Tradycją sesji Rady Powiatu tej kadencji jest bierność członków koalicji podczas obrad. Od dłuższego czasu obrady wyglądają, jak mecz hokejowy rozgrywany pomiędzy amerykańską drużyną z NHL a amatorami z Czarnego Lądu. Opozycja strzela brameczki Zarządowi jak i kiedy chce, każda pozycja jest dobra, bo Zarząd po prostu na sesji nie istnieje. Wynik pojedynku jest z góry przesądzony, a i bramek już nikt nie liczy. Kilka worków można nimi zwawsze napełnić.
Tak też było podczas sesji 30 września. Obrady prowadził w zastępstwie schorowanego Przewodniczącego Władysława Stanisławskiego wiceprzewodniczący Edward Szendryk. I trzeba przyznać, iż zastępca Ojca Powiatu „wgryzł” się w problematykę związaną z prawidłowym procedowaniem. Obciachu nie ma i obrady przebiegają w miarę sprawnie.
W punkcie „interpelacje i zapytania" radny Marek Hołtra zarzucił Zarząd pytaniami.
Rozpoczął od protokołów z posiedzeń Zarządu. Każdy, kto chciałby posiąść jakąkolwiek, nawet najbardziej ulotną wiedzę na temat tego, nad czym obraduje Zarząd z „Bukietową” na czele z protokołów się tego nie dowie. Pomimo, że ustawa o samorządzie powiatowym wyraźnie stwierdza, iż protokoły mają wiernie oddawać przebieg dyskusji podczas posiedzenia tego ciała, to w przypadku obecnego Zarządu ma on to głęboko w dupie (nawiasem mówiąc ja osobiście również mam Zarząd w swoim otworze rufowym). Protokoły te publikowane są na stronach internetowych Starostwa Powiatowego. Każdy z Państwa może je przeczytać, chociaż osobiście nie polecam. Publikacja tych dokumentów w postaci niezgodnej z przepisami ustawy o samorządzie najpełniej oddaje stosunek Zarządu do wyborców, którzy nie mogą się dowiedzieć, za co członkowie tego gremium biorą pieniądze.
Radny Hołtra wyszedł z bardzo szczytnego założenia, iż jego interwencja w sprawie nieprawidłowości zawiązanych z protokołami z posiedzeń Zarządu przyniesie jakiś efekt. Tu muszę wyrazić radnemu podziw z tego powodu. Sam kilkakrotnie pisałem do Ojca Powiatu w tej sprawie, mówiłem o tym podczas swoich wystąpień podczas sesji i niczego to nie zmieniło. Lipa i tandeta jak kwitła, tak kwitnie. I inaczej być nie może, bo „Bukietowa” i Zarząd namaszczony przez Ojca Powiatu inaczej po prostu nie potrafią.
W odpowiedzi na zarzut „lakoniczności” zawartości protokołów, podniesiony przez radnego Hołtrę, „Bukietowa” pokiwała ze zrozumieniem głową, którą wieńczą promieniście miedziane włosy. Optymiści powiedzą, że zrozumiała. Pesymiści, że potrząsała głową, bo jej grzywka do oczu właziła.
Radny Hołtra dociekał następnie, co robił Zarząd w okresie pomiędzy sesjami. „Bukietowa” w swoim wystąpieniu mówiła dużo, ale nie o pracy Zarządu, lecz dyrektorów jednostek podległych Starostwu. Trzeba tu jedna powiedzieć, że ciężko jej słuchać. „Bukietowa” dysponuje dość ubogim słownictwem, prymitywną składnią i na dodatek ma bardzo nieprzyjemny timbre głosu, który przypomina dźwięk wydawany przez zardzewiałą żyletkę. Aż ciarki chodzą po plecach! A żebyście Państwo słyszeli, jak brzmi jej głos, gdy się zdenerwuje! Wydaje wówczas dźwięki niczym słowik duszony przez konia (gdzie jej tam do naszej burmistrzyni, w której blasku tak bardzo lubi świecić światłem - oczywiście - odbitym!).
Powróćmy jednak do sesji. Radny Hołtra próbował uzyskać odpowiedź na dręczące go pytanie o zajęcia, jakim oddawał się Zarząd, bo jak stwierdził: „to, co pani nam przedstawiła, to sprawozdanie z tego, czym zajmowali się dyrektorzy placówek podległych starostwu. Ale ja chciałbym się dowiedzieć, czym zajmował się Zarząd?”
Naiwny! Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy sądzicie, że uzyskacie od „Bukietowej” odpowiedź!
To, że milczała „Bukietowa” nie jest niczym nowym. Nie zabrał też głosu żaden z członków Zarządu. A czy nie powinni bronić swojej pracy? Wszak po milczeniu „Bukietowej” można wysnuć prosty wniosek, że Zarząd nie robił nic. A więc bierze pieniądze za nic - oto kolejny wniosek. Więc, po co nam taki Zarząd? Po co męczy się w nim np. emerytka Teresa Sibilak? Wiem, że dieta jest dość wysoka, ale przecież radnej Sibilakowej na życie chyba starcza? (emerytura – ponad 4000 zł/miesiąc plus ponad 1600 zł diety netto miesięcznie). A co my, lokalna społeczność, zamian za 1600 zł diety od radnej Sibilak otrzymujemy? Nic! Za milczenie podczas sesji dieta w wysokości 1600 zł, to chyba lekka przesada?
Albo inny członek Zarządu. I na dodatek wicestarosta Tadeusz Birecki. Siedzi na sesji i nie próbuje wytłumaczyć, że Zarząd się czymś zajmował. A oprzecie też mu płacimy. W roku 2008 wicestarosta zarobił na tej posadzie 95.936 zł (z groszami, ale brutto). Też wypadałoby udowodnić rademu Hołtrze i opinii publicznej, że coś się robi i za darmo tych pieniędzy (niemałych!) nie pobiera. A przecież od maja 2008 roku wicestarosta ma prawo do emerytury. Co go trzyma na stołku? I po co go zajmuje skoro też milczy?!
A tu nic! Cisza na sali! Nikt z członków Zarządu nawet się nie zająknął, nie zaprotestował, nie wyjaśnił, czym zajmował się Zarząd.
W odpowiedzi na swoje pytanie o pracę Zarządu radny Hołtra usłyszał od "Bukietowej": „temat jest szeroki”. „No - pomyślałem – to i radny, i my wszyscy już się dowiedzieliśmy.
„Bukietowa” próbowała spacyfikować napierającego radnego Hołtrę obietnicą, iż udzieli odpowiedzi na piśmie.
Do akcji przystąpił radny Kazimierz Bogucki, który stwierdził: „Nie jesteśmy pani starosto w punkcie interpelacje. Omawiamy pracę Zarządu i chcemy się czegoś o tej pracy dowiedzieć.” Następnie radny przypomniał „Bukietowej” o jej obietnicach w sprawie „planu B”: „W tej sprawie słyszeliśmy od pani różne terminy, informacje o przeprowadzanych rozmowach, powoływanie się przez panią na różne autorytety siedzące w ostatnich ławach sejmowych. Proszę odpowiedzieć na pytanie dotyczące pracy Zarządu.”
„Plan B – zakrzyknęła przezabawnym falsetem „Bukietowa” – jest dla mnie cudowny!” Na pytanie o pracę Zarządu nie raczyła udzielić odpowiedzi.
Radny Bogucki zarzucił „Bukietowej”, że: „Powołuje się pani na doniesienia prasowe w sprawie „planu B”, które nie są przecież dokumentami prawnymi. Mówi pani byle co.” „Bukietowa” zakoguciła radnemu: „Nie mówię byle czego! Dowodów na prawdziwość swoich słów jednak nie przedstawiła.
Z flanki ponownie zaatakował radny Hołtra. Spytał o „wgryzanie się” dyrekcji Szpitala w dokumenty związane z „planem B” i: „jak daleko są w tym wgryzaniu?” „Bukietowa” poinformowała, że: „powstała komisja, która będzie rozpatrywała wnioski szpitali o przystąpienie do planu B.” Miała tu na myśli zespół powołany przez Bank Gospodarstwa Krajowego i Ministerstwo Zdrowia. O naszych przygotowaniach do wejścia w „plan B” nie odrzekła - zgodnie z tradycją – nic.
Radny Hołtrakontynuował natarcie. Pytał o sytuację w oświacie. Odpowiadał skarbnik. Dowiedzieliśmy się, iż nie przewiduje się zaciągania kredytu na pokrycie deficytu, który widać gołym okiem. W tym przypadku wyjaśnienia skarbnika nikogo nie przekonały. Widać wyraźnie, że na oświatę zabraknie pieniędzy. Swoje wątpliwości na temat optymizmu prezentowanego przez „Bukietową” zgłosił wraz z radnym Hołtrą również radny Bogucki.
„Już przy okazji uchwały ponoszącej wartość jednego punktu do 9 zł mówiliście państwo, że to nie pociągnie za sobą skutków finansowych. I co się później okazało? Drugi raz nie chcemy być wpuszczeni w kanał. Dyrektorzy placówek przedstawili sytuację swoich placówek inaczej” – powiedział radny Bogucki.
Skarbnik postanowił jednak wszystkich uspokoić: „Czekamy na szczegółowe rozliczenie za trzy kwartały, które będziemy mieli w październiku.” Równocześnie przyznał, że dyrektorzy placówek oświatowych przysłali pisma o potrzebach finansowych na początku września.
„Bukietowa” z właściwą sobie beztroską ogłosiła, że: „Widzimy możliwości oszczędności”. Tych „możliwości” jednak nie sprecyzowała, tak że pewnie okaże się, iż możliwe wg „Bukietowej” okaże się nie bardzo możliwe w życiu. Ale taki już „Bukietowej” urok.
Radny Bogucki dalej dociekał, kto – z imienia i nazwiska – jest odpowiedzialny za słynne już 9 zł za punkt. Zrobił to chyba tylko po to, by pognębić Zarząd, bo odpowiedzi nie usłyszał.
Aby jeszcze bardziej dobić nieszczęsnych figurantów Władysława Stanisławskiego, radny Bogucki ponownie zaczął dopominać się o zwrot pieniędzy wydanych na nielegalny „Biuletyn Regionalny”. „Trzeba spowodować, by te nieprawnie pobrane pieniądze wróciły do naszej kasy” – dobił osikowym kołkiem Zarząd radny Bogucki. Wsparł go radny Hołtra, który przypomniał, że to Zarząd podejmował decyzję o przyznaniu pieniędzy na nielegalne czasopismo. Radczyni prawna przyznała, że na polecenie Zarządu przeglądała akta sprawy karnej, którą wytoczono Maciejowi Papieżowi i rzeczywiście sąd orzekł, iż czasopismo to nie było wydawane zgodnie z prawem. Było nielegalne.
„Zarząd nie bardzo kwapi się oddać sprawę do sądu” – stwierdził radny Hołtra. Zaapelował też, by sprawdzić prawdziwość twierdzenia Wacława Brusa, że jego podpis na wniosku o dofinansowanie czasopisma został sfałszowany. Wielki Niemowa Sejmiku Dolnośląskiegoż Papuszy z Grabowna pisywał (o tę umiejętność go nie posądzałem!) w „Biuletynie Regionalnym”.
„Zarząd nie sprawdził czy „Biuletyn Regionalny” wydawany jest zgodnie z prawem, a więc nie dołożył należytej staranności przy zawieraniu umowy” – zakończył radny Hołtra.
Dokończywszy pogromu Zarządu i koalicjantów, z których żaden nawet nie próbował się odezwać, sesja się zakończyła.
Jak więc Państwo czytacie, sesje Rady Powiatu od dłuższego czasu przypominają skalpowanie już oskalpowanych. Straszliwa jest ta niemoc rządzących, ta ignorancja w każdej dziedzinie, niemożność obrony własnych argumentów. Zarząd nie robi nic, ale chce trwać. I taka jest postawa znakomitej większości radnych, którzy najchętniej w jednym głosowaniu przyjęli wszystkie punkty sesji i po 10 minutach poszli do domu (ale z tą samą wysojkościa diety!).
Zauważyłem, jak np. radny Jan „Milczek” Bondzior wymknął się chyłkiem z sesji. A po co ma siedzieć?! Córka konkurs wygrała? Wygrała! Dieta wpłynie? Wpłynie! A jest niemała: 820 zł miesięcznie, nie podlega opodatkowaniu, (670 dieta plus 150 zł dodatku z przewodniczenie komisji). A wszystko to za milczenie, bo przez 3 lata szanowny radny nie zabrał na sesji głosu.
I tak jest z większością naszych przeczcigodnych radnych. Obraz nędzy i rozpaczy. Siedzą, milczą, kasują. Ale co mają robić? Wszak mamy w naszym powiecie powszechną szczęśliwość! Po prostu – raj!
niedziela, 4 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz