacie, że było to towarzystwo smakoszy nad smakosze!

Do przygotowania tych wszystkich potraw należy za kwotę 10.000 tys. zł zakupić: „paprykę, brokuły, kukurydzę i groszek zielony Bonduelle, mieszankę warzywną, ananas kostka/plastry, frytki, ser pizza, ser mozzarella, ser zottarella, sos do pizzy, ketchup, majonez sałatkowy, lód w kostkach.”
Niestety! Na temat receptury, jak wykonać poszczególne dania, więcej szczegółów protokół UKS – u nie zawiera. Nie znamy proporcji, kolejności gotowania tych wybrednych składników, mieszania ich. Zazdrośni o recepturę kontrolerzy UKS – u pominęli te interesujące szczegóły. Bo jak np. zrobić pierogi bez mąki?! Grochówkę bez grochu?!

Dlatego niniejszym zwracam się do wszystkich radnych dobrej woli, bu ci zakupili wymienione powyżej składniki i uprosili „Bukietową” o wykonanie pierogów, żurku, grochówki z powierzonych jej składników. Wszak to fenomenalne! Wszystkie gospodynie w powiecie powinny się zawstydzić, że są takie konserwatywne pod względem kulinarnym.

I proszę, jakie ja mam zrozumienie dla działalności „Bukietowej” na niwie kulinarnej. A te cholery z UKS – u nie mają! I tak to ujmują: „Nadmienia się, że wydatki na zakup usług cateringowych w łącznej kwocie 10.000 zł nie mieszczą się w obowiązujących szczególnych zasadach uznawania za koszty zadań z zakresu Edukacji ekologicznej.”

Powiem Państwu, że ci urzędnicy są bezduszni. Zasady zasadami a żreć się chce! Szczególnie jak za darmo ma być. Toż w leszczyńskim nawet jest tradycja, że jak się idzie na wesele, to ostatni posiłek je się w przedostatni wtorek przed weselem. A tam przecież Maciej Papież był, kartofel z kartofla, łęt z łęta. To i żarł.
Zresztą, niektórzy zauważyli, że w onym czasie „Bukietowej” zaokrągliły się biodra i pojawił trzeci podbródek. Na masie ponoć mocno przybyła, bo lekką nieumiarkowaność w jedzeniu wykazywała, przez co słychać ponoć było, jak jej szwy w ubraniu trzeszczą. Opowiada się też i taką nieprawdopodobną wprost historię.

Historia niesamowita
przez lud prosty opowiadana
w długie jesienne wieczory
na Ziemi Górowskiej roku Pańskiego 2009

Odbywała się egzekutywa ich organizacji młodzieżowej, bo tam w tej zdechłej partii wszyscy należeli jednocześnie do młodzieżówki i „starej” partii (warunkiem przyjęcia do młodzieżówki było nie przekroczenie 75 roku życia. Na komsomole się cholery wzorowali!). No i tak siedzą, siedzą, siedzą i dyskutują, swoim zwyczajem. Ten kaszlnie, tamten pierdnie, inny „kozę” z nosa wyprowadzi, owy charknie, inna ziewnie. No, dyskusja jest owocna i burzliwa, bo i czołówka intelektualna w komplecie: Berusowie z Grabowna, „Bukietowa”, „Krecik”, i ktoś tam jeszcze. Nieważne, przeminęło z wiatrem i nie wróci.

Siedzą, siedzą, siedzą i dyskutują. I nagle jak coś nie trzaśnie! W pokoju nagle trzy ptaszyska się znikąd pojawiły. Konsternacja, „proszę was” – jak mówi towarzysz Stefan Mrówka z Wąsosza (kochacie Stefana wąsoszanie?).
I nagle ponownie jak coś nie strzeli przeraźliwie prosto w Wacka, że wszyscy aż przysiedli, a niektórzy nawet popuścili. A Wacek – bach i leży jak nieżywy. Połowica jego - Anna – krzyku narobiła, że zamach na Wacka dokonany został, że stan wojenny trzeba w państwie ogłosić, aresztować wszystkich, którzy na zdechłą partię nie głosowali.
Sprawdziła jednak dobra kobiecina czy Wacek dycha. Kopa mu z gumofilca świątecznego prosto w krocze zajechała, a ten nawet nie drgnął.
Do akcji ruszył „Krecik”, który natychmiast chciał nowe wybory na szefa zdechłej partii robić, bo jak powiedział: „Poległy na polu chwały Wacław na chwilę przed śmiercią, jakby ją przeczuwając, mi powierzył schedę.” Zebrani zaprotestowali zbiorowo. „Tadeusz – krzyczeli – jak on mógł ci powierzyć schedę partyjną na chwilę przed śmiercią, ja ty, w tym czasie, srać byłeś za pięknymi ruinami Wackowej stodoły.”

Nagle Wacek się ocknął. „Cud" – zakrzyknęła jego dostojna małżonka i zalała się rzewnymi łzami. „Cud, cud” – wszyscy krzyczeli jeden przez drugiego. Zaczęto wyjaśniać, co też się stało. Okazało się, że „Bukietowej” puściła gumka w barchanowych reformach z golfem za kolano (rok prod. 1905), która zdzieliła Wacka prosto po łbie, tak że przytomność stracił. A jak już barchanowe reformy się poluzowały, to – do dzisiaj nie wiadomo jakim cudem – wyleciały spod nich trzy nietoperze, które w tym wielce ekologicznym miejscu zagościły.

Ale, jak powiadam, to może być tylko plotka, albo prosty lud coś dodał i zmyślił od siebie. Zresztą, „Bukietowa” może łgać UKS – owi, to czemu prosty lud nie może w konia robić mnie?

Epilog
z przesłaniem

Czas kończyć opowieść opartą na rzetelnym dokumencie, jakim jest bez wątpienia protokół UKS – u we Wrocławiu. Czas kończyć opowieść, w której przeplatają się wzajemnie wątki fantastyczne i ludowe wierzenia.

Myślę jednak, że deklarowana przez „Bukietową” niewinność jest tak samo prawdziwa, jak nietoperze z jej barchanowych reform z golfem do kolana, rok prod. 1905. I na tym zakończmy domniemanie jej niewinności.