wtorek, 25 stycznia 2011

Moja droga asfaltowa III

Droga do Sicin sielankowo nie wygląda. To droga wojewódzka nr 305. Stan techniczny drogi nie jest zły. Są wyrwy w nawierzchnia, ale niezbyt liczne. Wiosną zostaną załatane, o ile drogi te będą nadal w gestii Powiatowego Zarządu Dróg. Wciąż bowiem nie wiadomo – informuje mnie dyrektor Andrzej Łaszewski, czy dojdzie do podpisania porozumienia z marszałkiem w tej sprawie. Na pierwsze 4 miesiące tego roku uzyskaliśmy już dotację w wysokości ok. 450 tys. zł. Co będzie dalej nie wiadomo.

W Łękanowie skręcamy na Niechlów. Znajdujemy się na drodze powiatowej. Stan techniczny drogi też nie budzi większych zastrzeżeń. W jednym miejscu droga wyraźnie się wybrzusza na całej szerokości. Wygląda to tak, jakby w poprzek drogi, pod asfaltem, korzenie z drzew pobliskiego lasu unosiły nawierzchnię. Dyrektor mówi, że spotkał się już z taką sytuację. Wówczas również tak główkowana, ale po rozkuciu drogi okazało się, że korzenia ani śladu. „Czort wie, co to może być, ale będzie trzeba sprawdzić” – sumuje wywód Andrzej Łaszewski.

Wjeżdżamy do Niechlowa i kierujemy się na Bartodzieje. Już przed mostem na Baryczy widać zalane łąki i pola. Wjeżdżamy na most. Widok zapiera dech w piersiach. Woda, woda, woda. Trudno wyobrazić sobie kiedy ta woda odpłynie a rolnicy będą mogli zasiać pola czy korzystać z łąk.

Jedziemy drogą Karów – Świerczów. Toczymy się jak po stole. W ubiegłym roku zmodernizowano 2,5 km tej drogi kosztem 889 tys. zł. Pieniądze (100%) dostaliśmy z tytułu zalania tego odcinka podczas ubiegłorocznej, majowej powodzi. Mijamy nieomal całkowicie zalany przepust na trasie Świerczów – Wyszanów.

Stajemy na moście w Wyszanowie. Dyrektor Andrzej Łaszewski z nostalgią wspomina, że ten most zbudował Rejon Dróg Publicznych w Górze na początku lat 80. Wówczas istniał w Górze obwód mostowy, którego kierownikiem był Witold Kościukiewicz.

Spoglądamy na miejsce gdzie Barycz wlewa się do Odry. Stoimy i zastanawiamy się, co takiego się dzieje, że pomimo, iż Odra ma niższy poziom wód niż Barycz, to nasz powiat wciąż zalewa woda. Zagadka nie do rozwiązania.


Zawracamy. A ja tak sobie spoglądam i myślę, gdzie teraz pojedziemy. Pytam a dyrektor mówi: „Do Szaszorowic”. Aż mnie podrzuciło w fotelu! Skojarzenie wiadome! Acha! Co to, to nie! Za żadne skarby świata! Więc kombinuje, jak tu zmienić marszrutę. „Tam nic ciekawego nie ma. Wiem, że zalało, ale zdjęcia mi wczoraj przywieźli życzliwi ludzie, więc v szkoda czasu, paliwa”. Rzucam te najcięższe argumenty, ale bez skutku. A dyrektor na to: „Drogę zobaczyć jedziemy”.
„Acha, jak ty tak, to ja tak, szlag trafi!”. Jedziemy po tej drodze a ja cały czas oczy zamknięte, żeby koszmaru przypadkowo nie zobaczyć. I nie otworzyłem ich aż do minięcia Szaszorowic! Słowo daję!

Jedziemy do Bełcza Wielkiego. I tu znowu przez 1,6 km toczymy się gładko po zmodernizowanej w ubiegłym roku drodze. Ta sama historia. Zalało w maju a odbudowano jesienią za 660 tys. zł. W zasobach PZD znalazło się 1,6 km nowej drogi.

Na drodze powiatowej 1093D Szaszorowice – Lipowiec nastąpiło zalewanie drogi. Dyrektor PZD dokonuje oceny jej zdolności do utrzymania ruchu. W następstwie oględzin nie stwierdza konieczności zamknięcia ruchu. W tym samym momencie odbiera telefon od szefa drogówki Jerzego Kubickiego, który dopytuje się o stan drogi.

W Bełczu Wielkim dyrektor Andrzej Łaszewski przypomina, w jak strasznym stanie były tu drogi i chodniki. Całość uporządkowano na przełomie lat 99/2000. Rzeczywiście, droga porządna, chodniki też. Wstydzić się nie ma czego.
Gładko mijamy malowniczo położoną gminę Jemielno i wjeżdżamy do gminy Wąsosz. Tam do sprawdzenia jest droga 1114D Płoski – Lubiel. Wg napływających informacji w rejonie wsi Ostrawa woda przelewa się przez jezdnię na dwóch odcinkach. Łącznie zalane jest ok. 200 m drogi. Utrudnienia zostały oznakowane.

Dojeżdżamy do zalanej drogi. Dyrektor tłumaczy, że trzeba sprawdzić czy droga jest przejezdna. Jej zamknięcie spowodować może ogromne komplikacje dla ruchu drogowego w kierunku Wąsosza.

Powoli, powoli wjeżdżamy w pierwszy odcinek drogi. Po obu stronach samochodu unosi się fontanna wody. „No, jak wpadniemy w jakąś dziurę, to będzie bal!” – myślę. Ale jakoś szczęśliwie przejechaliśmy pierwszy, trafny odcinek zalanej drogi. Niczym amfibia dyrektor forsuje drugi. I znowu po obu stronach gejzery wody. Przejechaliśmy. Droga może być użytkowana, przynajmniej dzisiaj. Jutro zobaczymy co dalej – decyduje dyrektor.

Jedziemy do Pobiela. Droga pod względem technicznym w dobrym stanie. Po drodze przystajemy na moście na Orli. Woda sięga nieomal do szczytów podpór mostowych. Dookoła rozlewiska. Na most wjeżdżają strażacy monitorujący sytuację. Rozmowa. Z ulgą w głosie stwierdzają, że poziom Orli obniżył się o jakieś 2 cm.



Kierunek: Wąsosz. Wjeżdżamy na ulicę Przemysłową. U jej końca – już z daleka – widać wodę. Zbliżamy się i stajemy. Przed nami ogromne jezioro. Nieomal nie widać końca. Ta powódź najmocniej dotknęła tę gminę.


Teraz pozostaje powrót do Góry. Na ulicy Wrocławskiej mijamy drogowców. Rozpoczęły się remonty dziurawej jak rzeszoto nawierzchni drogi wojewódzkiej 324. Prace trwały na wysokości cmentarza żołnierzy sowieckich.

Dyrektor rzuca mi taki przykład. W powiecie rawickim budżet tamtejszego PZD wynosił w roku 2010 ok. 6 mln zł. To było na samo utrzymanie dróg. Do tego sąsiedzi mieli jeszcze coś koło 4 mln zł na inwestycje drogowe. I mają o 20 km dróg mniej niż my. To są pieniądze, o których my tylko możemy pomarzyć.

Wysiadam pod starostwem z samochodu. Dziękuję dyrektorowi i pytam ze zwykłej ciekawości ile kilometr: 161. Przez cztery godziny przejechaliśmy ok. 42% dróg podległych PZD.

Każdy z kierowców widzi, jak wyglądają nasze drogi. Ich stan jest różny. Od sera szwajcarskiego po nieliczne – niestety! – nowe zmodernizowane odcinki. Co jednak można zrobić jeżeli w budżecie naszego powiatu, na drogi powiatowe w roku 2011, przeznaczono kwotę 1.293.000 zł. Z tej kwoty 411.500 zł przeznaczone jest na wynagrodzenia. Pozostaje więc na remonty – 881.500 zł. Za te pieniądze to my możemy zmodernizować ok. 2 km dróg a później drogowcy mogą zacząć w pracy grać w karty.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

W sumie ta droga jeszcze nie jest taka zła jak widać ją na zdjęciach. Ja jestem przekonany, że jednak nadal warto jest uważać jak jeździmy. Dość ciekawie napisano w https://kioskpolis.pl/zly-stan-nawierzchni-czy-przysluguje-wyplata-ubezpieczenia/ o tym czy zły stan drogi jest podstawą do uzyskania ubezpieczenia.

Dominika Starańska pisze...

Jak najbardziej jeśli chodzi o samą drogę to jest to niezwykle ważne, aby była ona przejezdna. Ja także bardzo chętnie korzystam z usług firmy https://transport-gdansk.pl/ gdyż zdarza mi się jakiś ciężki sprzęt przetransportować.

Wojciech Roszkowski pisze...

Ja również jakiś czas temu na bardzo podobnej drodze miałem małą awarię auta i niestety nie miałem już możliwości dalszego kontynuowania jazdy. Jestem zdania, że wezwanie pomocy drogowej https://www.pomocdrogowa.walbrzych.pl/ było w tej sytuacji najlepszą opcją.

Dominika Starańska pisze...

Jak najbardziej takie drogi są bardzo ważne, ale także niezwykle istotnym jest to aby wiedzieć co zrobić w momencie awarii naszego pojazdu. Od siebie chcę polecić pomoc drogową https://wawa-hol.pl/ na której na pewno możemy zawsze polegać.