wtorek, 11 stycznia 2011

Niedoceniani

Brak wody należy do jednaj z największych bolączek, które nas dotykają. W tym miesiącu po raz drugi mieliśmy awarię sieci, która spowodowała, że w kranach ziało pustką.

Dzisiejsza awaria miała miejsce na ulicy Kościuszki, naprzeciwko danej siedziby naszych strażaków.

Przyczyna okazała się prozaiczna – wodociąg pękł na łączeniu. I tu należy dodać, iż rura nie była skorodowana. Prezes „Tekomu” – Adam Ćwian poinformował, iż ma ona około 25 lat. Wg norm żeliwna rura ma wytrzymać przez lat ok. 60. I rzeczywiście, to nie rura puściła, ale łączenie. Fakt ten prezes „Tekomu” tłumaczy ruchami górotwórczymi. Na skutek zmian temperatur gleba pracuje. Te ruchy, na Proces jest długotrwały i jego efekt końcowy ujawnia się właśnie wówczas, gdy następuje wyraźna zmiana temperatur, i to w krótkim okresie czasu.

Wg wiedzy prezesa „Tekomu” awaria nastąpiła w nocy. Musiało minąć jednak sporo czasu nim zorientowano, że wodociąg jest nieszczelny. Nastąpiło to wówczas, gdy na powierzchnie jezdni zaczęła wydobywać się woda. Na razie „Tekom” nie ma możliwość technicznych, by w inny sposób zlokalizować awarię wodociągu.

Po zlokalizowaniu felernego miejsca przystąpiono do skucia jezdni wykonania wykopu. Trzeba przyznać, że pracownicy „Tekomu” doskonale trafili na miejsce, gdzie znajdowała się awaria. Prezes Adam Ćwian opowiadał, że przy okazji innej awarii rozkopano spory fragment jezdni, bo okazało się, że uszkodzenie było w innym miejscu niż wydobywająca się na powierzchnię woda. Dużo czasu pochłania wypompowywanie wody z wykopanego wykopu, to też jest bardzo istotny problem. Podczas dzisiejszej awarii pracownicy „Tekomu” usuwali wodę z wykopu aż dwoma beczkowozami.

W celu usunięcia awarii należało wyciąć uszkodzony kołnierz. I tu muszę oddać należną cześć pracownikom „Tekomu” a szczególnie panu Mietkowi. Proszę sobie popatrzeć na zdjęcia i wyobrazić warunki pracy. Zimno, plus pięć na termometrze, dół na 1,5 metra, piasek wokół się sypie, bo podmywa go woda. A pana Miecio walczy z rurą stojąc w wodzie. Do dołu zjeżdża Bosch, bo trzeba uciąć kołnierz. Ja już zziębnięty, jak cholera, w dziurę patrzę z obawą, bo nawis się zrobił i co chwila grudki ziemi sypią się do wykopu. A pan Miecia tnie i na nic nie zważa. Rura pękła ale pan Miecio nie pękał i nie pękł do końca.

Po przecięciu kołnierza nasunięto na jego miejsce obejmę, którą skręcił pan Miecio. Robił to z wielką wprawą. Po dokręceniu wszystkich śrub wodociąg stał się sprawny i woda popłynęła Obserwując przebieg usuwania awarii byłem pod ogromnym wrażeniem sprawności pracowników „Tekomu”. Rozumieją się bez słów. Widać, że są z sobą zgrani i każdy wie, co ma robić w takich chwilach. Awarię usuwali w zupełnym spokoju, bez paniki a jednak szło im to sprawnie.

Powróćmy jednak do problemu monitoringu awarii sieci wodociągowej. Nie jest wielkim problemem awaria nitki wodociągowej na jakiejś pojedynczej ulicy. Wówczas wody brakuje w kilku lub kilkunastu budynkach. Znacznie gorzej jest gdy awarii ulega główny wodociąg. Wówczas miasto jest bez wody. A miasto to nieomal 12 tys. ludzi. I to już jest problem. Z powodu braku możliwości natychmiastowego zlokalizowania miejsca awarii pracownicy „Tekomu” muszą czekać na pojawienie się wycieków na powierzchni. A to wymaga czasu. Czas płynie, ludzie się wściekają, bombardują telefonami „Tekom”, ale SA to nerwy i trud próżny. Jak powiedział prezes „Tekomu” często trzeba czekać kilka godzin, by zlokalizować miejsce awarii.

To się jednak zmieni. Na czym będzie polegała zmiana postaram się Państwu opowiedzieć, gdy prezes „Tekomu” znajdzie chwilę czasu na rozmowę. Jasne, że chciałem dokładnie przepytać prezesa dzisiaj, ale w chwili, gdy się na to szykowałem prezes wsiadł do samochodu i odjechał. Nie na obiad. Otrzymał widomość o kolejnej awarii. Tym razem w Czerninie.

Morał z tej naprędce skleconej opowiastki jest taki: ceńmy pracowników „Tekomu” nie tylko wówczas gdy woda leci z kranów, ale przede wszystkim, gdy jej tam nie ma. Im jest wówczas naprawdę ciężko.













Brak komentarzy: