Mój współpracownik na blogu – Filip – nieco mnie zirytował pisząc o – rzekomo – dobrej stronie internetowej starostwa. Przejrzałem zawartość tej strony i … niczym się nie zdziwiłem.
Przyznać trzeba, że jest nieco lepiej, ale jeżeli idzie o informacje o oświacie. Cała pozostała zawartość strony to lipa i raz jeszcze lipa.
Otwieramy stronę i widzimy, że temat powodziowy cieszy się ogromnym powodzeniem na stronie powiatu. Ostatnia informacja (trudno ten bełkot nazwać informacją) pochodzi z 31 grudnia ur. No, tu może ja jestem winien, bo wyręczam starostwo w informowaniu o zmianach stanu wód. Jeżeli tak jest, to wypadałoby chociaż zamieścić linka do mojego bloga i poinformować, że tam znajdą Czytelnicy najnowsze informacje na ten temat. Ja się nie pogniewam, bo mam szacunek dla swoich Czytelników, którego nie widzę na stronie starostwa.
Na tejże głównej stronie mamy też zaproszenie na sesję. Zaprosili na sesję i fajnie! Ale jak ktoś nie miał czasu i nie mógł przyjść, to co? Może sobie poczytać o tym co działo się na sesji? A figa! Nie przyszedłeś Toś sam sobie winien cymbale jeden! Sprawozdania z sesji nie ma. Nawiasem mówiąc może dobrze, że nie ma, bo jak czytam ten bełkot pseudo informacyjny, to mam ochotę dusić jego autora. Za co? Za potok słów bez znaczenia! Za widoczną gołym okiem w tekście lewiznę! Za to, że traktuje Czytelnika jak idiotę, któremu Jaśnie Pan łaskawie zrzucił nieco okruszków ze stołu!
Przeglądam stronę dalej. Odwiedzam „Galerię”. Jest „Spacerek po Górze”. Krótki kurwa jakiś ten spacerek! Dookoła rynku. 10 zdjęć, job ich mać! Wszystkie z czerwca 2010 roku. Zapomnij Czytelniku, że zobaczysz Kościół św. Katarzyny! Nogi fotografa zabolały i tam nie dotarł. A po pensję w starostwie dotarł?!
Oglądam „Nasze rzeki”. Zdenerwowany jestem i już myślę, że piękne, nadrzeczne krajobrazy je ukoją. Zapomnij naiwniaku! Rzeka jest jedna – Odra. Co jest myślę? Barycz i Orlę nam świsnęli? Acha, już wiem! W starostwie nie wiedzą, że te rzeki są. Wszystko jasne! Słabowali z geografii w szkole! Bywa! Czasy takie! Teraz nie tylko bałwany śnieżne są, ale i urzędowe. Protegowane wysoko, to są.
Z tego wszystkiego zaglądam na starostwo. Budynek jest! Odetchnąłem z ulgą, że chociaż wiedzą, gdzie pracują (no, z tym chyba przesadziłem). Zdjęcie jedno a opis godny idioty. Jedno zdanko i to kaleczne, jak poprzedni Zarząd Powiatu. A przecież można napisać, w którym roku budynek postawiono (szkaradziejstwo architektoniczne jak cholera!), jaką ma powierzchnię, kto zaprojektował (A co? Niech cierpi!), od kiedy mieści się nasz dostojny urząd. Państwo sami zaglądnijcie i przeczytajcie co tam jest w opisie! Zdębiejecie!
By się oderwać od ponurej zawartości dotąd poznanych stron udaję się do zakładki „Informacje dla turystów”. Klik, klik i wchodzę do „aktualności”. Powiem szczerze, że zamurowało mnie. Aktualnie tam nic nie ma. Nic! Stronka czysta i niepokalana jak dziewica.
Zrozpaczony wchodzę na „Zabytki”. Myślę tak: przeszłość mnie nie zawiedzie. Otwieram „Wąsosz”. Jest kościół. Zdjęcia są też, ale bez opisu. Opis zabytku jest. Po 3 zdaniach zrozumiałem, że ktoś tu chałturę nad chałturami odwalił. Tego się nie da czytać! To pachnie intelektualnym nieboszczykiem.
W Wąsoszu jest zamek. Opis jest, a raczej jego żałosna próba. Zdjęć nie ma. Co pozostaje? Niesmak i poczucie, że Czytelnicy robieni są w balona.
Przy opisie zabytków Sicin ta sama historia. Zauważyłem też, że lista zabytków na terenie naszego powiatu na stronie starostwa jest jakby – delikatnie mówiąc – uboga, jak sama strona. Już wiem. Autorom strony z historii też kiepsko szło. Ciekawe ile świń i drobiu kosztowała ich rodziców edukacja pociech?
Zaglądam do „Informacji ogólnych”. Jest krótki, zdawkowy opis walorów naszego powiatu. Czytelnik musi wierzyć na słowo, bo zdjęć skąpo na stronie. Zresztą, myśli też nie widać. Moją uwagę przykuwa jednak liczba mieszkańców powiatu. Pokolorowana rzuca się w oczy – 38 tys. Informację zamieszczono w 2010 roku. GUS policzył nas w 2009 i podał, że jest nas 36,3 tys. Za 2010 rok GUS nie raczył nas policzyć. Skąd ta informacją? Musiało nas przybyć ok. 1700. To rekordowy przyrost w skali świata – 4,7%! Gdzie to się wszystko porodziło i zamieszkało? Kto to wszystko spłodził?! Szkoły musimy na gwałt budować, przedszkola, żłobki! I nikt o tym władzy nie zameldował! I nie będzie miejsc w przedszkolach, szkołach. I kto będzie winien? Winni tradycyjnie się nie znajdą.
W obawie o własne nerwy przerzucam się na BIP. Tu, myślę sobie, odetchnę z ulgą. A z drugiej strony strach, że tam może być ład i porządek, bo nowa władza, i że przy tej huśtawce nastrojów serce pierdutnie.
Wchodzę odważnie. I już ogarnia mnie swojski i znany od prawie czterech lat klimat. Burdel jak był, tak pozostał! Władza się zmieniała, ale na stronie BIP nie zmieniło się nic. Protokoły z posiedzeń komisji – najnowsze! – z 2008 roku. Zuchy redaktorzy strony! Przecież mogłyby być starsze. Ostatni protokół z posiedzenia Zarządu Powiatu z 29 września 2010 roku. Miód na moje serce! Wciąż jesteśmy tacy sami! Nie ma pewnej zdechłej partii, ale obyczaje pozostały. „Poznizm” trwa i zwycięża!
Dobra, myślę sobie, starczy mocnych wrażeń na dzisiaj. Jeszcze jeden rzut okiem, bo coś mi się nie zgadza. Ach! Zauważam, że imię raz pisane jest przed nazwiskiem a innym razem (centymetr niżej) po nazwisku. No, myślę z językiem polskim też redaktorom najlepiej nie szło w szkole. W tej sytuacji może trzeba sprawdzić czy świadectwa nie są z bazaru Różyckiego.
Ale mnie już proszę Państwa nic nie dziwi. Bo ja wiem, że w naszym najukochańszym starostwie nic się nie zmieniło. Wciąż będzie o czym pisać. Władza się zmieniła personalnie, ale to są wciąż duchowi spadkobiercy „ponizmu”.
wtorek, 4 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz